Jedna z moich znajomych, mama uroczej prawie już trzylatki, zamieściła kilka dni temu na swoim Facebookowym profilu zdjęcie córki. A właściwie zbliżenie jej uroczej małej buźki i świeżo przekłutych uszu. Z informacją, że te piękne złote serduszka to prezent od matki chrzestnej, do którego mała „wreszcie” dorosła.
Pamiętam, kiedy w moich uszach pojawiły się piękne, złote gwiazdki. To był dla mnie wielki dzień. Miałam wtedy prawie 7 lat i niebawem miałam pójść do szkoły. Mama ostrzegała mnie, że przekłucie uszu boli, że to rana, że goi się przez jakiś czas – ale byłam uparta i marzyłam o kolczykach. Wspólnie zdecydowałyśmy, że będą to gwiazdki – nie serduszka, nie delfinki, nie kuleczki, ale właśnie maleńkie gwiazdeczki. Poszłyśmy do kosmetyczki, która na moich uszach narysowała mazakiem kropki, w które później wstrzeliła specjalnym pistoletem wybraną wcześniej biżuterię. Byłam dzielna i zachwycona. I do dziś pamiętam, jak bardzo szczęśliwa.
I zastanawiam się – czy ta granica się przesunęła? Czy tylko mi się wydaje, że kiedyś mniej dwulatek miało w uszkach kolczyki?
Postanowiłam zebrać wszystkie luźne myśli i doświadczenia mam, które znam od dawna, takich z którymi przyjaźnię się krócej i takich, które swoimi poglądami dzielą się z innymi na forach internetowych. Argumenty usłyszałam różne – od estetycznych, przez zdrowotne po zupełnie społeczne.
Zapytacie: to w końcu za czy przeciw kolczykom?
Jak się pewnie spodziewacie najbardziej burzliwe dyskusje dotyczą tych najmniejszych dziewczynek. O ile dorosła już pierwszoklasistka z dumą będzie prezentowała prezent od cioci czy babci i godnie zniesie bolesny zabieg starając się nie uronić nawet łezki, o tyle maluch może zachować się zupełnie inaczej.
Kiedy więc mówimy o maluchu, kiedy o średniaku a kiedy o starszaku? Chyba nie jestem w stanie wskazać wyraźnej granicy. Nie jestem też w stanie jednoznacznie ocenić czy mama podejmuje słuszną decyzję, czy nie. Każda matka zna swoje dziecko najlepiej i najlepiej wie, czy jej czteroletnia królewna jest już na tyle dojrzała, by prezentować w uszach piękną biżuterię, czy może jednak jest jeszcze szalonym urwisem radośnie wdrapującym się na pobliskie drzewa i nie ma potrzeby posiadania biżuterii.
Ile w potrzebie przekłuwania uszu jest potrzeb mam, a ile potrzeb dziecka?
Na hasło: przekłuwanie uszu dziewczynkom w dowolnym wieku znajdzie tyle samo osób, które poprą pomysł, jak i równie dużo przeciwniczek. Co odpowiedzieć tym, którzy będą argumentowali, że maluch nic nie zapamięta, że raz dwa i po bólu a będzie wyglądał uroczo? Z kolei mamy podnoszące rozsądek, bezpieczeństwo wariującego na placu zabaw urwisa i piękne wspomnienia również odporne będą na słowa tych pierwszych.
Przeczytałam i usłyszałam wiele historii, i nie mam zamiaru ich wszystkich przytaczać. To jednak, co napisała @Andzia jakoś szczególnie zapadło mi w pamięć. Przekłuła uszy swojej córce zaraz po pierwszych urodzinach. Opowiada, że zawsze uważała to za słodkie i dziewczęce. Do czasu aż małej zaczęły ropieć uszka i cierpiała. I choć mama chciała zaoszczędzić córce niemiłych wspomnień i sprawić, by pięknie wyglądała w małych kolczykach z cyrkoniami (których na pęczki dostawała w ramach prezentów) zdecydowała się wyjąć biżuterię z uszu dziewczynki i pozwolić dziurkom zarosnąć. Teraz starsza córka Andzi ma 5 lat i choć prosi mamę o kolczyki, ta pozostaje nieugięta. I twierdzi, że pozostanie jeszcze przez kilka lat. Przyznaje, że swoją decyzją przysporzyła córce bólu i cierpienia, stąd ta stanowczość. Młodsza, dwuletnia córeczka też nie ma póki co szansy na biżuterię.
Złoty środek
Tak napisała do mnie Ewa, mama Ani:
Tak drogie mamy – zostajecie z tą decyzją same, albo jedynie w towarzystwie partnera. My jedynie możemy spróbować podpowiedzieć, na co zwrócić uwagę zanim zdecydujecie się na ten kobiecy atrybut u swoich córek.
