Prawo autorskie: dedivan1923 / 123RF Zdjęcie Seryjne
Prawo autorskie: dedivan1923 / 123RF Zdjęcie Seryjne

Pojawienie się na świecie dziecka oznacza rewolucję w każdym związku. To zupełnie normalne tak samo jak fakt, że to niemowlak staje się najważniejszym członkiem rodziny. Ale uwaga: tylko na chwilę. Bo na dłuższą metę to partner powinien być najważniejszy.

REKLAMA
Domowa rewolucja
Wielomiesięczna przerwa w pracy jednego z partnerów, zarwane noce, dostosowanie wszystkich zajęć, wydatków, umeblowania mieszkania – m.in. takie zmiany w życiu powoduje pojawienie się noworodka. I tak właśnie powinno być, nie ma się czego obawiać. Noworodki i niemowlęta są bardzo wymagające, a zadaniem rodziców jest zaspokajanie ich potrzeb. „Kiedy urodziła się Hania, nasz świat stanął na głowie. Kiedyś regularnie razem wychodziliśmy, godzinami potrafiliśmy oglądać nasze ulubione seriale” – opowiada Malwina – „Ale teraz była tylko Hania. Dziecko okazało się tak absorbujące, że nie starczało nam czasu i sił na nic, poza obsługą niemowlaka”.
Tak to właśnie wygląda u wielu par. I z jednej strony jest to cudowny czas, a z drugiej potwornie stresujący. Mama dziecka jeszcze nie doszła do siebie po porodzie, do tego odkrywa zupełnie jej dotąd nie znane poziomy zmęczenia. Tata? Dla niego też wszystko jest nowe, męczące i stresujące. W dodatku może poczuć się odrzucony – na pierwszym planie jest teraz dziecko i jego mama. A jego partnerka jest tak zaaferowana maluchem, że nie ma już czasu i sił dla partnera. I znowu, to naturalne. „Pracowałem jak szalony, bo chciałem jak najwięcej zarobić dla mojej rodziny. W nocy wstawałem do Hani, po pracy zajmowałem się nią, by moja żona mogła odetchnąć. I chociaż rozumiałem, że dziecko jest najważniejsze, było mi przykro, że Malwina nie za bardzo interesuje się tym, jak ja się odnajduję w nowej sytuacji” – opowiada Rafał, mąż Malwiny.
Taka sytuacja z jednej strony jest dość naturalna i często spotykana, a z drugiej na pewno nie służy żadnemu związkowi. Jak sobie z nią poradzić? „W pewnym momencie po prostu trzeba powiedzieć: stop. I zająć się sobą i partnerem” – mówi Malwina. Ona i Rafał tak właśnie zrobili.
Potrzebujemy zmian
Momentem, kiedy poczuli, że potrzebują zmiany była drobna sprzeczka, już nawet nie pamiętają co było jej przyczyną. On zaczął wypominać jej, że jego potrzeby w ogóle się nie liczą, ona jemu, że czuje się zaniedbana. Kiedy ochłonęli, doszli do wniosku, że każde z nich ma coś na sumieniu. Ona faktycznie przestała pytać Rafała jak było w pracy, gdy mówił, że chciałby spotkać się z przyjaciółmi, zniechęcała go. On z kolei przestał przejmować się, gdy mówiła, że jest bardzo zmęczona. I owszem, chciał spotkać się z przyjaciółmi, ale nie pomyślał o żadnym wyjściu dla niej. Zaczęli się mijać, każde z nich wypełniało swoje obowiązki, ale gdzieś zgubili to, co kiedyś ich łączyło. Postanowili to zmienić. Postanowili, że będą wyznawać zasadę: najpierw związek, potem dziecko.
Tylko czy to w ogóle jest możliwe? „Tak. Oczywiście nasz świat wciąż kręcił się wokół Hani, ale inaczej. Wystarczyła szczera rozmowa, potem ja poświęcałam uwagę temu, co ma mi do powiedzenia Rafał. On robił to samo.” Tylko tyle i aż tyle – szybko okazało się, że znów są ze sobą blisko, świetnie się rozumieją. Zadbali też o sferę intymną. „To oczywiste, że po porodzie nie miałam ochoty na seks. Ale po kilku miesiącach ochota wróciła, tylko sił czasem brakowało. Dlatego od czasu do czasu odkładaliśmy wszelkie wieczorne obowiązki i szliśmy do łóżka natychmiast po położeniu Hani spać. Bardzo nam to pomogło ponownie zbliżyć się do siebie” – opowiada Malwina. Od tej pory bardzo dbali o tę sferę, również gdy ich córeczka podrosła, i gdy na świecie pojawiło się ich drugie dziecko.
I docenili takie codzienne drobnostki jak dotyk, czuły pocałunek, ciepła kawa przyniesiona do łóżka. Porozmawiali też o tym, jakie potrzeby ma każde z nich. Jemu zależało na spotkaniach z kumplami od czasu do czasu, okazało się, że wygospodarowanie czasu na to było łatwe. Ona miała problem z określeniem podobnych potrzeb. W końcu jednak postanowiła spróbować czegoś nowego, poszła na zajęcia jogi i się zachwyciła. Odtąd Rafał zajmował się dzieckiem, gdy ona wychodziła by poćwiczyć. Ćwiczyła gdy była w drugiej ciąży i zaraz po niej. Kiedy dzieci podrosły, mogła poszczycić się wspaniałą kondycją.
Coś specjalnego dla zmęczonych rodziców
Tyle zmieniło się w ich życiu na co dzień, ale zadbali też o to, by od czasu do czasu fundować sobie dodatkowe przyjemności. I od czasu do czasu wcale nie oznacza rzadko. Wspólne wakacje bez dzieci, randki na mieście, kiedy dzieci pozostają pod opieką babci i dziadka lub opiekunki – robili to chętnie i często. „Koleżanki nie mogły mi się nadziwić gdy powiedziałam im, że wyjeżdżamy na wakacje bez dzieci. A przecież to świetne rozwiązanie! Dzieci pozostały pod doskonałą opieką dziadków. My naprawdę odpoczęliśmy i naładowaliśmy akumulatory. Polecam to rozwiązanie każdej parze!” – mówi Mawina.
Bardzo się cieszymy, że możemy liczyć na pomoc naszych rodziców. Chętnie oddajemy im dzieci na weekend. I jak za dawnych czasów oglądamy razem seriale albo wychodzimy na miasto. I uwielbiamy czas we dwoje, bez dzieci” – mówi Rafał – „Czy to znaczy, że jesteśmy złymi rodzicami? Myślę że właśnie to pozwala nam znaleźć siły na to, by być dobrą mamą i dobrym tatą” – wyjaśnia. I bez wahania dodaje, że przecież są nie tylko rodzicami. „Żyję w szczęśliwym związku. Bez tego nie miałbym szczęśliwej rodziny, moje życie byłoby smutne. Dlatego to, co łączy mnie i Malwinę to podstawa” – mówi Rafał.
Nasze dzieci są jeszcze małe, ale przecież nawet się nie obejrzymy, jak staną się całkiem samodzielnymi nastolatkami. I być może do tego zbuntowanymi, w kontrze wobec całego świata. Dobrze będzie mieć wtedy w domu, kogoś, kto naprawdę mnie lubi i kto zawsze stoi po mojej stronie. A taką właśnie osobą jest dla mnie Rafał” – podsumowuje Malwina.