
REKLAMA
Musisz zdecydować, czy pozostajesz w roli autorytetu, mentora, czy będziesz trzymać dystans i chłodnym okiem spoglądać na błahe twoim zdaniem problemy. A może przytulisz swoje ukochane maleństwo i w przerwie na rozmowę urządzicie wojnę na poduszki albo wspólne malowanie paznokci.
Jaką mamą chcesz być?
Znalezienie złotego środka czyli sposobu na to jak dogadać się z dojrzewającym młodym człowiekiem spędza sen z powiek wielu mamom. Jedne decydują się na utrzymanie całkowitego dystansu, inne z kolei całkowicie zacierają granicę między byciem rodzicem a dzieckiem.
Znalezienie złotego środka czyli sposobu na to jak dogadać się z dojrzewającym młodym człowiekiem spędza sen z powiek wielu mamom. Jedne decydują się na utrzymanie całkowitego dystansu, inne z kolei całkowicie zacierają granicę między byciem rodzicem a dzieckiem.
Moje jest jeszcze za małe, abym mogła odpowiedzieć na pytanie „jaką mamą jestem”. Ale odpowiedziałam sobie na pytanie „jaką mamą chcę być”. Albo przynajmniej jaką chciałabym. Rozsądną. Wyważoną. Mamą złotego środka. Mam córkę, więc pewnie nie będzie to proste zadanie. I chciałabym być jej przyjaciółką, ale na własnych zasadach.
Matka – (nie)przyjaciółka
Nie mam już 16 lat. I przyznam szczerze, że nie chciałabym mieć. Teraz jest mi lepiej. Robię co chcę, kupuję to, na co mam ochotę, wychodzę z domu (i wracam do niego) bez tłumaczenia się. Ale to, że jestem jaka jestem jest wielką zasługą moich rodziców. Tego, że mając 16 lat musiałam tłumaczyć im z kim i gdzie wychodzę oraz o której wrócę, co robię i dlaczego coś jest tak a nie inaczej. Ale to nie znaczy, że brakowało w tej relacji przyjacielskich rozmów, bitwy na poduszki czy wspólnego malowania paznokci. Nadal tak jest. I choć nasza relacja z racji wieku jest nieco inna, nadal wiem, że rodzice są rodzicami. Przede wszystkim.
Nie mam już 16 lat. I przyznam szczerze, że nie chciałabym mieć. Teraz jest mi lepiej. Robię co chcę, kupuję to, na co mam ochotę, wychodzę z domu (i wracam do niego) bez tłumaczenia się. Ale to, że jestem jaka jestem jest wielką zasługą moich rodziców. Tego, że mając 16 lat musiałam tłumaczyć im z kim i gdzie wychodzę oraz o której wrócę, co robię i dlaczego coś jest tak a nie inaczej. Ale to nie znaczy, że brakowało w tej relacji przyjacielskich rozmów, bitwy na poduszki czy wspólnego malowania paznokci. Nadal tak jest. I choć nasza relacja z racji wieku jest nieco inna, nadal wiem, że rodzice są rodzicami. Przede wszystkim.
I chciałabym, żeby moja córka mi się zwierzała, żeby pytała, opowiadała, dyskutowała i buntowała się. Żeby wiedziała, ze może mi zaufać, że zawsze jej wysłucham i znajdę czas. Pozwolę popełnić własne błędy, ale kiedy będzie trzeba powiem „nie”. Żeby czuła się bezpieczna. Tym dla mnie różni się mama od przyjaciółki.
Może zainteresować cię także: Wielkie spa dla lalek w misce pełnej piany. A jakie ty będziesz miała wspomnienia z dzieciństwa kochana córeczko?
I vice versa
Ale to działa w dwie strony. Sama mam przyjaciółki i nasze relacje wyglądają zupełnie inaczej niż te, które wyobrażam sobie mieć z córką za kilka lat. Chciałabym zabierać córkę do kawiarni, na wspólne zakupy, rozmawiać z nią o wielu rzeczach. Ale jej rolą nie jest wysłuchiwanie o każdej mojej wątpliwości, ona nie jest powiernikiem moich życiowych problemów. Od tego jest mama, partner, przyjaciółka właśnie – osoba z podobnym bagażem doświadczeń i przemyśleń. Chociażby tym emocjonalnym.
Ale to działa w dwie strony. Sama mam przyjaciółki i nasze relacje wyglądają zupełnie inaczej niż te, które wyobrażam sobie mieć z córką za kilka lat. Chciałabym zabierać córkę do kawiarni, na wspólne zakupy, rozmawiać z nią o wielu rzeczach. Ale jej rolą nie jest wysłuchiwanie o każdej mojej wątpliwości, ona nie jest powiernikiem moich życiowych problemów. Od tego jest mama, partner, przyjaciółka właśnie – osoba z podobnym bagażem doświadczeń i przemyśleń. Chociażby tym emocjonalnym.
Dzieci jeszcze zdążą mieć dorosłe problemy. Jeszcze się nasłuchają i będą musiały podejmować trudne decyzje. Ale mając lat naście nie muszą rozumieć tego, z czym się zmagamy. Za to my możemy zrozumieć z czym problem ma nasz syn lub córka. Bo przecież niedawno przechodziliśmy przez to samo – pierwsze szkolne miłości, złamane nastoletnie serca, łamanie zakazów, bunt, wątpliwości dotyczące przyszłości. To nas różni od przyjaciółek. Już to wiemy, przerabiałyśmy to, jesteśmy o krok dalej.
To nie tak, że mamy udawać przed dzieckiem, że nie mamy żadnych problemów, że nie zdarzają nam się gorsze dni a całe życie jest usłane różami. Dzielmy się tym wszystkim, rozmawiajmy, ale w granicach zdrowego rozsądku. Dziecko nie jest od tego, żeby wypłakiwać mu się w rękaw. Ty jesteś od tego.
Lekcja życia
Chcesz, by twoje dziecko szanowało innych, chcesz by było mądre, rozsądne, umiało wyrazić swoje zdanie w kulturalny sposób. Zapewne nie chcesz, by obgadywało znajomych czy szydziło z sąsiadów. Więc musisz je tego nauczyć, drogi rodzicu. Taka jest rola rodziców, a nie przyjaciół.
Chcesz, by twoje dziecko szanowało innych, chcesz by było mądre, rozsądne, umiało wyrazić swoje zdanie w kulturalny sposób. Zapewne nie chcesz, by obgadywało znajomych czy szydziło z sąsiadów. Więc musisz je tego nauczyć, drogi rodzicu. Taka jest rola rodziców, a nie przyjaciół.
Dlatego właśnie będę mamą, a nie przyjaciółką. Fajną, wyrozumiałą, na czasie. Ale jednak mamą. Taki mam plan.