"Mój mały zaczął chodzić jak skończył 15 miesięcy. Dopiero - tak wtedy myślałam. Teraz wiem, że dobrze że go nie popędzaliśmy. Poszedł pewnie, gdy był na to gotowy i już. Owszem, trochę się martwiłam. Najbliżsi podsyłali nam różne gadżety, ale ja byłam przeciwna. Zaufałam opinii lekarza, który mówił, że wszystko jest ok i maluch sam zdecyduje kiedy z czworakowania przejść na nóżki. Presja była duża. I te komentarze: Jeszcze nie chodzi? - opowiada Ania, mama pięcioletniego Stasia.
Pierwsze kroczki to indywidualna sprawa każdego dziecka. Maluch sam decyduje kiedy czuje się na siłach by ruszyć zwiedzać świat na własnych stopach. Jednak rodzice często się niepokoją, czy to nie jest ten moment, że już powinno chodzić? Bo koleżanki córka już biega, a innych znajomych syn w tym wieku zdobywał szczyty domowych mebli.
Dla tych zatroskanych wymyślono mnóstwo wspomagaczy, które maja przyspieszyć ten etap rozwoju. Cześć z nich może być interesująca i przydatna, ale zdecydowana większość nie powinna zostać w ogóle stworzona, bo tylko może zaszkodzić dziecku. Przeanalizujmy krótko kilka z nich:
Chodzik
To jedno z najbardziej szkodliwych urządzeń, jakie można sprezentować dziecku (w Kanadzie chodziki zostały wycofane z handlu).
Pchacz
Pojazdy różnego rodzaju. Najczęściej kolorowe, migające z uchwytem o który dziecko może się stabilnie oprzeć i... pchać. Po prostu. I nie ma w tym nic złego ani szkodliwego, a nawet może być pomocny. Ważne żeby nie podsuwać pchacza dziecku za wcześnie, tylko kiedy faktycznie wyrywa się już do samodzielnego pokonywania domowych przestrzeni. Ale nie ma konieczności ich posiadania. Dziecko najczęściej i tak wybiera pchanie krzesła, pudła na zabawki, czy innego elementu domowego wyposażenia.
Szelki
Oj, głośne są o nich dyskusje. Za każdym razem, gdy jakaś mama rozważa ich zakup, pojawia się liczna grupa ich zwolenników i przeciwników. Tych drugich jest znacznie więcej. Wpis na facebooku z pytaniem o opinie na temat szelek do nauki chodzenia wzbudził sporo kontrowersji. Rozważany model bowiem posiada zarówno majtki, jak i sztywną rączkę."Matko boska, stringi na szelkach. Toż to zło wcielone", "Ciąganie dziecka w szelkach, z byle jak ustawiona miednica, byle jakim obciążeniem stóp, zawiśniętym pod pachami, mięśnie brzucha wyłączone z pracy, to najgorsze co możemy zrobić :( konsekwencje wychodzą po latach" - widać w komentarzach pod wpisem.
Zwolennicy twierdzą, ze chodzi o bezpieczeństwo w zatłoczonych miejscach, o pomoc w unikaniu potknięć, zdzierania kolan. Ale ta część mówi o szelkach mocowanych na klatce piersiowej dziecka, by nie zginęło rodzicom w tłumie, a nie o tych "z majtkami". Czy to znaczy, że szelki to nie tylko"samo zło"?
Zwróćmy uwagę również na to, że szelki, podobnie jak chodzik, pozwalają unikać upadków. Jednak dziecko ucząc się chodzenia, powinno również trenować umiejętność własnej obrony przed upadkiem. To także jest mu potrzebne do nauki samodzielności.
"Chodzik nie utrzymuje i nie wspomaga rzeczywistych zdolności motorycznych dziecka. Negatywnie wpływa na jego ruchy, tj. przeszkadza w rozwoju zmysłu równowagi, ogranicza w nauce upadania (która jest potrzebna!), wpływa na powstawanie wad postawy ciała, tendencję do usztywniania nóg i chodzenia na palcach".
Monika Młoda
Fizjoterapeuta "Babyfizjo"
"Z punktu widzenia rozwoju dziecka, powinniśmy dać mu czas na samodzielne stawianie pierwszych kroków. Dzieci mogą zacząć chodzić do 18 miesiąca życia. Każde dziecko ma indywidualne tempo rozwoju. Nie należy przyspieszać nauki chodzenia poprzez stosowanie szelek, chodzików a nawet trzymania za rękę, ponieważ dziecko wtedy wytwarza w swoim ciele nieprawidłowe kompensacje. Szelki mogą się sprawdzić, gdy idziemy z 2-3 letnim, samodzielnie chodzącym dzieckiem na koncert albo w inne zatłoczone miejsce, w którym obawiamy się, że nasza pociecha może nam zniknąć z oczu".