
REKLAMA
W pierwszą ciążę
zaszłam mając zaledwie 20 lat. Pojechałam ze znajomymi pod namiot, poznałam tam chłopaka i kompletnie się zakochałam. Niestety, po wyjeździe została mi „pamiątka” w postaci brzucha, a moja wakacyjna miłość na wieść o tym, zerwała ze mną kontakt. Było, minęło, wycierpiałam swoje i dzięki pomocy rodziny udało mi się nawet skończyć studia i jakoś stanąć na nogi. Pracowałam w sklepie odzieżowym, Wojtek poszedł do zerówki, wszystko zaczęło się jakoś sensownie układać. Wtedy właśnie spotkałam mojego obecnego męża.
zaszłam mając zaledwie 20 lat. Pojechałam ze znajomymi pod namiot, poznałam tam chłopaka i kompletnie się zakochałam. Niestety, po wyjeździe została mi „pamiątka” w postaci brzucha, a moja wakacyjna miłość na wieść o tym, zerwała ze mną kontakt. Było, minęło, wycierpiałam swoje i dzięki pomocy rodziny udało mi się nawet skończyć studia i jakoś stanąć na nogi. Pracowałam w sklepie odzieżowym, Wojtek poszedł do zerówki, wszystko zaczęło się jakoś sensownie układać. Wtedy właśnie spotkałam mojego obecnego męża.
Zakochaliśmy się w sobie bez pamięci
Mateusz był kilka lat ode mnie starszy, prowadził własną firmę i kupił właśnie spory dom na przedmieściach. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie dystans z jakim podchodził do Wojtka. Tłumaczyłam to sobie tym, że był młody, nie miał wcześniej kontaktu z dziećmi i pewnie nie podejrzewał, że od razu przyjdzie mu zostać opiekunem kilkulatka. Pilnowałam więc, żeby ich kontakty nie były dla Mateusza obciążające. Powoli ich ze sobą oswajałam i wydawało mi się nawet, że zaczyna się między nimi nawiązywać nić sympatii.
Mateusz był kilka lat ode mnie starszy, prowadził własną firmę i kupił właśnie spory dom na przedmieściach. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie dystans z jakim podchodził do Wojtka. Tłumaczyłam to sobie tym, że był młody, nie miał wcześniej kontaktu z dziećmi i pewnie nie podejrzewał, że od razu przyjdzie mu zostać opiekunem kilkulatka. Pilnowałam więc, żeby ich kontakty nie były dla Mateusza obciążające. Powoli ich ze sobą oswajałam i wydawało mi się nawet, że zaczyna się między nimi nawiązywać nić sympatii.
Pół roku od pierwszego spotkania z Mateuszem okazało się, że jestem w ciąży. Tym razem jednak, ojciec mojego nienarodzonego jeszcze dziecka, stanął na wysokości zadania. Zaproponował, żebyśmy wraz z Wojtkiem wprowadzili się do jego nowego domu, a trzy miesiące później wzięliśmy skromny ślub. Na początku ciąży chodziłam do pracy, jednak fizycznie nie czułam się najlepiej. Mateusz namawiał mnie, żebym rzuciła pracę, twierdził, że bez problemu zarobi na naszą trójkę i że przeszkadza mu fakt, że jego żona pracuje w sklepie. Mimo początkowych oporów zgodziłam się na tę propozycję. Żyło mi się naprawdę dobrze, mąż zarabiał a ja sumiennie zajmowałam się domem i Wojtkiem. Nareszcie miałam dla niego odpowiednią ilość czasu.
Życie toczyło się spokojnie
Urodziłam zdrową córeczkę, a trzy lata później ponownie zaszłam w ciążę i urodziłam kolejną dziewczynkę. Opiekowałam się dziećmi, urządzałam dom, gotowałam, prałam, sprzątałam… podobała mi się rola tzw. kury domowej. Koleżanki ze studiów zrobiły w tym czasie kariery, ale nigdy nie zazdrościłam im życia. Miałam męża, trójkę dzieci, duży dom i perspektywy na spokojną przyszłość. Martwiły mnie tylko coraz częstsze kłótnie Mateusza z Wojtkiem. Wojtek wchodził w trudny wiek, a Mateusz zamiast być bardziej wyrozumiały, coraz częściej tracił cierpliwość.
Urodziłam zdrową córeczkę, a trzy lata później ponownie zaszłam w ciążę i urodziłam kolejną dziewczynkę. Opiekowałam się dziećmi, urządzałam dom, gotowałam, prałam, sprzątałam… podobała mi się rola tzw. kury domowej. Koleżanki ze studiów zrobiły w tym czasie kariery, ale nigdy nie zazdrościłam im życia. Miałam męża, trójkę dzieci, duży dom i perspektywy na spokojną przyszłość. Martwiły mnie tylko coraz częstsze kłótnie Mateusza z Wojtkiem. Wojtek wchodził w trudny wiek, a Mateusz zamiast być bardziej wyrozumiały, coraz częściej tracił cierpliwość.
