
Osobne spanie żony i męża po tym, jak na świecie pojawia się ich dziecko? To się całkiem często zdarza. I o dziwo bywa, że nadspodziewanie dobrze zdaje egzamin.
REKLAMA
Beata i Michał byli zgodni co do tego, że gdy urodzi się ich dziecko, będzie spało w swoim własnym łóżeczku, nie z nimi. Beata z dzieckiem, a Michał na kanapie w salonie? To nie wchodziło w grę. I zgadzali się co do tego, że konsekwentnie wytrwają w tym postanowieniu.
Tyle teorii. A w praktyce...
Konsekwencji im wystarczyło na pierwszych kilka tygodni. Tak się złożyło, że dziecko budziło się nieustannie, spali po trzy, cztery godziny na dobę, byli jak zombie. W końcu pragnąca snu jak niczego innego na świecie Beata położyła maluszka w łóżku obok siebie, podała mu pierś i razem z nim zasnęła. To była cudowna noc – przespana niemal bez przerw. A ponieważ obawiali się o bezpieczeństwo dziecka, Michał przeniósł się na kolejną noc do innego pokoju, odpowiednio zabezpieczyli łóżko i odtąd Beata spała z dzieckiem.
Konsekwencji im wystarczyło na pierwszych kilka tygodni. Tak się złożyło, że dziecko budziło się nieustannie, spali po trzy, cztery godziny na dobę, byli jak zombie. W końcu pragnąca snu jak niczego innego na świecie Beata położyła maluszka w łóżku obok siebie, podała mu pierś i razem z nim zasnęła. To była cudowna noc – przespana niemal bez przerw. A ponieważ obawiali się o bezpieczeństwo dziecka, Michał przeniósł się na kolejną noc do innego pokoju, odpowiednio zabezpieczyli łóżko i odtąd Beata spała z dzieckiem.
To było skuteczne, ale jednak Beata i Michał traktowali takie rozwiązanie jako porażkę. Zależało nam, by więź między nami, nasza namiętność nie ucierpiały, gdy na świecie pojawi się dziecko – mówi Beata. Tylko o jakiej namiętności mówimy, gdy śpi się po cztery godziny na dobę? O jakiejkolwiek bliskości paradoksalnie zaczęli myśleć dopiero wtedy, gdy Michał wyniósł się z sypialni. Bo przynajmniej mieli na to siłę.
Zapewne wielu rodziców doświadczyło tego samego. Tyle tylko, że odkąd Beata i Michał mieli dziecko w wieku niemowlęcym minęło siedem lat, a oni pozostali przy osobnym spaniu. Czyżby w ich małżeństwie pojawił się jakiś problem? Przeciwnie! Czują się ze sobą lepiej, niż kiedykolwiek!
Całkiem nowa jakość
Najpierw spaliśmy osobno ze względu na dziecko, ale w końcu zorientowaliśmy się, że to nam odpowiada – mówi Beata - Michał zawsze chrapał, ja podobno się rozpychałam i zabierałam kołdrę. Poza tym on lubi wcześnie się kłaść i wstać rano, ja wolę poczytać do późna i spać tak długo, jak się da. Teraz on nie denerwuje się, że palę lampkę nocną gdy on chce spać.
Najpierw spaliśmy osobno ze względu na dziecko, ale w końcu zorientowaliśmy się, że to nam odpowiada – mówi Beata - Michał zawsze chrapał, ja podobno się rozpychałam i zabierałam kołdrę. Poza tym on lubi wcześnie się kłaść i wstać rano, ja wolę poczytać do późna i spać tak długo, jak się da. Teraz on nie denerwuje się, że palę lampkę nocną gdy on chce spać.
No dobrze, ale przecież nie samym spaniem i czytaniem człowiek żyje. Co z seksem? I tu mamy zaskoczenie: według Beaty to jest właśnie najważniejszy argument za osobnymi sypialniami. To ma taki urok, jak randka w czasach, kiedy jeszcze razem nie mieszkaliśmy. Kiedy chcemy się kochać, zamiast flanelowej piżamy i bawełnianych skarpet zakładam seksowną koszulkę, on przychodzi do mnie do sypialni z dobrym drinkiem - to takie nasze schadzki – Beata nawet nie próbuje ukryć entuzjazmu. I dodaje, że to im znacznie bardziej odpowiada, niż to, jak wyglądało ich życie seksualne, gdy dzielili sypialnię.
Oczywiście by móc sobie pozwolić na osobne spanie, trzeba mieć do tego warunki. Beata i Michał mają wystarczająco duże mieszkanie, by starczyło miejsca dla wszystkich. To naprawdę coś więcej niż tylko wysypianie się – mówi Beata – Dzięki temu mam poczucie, że mam własną przestrzeń. Wieczór i poranek to jedyny moment dnia, kiedy mogę pobyć sama ze sobą. I naprawdę tego potrzebuję!
Oczywiście kwestia osobnego spania nie jest uregulowana sztywnym regulaminem. Czasem zdarza im się wylądować w jednej sypialni i spędzić razem całą noc. Według Beaty ma to ogromny urok wyłącznie dlatego, że zdarza się od czasu do czasu. Jest przekonana, że na dłuższą metę znudziłoby im się to i spowszedniało. A przecież bycie razem powinno być czymś wyjątkowym nawet po dziesięciu latach małżeństwa, prawda? – pyta retorycznie.
