Zanim dobrze wczytasz się w ten tekst, wyobraź sobie, że znów masz 10 lat. Jesteś tą małą dziewczynką, która uśmiecha się do Ciebie ze starych, rodzinnych fotografii. Na co dzień biegasz po podwórku w nieco pogniecionej sukience, ale zupełnie Ci to nie przeszkadza. Ponownie uwielbiasz płatki czekoladowe z mlekiem. Możesz też pochwalić się całkiem okazałą kolekcją siniaków na nogach.
Nie jesteś przy tym zwykłym małym człowiekiem, a kimś wyjątkowym. Dzieckiem, które do perfekcji opanowało chodzenie na paluszkach. Cichutko, by nie zostać zauważonym. Grzecznie, aby nie zdenerwować mamy, na którą trzeba bardzo uważać…
Wyobraź sobie na chwilę, że jesteś córką kobiety w depresji.
Budzisz się rano i od razu wstajesz z łóżka na równe nogi. Przecież tak dużo musisz zrobić. Twój młodszy brat pewnie już się obudził i czeka na Ciebie w łazience. Musisz mu pomóc: umyć się, ubrać, przygotować śniadanie. Mama do Was nie dołączy. Nigdy z rana jej przecież nie ma. Nie daje rady tak wcześnie zmierzyć się z rzeczywistością. Siadacie więc we dwójkę przy blacie kuchennego stołu. Mały brat znów kaszle. Gdy mówisz tacie, że być może dobrze byłoby zabrać go do lekarza, ten odpowiada, że jak był mały, to też często odchrząkiwał. Doprowadza Cię tym do szału. Wszystko na Twojej głowie…
Na dodatek, każdą z tych rzeczy musisz robić po cichu. Najczęściej starasz się być niewidzialna. Mama źle znosi hałas. Jest to jedna z rzeczy, których ona wręcz nienawidzi. W sumie czasem wydaje Ci się, że ona nie cierpi wszystkiego. Łącznie z Tobą.
W domu musi być cisza. To wybawienie dla mamy. Zresztą, milczenie to również jej broń. Gdy nachodzą ją demony, ona po prostu znika. Ignoruje Cię, nie odpowiada. Nie chce rozmawiać, a co dopiero się bawić. Nie ma mowy, by móc się do niej przytulić. Jej to lepiej w ogóle nie dotykać.
Przez te wszystkie lata nauczyłaś się co wolno, a czego nie. Zabawa piłką w domu, na przykład, nigdy nie wypali. Za każdym razem, gdy gumowa zabawka upadłaby na podłogę, zza ściany usłyszałabyś krzyk: “Oddawaj mi tą piłkę!”. Później otrzymałabyś rozkaz: “Ubieraj się i wyjdź!”. Mama zabrałyby Cię do parku. Z tą piłką w rękach. Rzuciłaby Ci ją pomiędzy gąszcz drzew i krzyknęłaby: “Idź po piłeczkę i zgub się po drodze”. Tak właśnie by było.
Nie możesz sobie przypomnieć momentu w którym zaczęłaś nienawidzić swoją matkę. Twoje dzieciństwo to jakaś farsa. Okłamali Cię, to nie miało tak wyglądać.
Brak Ci miejsca na zabawę - ani na nią czasu ani przestrzeni. Mama nie pojmie tego, co śmieszne i zabawne. Ona w ogóle niewiele jest w stanie zrozumieć. Zorientowałaś się już, że najlepiej jest nic nie mówić bądź po prostu kłamać. Nie ma co jej dokładać własnych problemów. Mama i tak stoi już na krawędzi. Wystarczy, że jeden z demonów postraszyłby ją nieco bardziej, a rozpadłaby się na kawałeczki. Jesteś tego pewna.
Bywa, że się dusisz. Z nerwów. Brakuje Ci powietrza. W Twoim domu trudno się oddycha, bo jest pod napięciem. Ciągle przecież coś jest nie tak. Mama zawsze jest zła. Najczęściej nie wiesz dlaczego. Ona sama tego nie wie.
Ciągle robisz w głowie notatki. Na okrągło monitorujesz sytuację w domu. Czy lodówka nie świeci przypadkiem pustkami i czy dziś przypadkiem nie jest środa, i nie trzeba wystawić pojemnika na śmieci przed bramę. Umiesz też sporządzać takie listy zadań na kartce. Twoja mama ich potrzebuje, na przykład, gdy trzeba zrobić zakupy. Od czasu do czasu ignoruje Twoje przypomnienia, np. odnośnie zrobienia prania. Wtedy chodzisz kilka dni w brudnej bieliźnie. Po prostu obracasz ją na drugą stronę.
Tylko dzięki jednej rzeczy możesz czuć się bezpiecznie. Jest nią rutyna. Jeśli działasz zgodnie z porządkiem dnia, jest OK. Szczególnie ważne jest to wieczorami, kiedy musisz przygotować wszystko na następny dzień. Gdy to zrobisz, możesz zejść na dół do mamy, do salonu. Zawsze spotkasz ją tam z drinkiem w dłoni. Ma wtedy najlepszy humor w ciągu całego dnia i jest szansa, że uśmiechnie się, gdy Cię zobaczy. Da buziaka. Później pójdziesz do swojego pokoju. Poczytasz sobie o tatusiach, którzy palą fajki i mamusiach, które pieką ciasteczka.
Możesz już wybudzić się z tego snu. Odetchnąć z ulgą, że nie są to Twoje wspomnienia z dzieciństwa. Może nie należą do Ciebie, ale na pewno są prawdziwe. Opowiedziała o nich amerykańska dziennikarka, Emma Gilbey Keller.
Wyobraź sobie, że ona nie jest jedyna. Dzieci, których mamy cierpią na depresję, jest więcej. O wiele.