Może zainteresuje cię także: "On chce się kochać, łapie mnie za rękę i mówi, że zrobi to, czy tego chcę czy nie". Uwięziona w małżeństwie
Z czasem było coraz gorzej. Mateusz był wymarzonym ojcem dla swoich córeczek, natomiast Wojtka traktował surowo i ozięble. Mówił, że trzeba go ustawić, że za bardzo go rozpuściłam i że nie potrafi docenić szansy, jaką od niego dostał. Nie podobało mi się to, chciałam żeby Wojtek był dla Mateusza jak syn, tymczasem ich walki stawały się coraz bardziej wulgarne, mściwe i częste. Kiedy akurat się nie kłócili, starali się nie stawać sobie na drodze. Pewnego dnia, podczas jednej z awantur, Mateusz krzyknął do piętnastoletniego wówczas Wojtka: „Wy******laj z mojego domu!”.
To była długa noc
podczas której płakałam, prosiłam, błagałam, jednak Mateusz był nieprzejednany. Powiedział, że inaczej wyobrażał sobie swój dom, że ma dosyć tej napiętej atmosfery, że przez Wojtka nie może odpocząć, kiedy wraca z pracy i nie chce żeby dziewczynki były świadkiem ich awantur. Chciał go wysłać do szkoły z internatem, ale udało mi się go przebłagać, żeby został w swoim gimnazjum i zamieszkał z moją mamą. Mateusz powiedział, że nie chce mieć z nim więcej nic wspólnego.
podczas której płakałam, prosiłam, błagałam, jednak Mateusz był nieprzejednany. Powiedział, że inaczej wyobrażał sobie swój dom, że ma dosyć tej napiętej atmosfery, że przez Wojtka nie może odpocząć, kiedy wraca z pracy i nie chce żeby dziewczynki były świadkiem ich awantur. Chciał go wysłać do szkoły z internatem, ale udało mi się go przebłagać, żeby został w swoim gimnazjum i zamieszkał z moją mamą. Mateusz powiedział, że nie chce mieć z nim więcej nic wspólnego.
Myślicie, że to było dla mnie łatwe? Wygonić z domu własnego syna? Pewnie uznacie, że jestem wyrodną matką, ale... nie miałam innej możliwości. Nie poradziłabym sobie bez Mateusza, mam dwójkę małych dzieci, piętnastoletnią przerwę w aktywności zawodowej i zero doświadczenia. Moja rodzina nie ma warunków, żeby przyjąć pod swój dach całą naszą czwórkę, poza tym dziewczynki są bardzo związane z tatą. Tak, Mateusz potrafi być wspaniałym ojcem, ale tylko dla swoich dzieci.
Wojtek mieszka trzy przystanki dalej
w moim starym pokoju, u mojej mamy. Jestem jej bardzo wdzięczna, że zgodziła się wziąć go do siebie. Staram się często go odwiedzać, przynosić mu drobne upominki i okazywać uczucie. Jest mądrym chłopcem, twierdzi, że rozumie, że nie miałam innego wyjścia i że jemu też lepiej mieszka się bez Mateusza. Czuję się okropnie jako matka, jako kobieta i jako człowiek, który w pewnym sensie został ubezwłasnowolniony. Gdybym mogła zmienić czas nie rzuciłabym pracy i zadbała o swoją niezależność. Teraz w domu panuje spokój, Mateusz znów jest pogodny i zadowolony, zabiera mnie i dziewczynki na weekendowe wycieczki. Jego wizja idealnej rodziny zaczęła się urzeczywistniać, moja runęła. Nigdy nie zdołam mu wybaczyć, że odrzucił mojego syna.
w moim starym pokoju, u mojej mamy. Jestem jej bardzo wdzięczna, że zgodziła się wziąć go do siebie. Staram się często go odwiedzać, przynosić mu drobne upominki i okazywać uczucie. Jest mądrym chłopcem, twierdzi, że rozumie, że nie miałam innego wyjścia i że jemu też lepiej mieszka się bez Mateusza. Czuję się okropnie jako matka, jako kobieta i jako człowiek, który w pewnym sensie został ubezwłasnowolniony. Gdybym mogła zmienić czas nie rzuciłabym pracy i zadbała o swoją niezależność. Teraz w domu panuje spokój, Mateusz znów jest pogodny i zadowolony, zabiera mnie i dziewczynki na weekendowe wycieczki. Jego wizja idealnej rodziny zaczęła się urzeczywistniać, moja runęła. Nigdy nie zdołam mu wybaczyć, że odrzucił mojego syna.