Podekscytowanie i strach. To najczęstsze słowa padające z ust przyszłych rodziców. Ci świeżo upieczeni potrafią powiedzieć nieco więcej, jednak zestaw obaw wcale nie jest mniejszy. I choć szybko się zapomina, dziecko rośnie i pojawiają się inne problemy, na początkowym etapie rodzicielstwa te dwie emocje są zdecydowanie dominujące.
Wiele problemów z perspektywy czasu okazuje się być błahymi, jednak po przyniesieniu do domu maluszka z pewnością były to kwestie skomplikowane.
Spodziewacie się dziecka? Jesteście świeżo upieczonymi rodzicami? Łączy was nie tylko bobas, ale też zestaw obaw. Dokładnie tak, większość z was obawia się tego samego.
PO PIERWSZE:
Dziecko może zniszczyć nasz związek
Wielu młodych rodziców obawia się, że dziecko zrujnuje to, co istnieje miedzy nimi. Choć z jednej strony czują, że maluch wzmocni ich relację, słyszeli nie raz o niewyspaniu, stresie, frustracji, mniejszej ilości czasu, ciągłym karmieniu, przewijaniu i uspokajaniu płaczącego szkraba. Stąd wątpliwości – czy to nie dotknie także nas? Czy nas też czeka taka przyszłość?
W wielu przypadkach pomaga po prostu rozmowa z partnerem. Mówienie głośno o swoich obawach i wątpliwościach, wymiana doświadczeń i spostrzeżeń, zdecydowanie pomaga. Dajcie sobie trochę wolnego. Postanówcie o jednym dniu w tygodniu, lub chociaż jednym wieczorze całkowicie wolnym. Niech każde z was ma czas dla siebie i zrobi z tym czasem to, na co ma ochotę. Postarajcie się też od czasu do czasu „sprzedać” malucha chociaż na moment i wspólnie wyskoczyć na kawę, do kina lub po prostu na spacer we dwoje.
PO DRUGIE:
Nie będziemy umieli nawiązać więzi z malcem
Niektórzy rodzice czują silną więź z maluchem od pierwszego jego kopniaka. Inni czekają na pierwszy kontakt skóra-do-skóry. Jeszcze inni musze chwilę ochłonąć w roli rodziców. Ten moment dla każdego jest inny, ale nadchodzi. Może to być pierwszy uśmiech, pierwsza wspólna popołudniowa drzemka, pierwsza nieprzespana przez kolkę noc.
Słyszeliście kiedyś o zjawisku baby blues? Cierpi na niego 70-80 procent mam. To kumulacja emocji, hormonów, czekających je zmian. Pamiętajmy jednak, że więź z dzieckiem budujemy sami. To niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju doświadczenie. Dlatego nie nakręcaj się, że nie pokochasz dziecka od pierwszej sekundy, nie wmawiaj sobie, że możesz być wyrodną matką. Podejdź do tematu ze spokojem. Zobaczysz za jakiś czas, że ta miłość jest wyjątkowa i nie było się czego obawiać.
PO TRZECIE:
Nie poradzę sobie z karmieniem
Przede wszystkim przestań tak myśleć. Wiele pań blokuje się psychicznie i taki problem rzeczywiście powstaje. Spokój, ciepło, przytulanie maluszka w większości przypadków sprawiają, że laktacja się normuje i ewentualne kłopoty związane z karmieniem znikają.
Czasem jednak pojawiają się dodatkowe czynniki, jak choćby choroba mamy lub dziecka, które sprawiają, że niezbędne jest przejście na mleko modyfikowane. Przede wszystkim nie martw się tym na zapas. A po drugie – nie ma w tym nic złego. Więź z maluchem buduje się nie tylko podczas karmienia. Ciepło mamy, pełen brzuszek, kołysanka – to wszystko jest równie ważne, o ile nie najważniejsze dla rozwoju malucha.
PO CZWARTE:
Jeśli źle chwycę dziecko…
A dlaczego miałbyś/miałabyś to zrobić? Rzeczywiście sporo mówi się o prawidłowym podtrzymywaniu główki, babcie straszą, że można dziecko przełamać, ciotki opowiadają jeszcze inne historie. Spokojnie. Przecież nie chcesz zrobić krzywdy własnemu dziecku. Jesteś czułym, ostrożnym rodzicem. Dziecko jest elastyczne i z pewnością ułoży się wygodnie w twoich ramionach.
Z początku pewnie będzie to nowe i trudne, a zarazem obarczone wątpliwościami, ale sami zobaczycie, że wystarczy kilka razu podnieść i utulić malucha a was uchwyt będzie pewny, stabilny i spokojny. Jeśli potrzebujecie pomocy, zapytajcie położną, lekarza lub własnych rodziców niektóre rzeczy. Podpowiedzą z pewnością jak prawidłowo złapać malca, jak włożyć go do wanienki czy jak ulżyć mu w razie ewentualnych kolek.
PO PIĄTE:
Boję się, że niechcący zrobię mu krzywdę
Wielu rodziców podkreśla, że nie chodzi tylko o nieprawidłowe trzymanie malca czy obawę przed upuszczeniem go. Mówią raczej o tym, że słyszeli historie o wypadach niemowląt, które wydarzyły się na oczach rodziców.