„Wypłakanie się” to jedna z najbardziej kontrowersyjnych kwestii związanych z wychowaniem dziecka. Z jednej strony zgodnie potępiana przez ekspertów, z drugiej wciąż stosowana przez niektórych rodziców, którzy upierają się, że to działa. Czy nie reagowanie na płacz dziecka zawsze jest złe?
Kontrowersyjna metoda
Spokojne czekanie aż płaczące niemowlę samo się uspokoi zamiast mu pomóc? Nawet jeśli może być głodne, mieć mokrą pieluszkę, czuć ból lub po prostu potrzebować bliskości rodzica? Na tym właśnie polega metoda usypiania dzieci zwana „wypłakaniem się” i nic dziwnego, że spotyka się z ostrą krytyką zarówno psychologów, jak i samych rodziców.
Z drugiej strony wciąż bywa stosowana i jej zwolennicy mają argumenty na swoją obronę. Co jeśli rodzic próbował już wszystkiego, a dziecko wciąż płacze? A sam jest tak zmęczony, że jego stan uniemożliwia mu odpowiedzialną opiekę nad dzieckiem? Po prostu musi się położyć i zasnąć choć na chwilę.
Właśnie pojawiły się pewne badania, które mogą przynieść ulgę rodzicom, którym zdarzało się uciekać do metody wypłakania się. Wykazały one, że wypłakanie się może mieć nie tylko pozytywny wpływ na sen dziecka, lecz także nie powoduje większych szkód niż inne metody usypiania niemowląt.
Wypłakanie pod lupą
W ramach badania przeanalizowano trzy różne metody układania dzieci do snu: wypłakanie się, opóźnianie pory snu (polegające na tym, że niemowlę kładzie się spać każdego dnia nieco później w nadziei, że bardziej zmęczone prześpi całą noc) i naukę samodzielnego zasypiania.
W celu sprawdzenia jak bardzo szkodliwa dla dzieci jest metoda wypłakania się, naukowcy zbadali u nich poziom kortyzolu, czyli tzw. hormonu stresu nad ranem i popołudniu. Poproszono również matki dzieci, by monitorowały nastrój dzieci w ciągu dnia. Potem sprawdzono poziom kortyzolu u dzieci po zastosowaniu metody wypłakania się. Wnioski nie pozostawiały żadnych wątpliwości: przy zastosowaniu każdej ze sprawdzanych metod poziom stresu u dzieci był porównywalny.
Co ciekawe, to u dzieci, które były usypiane metodą wypłakania się zaobserwowano najbardziej znaczącą poprawę w kwestii nocnego snu – był on dłuższy średnio o dwadzieścia minut.
Czy to zatem oznacza zielone światło dla stosowania kontrowersyjnej metody wypłakania się? Oczywiście, że nie. Warto zwrócić uwagę, że to pojedyncze badanie, przeprowadzone na stosunkowo niewielkiej liczbie dzieci (w badaniu udział wzięło 43 dzieci), a w związku z tym płynące z niego wnioski należy traktować jako pewną informację, a nie ostateczny argument przemawiający za pozostawianiem dzieci do wypłakania się. Badania nie uwzględniły też przeciwieństwa wypłakiwania się, czyli odpowiadania na sygnalizowane płaczem potrzeby dziecka.