"Moi rodzice będąc nastolatkami, zaliczyli wpadkę. Nie pochodzę z patologicznej rodziny"
List czytelniczki
08 czerwca 2016, 15:28·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 czerwca 2016, 15:28
Reklama.
Kochana Redakcjo,
Dostajecie wiele listów, publikujecie je, może i moim zechcecie podzielić się ze światem.
Mam 26 lat i właśnie zostałam mamą. Jeśli powiecie, że młodą, to odpowiem Wam, że nie macie racji. Kiedy moja mama była w moim wieku miała już 10cio letnią córkę. Powiecie – o brawo, uczysz się na jej błędach. Nie zaliczyłaś „wpadki” jako nastolatka. I też wam odpowiem, że nie macie racji. Przynajmniej nie do końca.
Moja mama urodziła mnie, kiedy miała niecałe 17 lat. Tak, jestem dzieckiem z wpadki. Tak, moi rodzice byli nastolatkami kiedy przyszłam na świat. Ale to nie znaczy, że pochodzę z patologicznej rodziny i należy mnie skreślić. Albo że to, iż nie zostałam młodą mamą jest przypadkiem. Co w ogóle chcę powiedzieć? Chcę spróbować wytłumaczyć wam, że nie każda nastoletnia mama to nieogarnięta nastolatka. Nie każda zachowuje się nieodpowiedzialnie i nie na każdą należy patrzeć przez pryzmat filmu „Baby blues”.
Od kiedy tylko pamiętam mama była moją najlepszą przyjaciółką i moim wzorem. Zawsze chciałam ją naśladować. Czasem pozwalała mi chodzić w swoich butach na obcasie, czasem wspólnie malowałyśmy paznokcie, ale priorytetem zawsze była szkoła, odrabiane lekcji, wykonywanie obowiązków domowych. Nie była terrorystką, ale wiedziałam jakie zadania mam wykonać, by móc pozwolić sobie na przyjemności.
Dopiero teraz, kiedy wspominam te lata widzę jak wiele dla mnie – dla nas zrobiła. Dostrzegam to, czego nie widziałam jako mała dziewczynka.
Cieszyłam się na każdy weekend spędzony z babcią. Jedna lub drugą. Teraz wiem, że to była jedyna szansa dla mamy, by skończyła szkołę. By zdała maturę i dostała się na wymarzone studia. By mój tata mógł dokończyć swoją edukację, zdobyć zawód i zadbać o nowopowstałą rodzinę. Dopiero teraz, kiedy sama mam dziecko, widzę, że nie było to łatwe. Że życie nie wygląda tak jak w kolorowych katalogach, gdzie wszyscy rodzice są uśmiechnięci a dzieci różowiutkie i uśmiechnięte. Prawdziwe życie jest trudne.
Mama była dzielna, szybko dojrzałą, bo nie miała wyjścia. Ale nie poddała się, nie załamała. Robiła swoje. Wychowywała mnie, budowała z tatą dom rodzinny, choć wtedy był to pokoik w trzypokojowym mieszkaniu dziadków, chodziła do szkoły. Miała czas na to wszystko, miała czas przede wszystkim dla mnie. Za to jestem jej najbardziej wdzięczna i za to, kiedy tylko mogę, jej dziękuję.
Że nie przerzuciła obowiązku wychowywania mnie na dziadków, że nie potraktowała taty jak niedojrzałego gnojka i postanowiła puścić go wolno, że nie poddała się. Nigdy nie usłyszałam od niej jak bardzo jej ciężko, choć teraz wiem, ze tak było. Nigdy nie powiedziała mi, że tęskni za wolnością, że nie miała czasu pożyć, że nie posmakowała prawdziwych studenckich imprez. Zawsze powtarzała mi, że jestem jej szczęściem i że kocha mnie nad życie.
W moim odczuciu nie ma znaczenia, czy kobieta zostaje matką mając lat 16, 26 czy 40. Każda z nas ma takie same możliwości. Każda z nas dostaje czystą kartę, którą ma szansę zapisać. Nie znoszę narzekania współczesnych 30-latek, których problemem są korpo-nadgodziny. Nikt z nas nie ma łatwo. Żyjemy w czasach średnio przychylnych młodym rodzicom. Ale okazuje się, że można poradzić sobie ze wszystkim, jeśli tylko się chce.
I jeśli – bo nie mogę o tym nie wspomnieć – mamy wokół siebie dobrych ludzi. Takimi osobami były moje babcie i dziadek, moje ciocie i wujkowie, pani w przedszkolu, szkolna wychowawczyni i cały szereg innych osób. Nikt nie oceniał mojej mamy, nikt nie wytykał jej palcami – wręcz przeciwnie. Zajmowano się mną, by pomóc jej. Rozpieszczano mnie, zapraszano do wspólnych zabaw, traktowano przyjaźnie. Nie byłam bękartem z wpadki. Byłam kochanym dzieckiem z dwójką młodych energicznych rodziców. Wiem, że nie zawsze tak jest. Ale miałam szczęście.
I podobną mamą staram się być. Nie patrzącą ciągle w ekran smartfona, nie pracującą 20 godzin na dobę, zajmującą się wieloma swoimi sprawami gdy dziecko już śpi. Chcę, by moja córka miała podobne dzieciństwo. By z niego najbardziej zapamiętała rodziców, którzy maja dla niej czas.
A to, że jestem starsza niż była moja mama nie wyklucza mnie ze skakania w gumę za kilka lat!