1. Wybór odpowiedniego salonu. Najlepiej sprawdzonego i takiego, w którym znacie kogoś z personelu. Jeśli nie macie takiej możliwości, to chociaż zasięgnijcie opinii i wybierzcie „przetestowane” miejsce. 2. Przemyślcie, czy Wasze dziecko jest na pewno w odpowiednim wieku i momencie – czy nie ma za sobą jakiejś choroby lub przykrych doświadczeń. Przekłucie uszu nie ma być przecież dla niego dodatkowym stresem. 3. Czy na pewno nie będzie to dla niej zbyt bolesne doświadczenie? 4. Czy wiesz, jak sobie poradzić gdyby ewentualnie wystąpiła infekcja? 5. Upewnij się, że mała nie jest już „aż” tak ciekawska, żeby np. próbować zdjąć kolczyk i nie wkładać go sobie do buzi. 6. Pamiętaj o wszystkich pielęgnacyjnych kwestiach. O tym, że kolczyki, którymi przekłuwa się uszy są przeznaczone specjalnie do tego. Wymienić na te piękne, które są prezentem możemy dopiero po 4-6 tygodniach.
Kolczyki w uszach młodych dam chyba zawsze będą wzbudzały spore kontrowersje. Przynajmniej w Polsce. Jedna z internautek mieszkając a na co dzień w Czechach zauważyła, że przekłute uszy u małych dzieci w jej kraju to codzienność. Jeszcze dalej na południe – jeszcze bardziej liberalnie. Maleńka Hiszpanka lub Włoszka z przekłutymi uszami nie wywołuje zdziwienia.
Decyzja należy do Was, drodzy rodzice. I pewnie ilu Was – tyle opinii. Ale to dobrze, być może wspólna dyskusja pomoże tym niezdecydowanym lub niepewnym podjąć właściwą decyzję!
”Mama „zrobiła mi” dziurki w uszach, gdy miałam trzy lata. Ponoć sama bardzo chciałam, bo tata przywiózł mi w prezencie z zagranicy przepiękne kolczyki i nie chciałam długo czekać - chciałam je mieć w uszach natychmiast. No i miałam niedługo później.
Fakt, nic nie pamiętam, nie mam żadnej traumy z tego powodu, właściwie pamiętam tylko szczęście, radość i przez tydzień czułam się jak księżniczka.
Jednak teraz gdy mam córkę, nie zrobię jej tego póki nie będzie co najmniej w podstawówce. Choćby wyła przez tydzień. Nie podoba mi się uleganie tak małym dzieciom. Poza tym jest to niebezpiecznie, zwłaszcza gdy dziecko chodzi do przedszkola, albo jak jest jeszcze zupełnie malutkie - kolczyk można wyjąć i wsadzić do ust. Przecież to tylko ozdoba, totalnie zbędna rzecz dla małego dziecka. Dla mnie to całkowicie pozbawione sensu i już.”
Kaśka
27 lat
”Moi rodzice, a w szczególności tata, byli ogromnymi przeciwnikami kolczyków i tatuaży. Jako mała dziewczynka marzyłam o tym, żeby nosić kolczyki, tak jak moje koleżanki, ale rodzice pozostawali nieugięci. Zgodzili się dopiero, kiedy zdałam z szóstej klasy do gimnazjum. Pamiętam, że uszy strasznie mi ropiały, ale nie śmiałam narzekać, tak bardzo chciałam mieć kolczyki. W wieku szesnastu lat, zamiast pytać rodziców o zgodę na zrobienie sobie kolejnego przekłucia, zrobiłam je sama w domu, nie odkażając kolczyka. Potem przez kilka miesięcy zakładałam go na noc i do szkoły, żeby dziurka nie zarosła i zdejmowałam kiedy widziałam się z rodzicami.
To było nie tylko głupie, ale i niebezpieczne. Restrykcyjne podejście moich rodziców niczego nie zmieniło, teraz, kiedy jestem dorosła, mam 4 kolczyki i tatuaż. Myślę, że to była walka z wiatrakami. Możliwe, że ich upór sprawił, że jeszcze bardziej fascynowało mnie ozdabianie ciała.”
Ewa
mama 2-letniej Ani
”Mam dwuletnią córeczkę, na razie o przekłuwaniu uszu nie ma mowy (a widziałam już nawet niemowlęta z kolczykami i bardzo mi się to nie podoba). Osobiście wolałabym się z tym wstrzymać do szóstego - siódmego roku życia. Jeśli jednak moja córka już jako przedszkolak będzie chciała nosić kolczyki - nie wykluczam, że się na to zgodzę.”