Na temat „mody na depresję” trafiam dzięki akcji dwóch polskich nastolatek, Amelii i Toni, które postanowiły walczyć z tym niebezpiecznym zjawiskiem. Obie mają za sobą trudną historię prawdziwej choroby, jedna z nich, w wieku 12 lat o swoje zdrowie walczyła w szpitalu psychiatrycznym. Postanowiły połączyć siły i przerwać zmowę milczenia. Szukając pomocy same natrafiły na strony internetowe, które depresję gloryfikują i zachęcają młodzież do samobójstwa i autoagresji.
Codziennie powstają w sieci setki, jeśli nie tysiące takich portali, serwisów, forów. Dorośli nie mają o nich pojęcia, bo są dla nich niedostępne albo umieszczone w takim miejscu sieci, którego nie znajdą za pomocą zwykłej wyszukiwarki. Dzieciaki między sobą rozsyłają materiały i linki do tego typu zamkniętych grup. Obie z Tonią wiemy to doskonale, bo same trafiłyśmy do takich miejsc.
Amelia przyznaje, że w swojej chorobie miała epizod z samookaleczeniam. Nie chce zdradzać szczegółów, żeby nie inspirować innych. Wiedzę o metodach czerpała od koleżanek ze szkoły. Wytłumaczyły jej jak zadawać sobie takie rany, by odczuć ból, ale nie zrobić sobie trwałej krzywdy. Wspomina, że doświadczenie w tej kwestii miała połowa dziewczyn z jej klasy.
Może zainteresuje cię także: "Moje dziecko jest smutne". To tylko zły humor czy już depresja? Podpowiadamy, jak możesz mu pomóc
Samookaleczanie to nie jedyny gorący temat na forach dla nastolatków. Młodzież radzi się też w kwestiach dotyczących samobójstwa. Użytkownik smutny85 opowiada o swojej nieudanej próbie samobójczej i prosi o radę. Wśród głosów protestu, zdarzają się też konkretne rady:
Tonia i Amelia, choć są jeszcze bardzo młode, doskonale widzą, jakie szkody przynosi moda na depresję. Na jednej z grafik, zamieszczonych na ich fanpagu Porcelanowe Aniołki, możemy przeczytać:
• stwarzasz zagrożenie dla zdrowia i życia swojego i innych
• uniemożliwiasz rozwój sobie i innym
• odbierasz sobie i innym radość życia
Zdarzało się, że moi znajomi informowali o swoich problemach pedagogów, ale ci niemal za każdym razem składali gorsze samopoczucie na karb burzy hormonów. A dzieciakom odpowiadali hasłami w stylu „dzieci tak mają” albo „taki wiek”. Bywało tak, że ja potem odwiedzałam te osoby i w ostatniej chwili udawało mi się przeszkodzić im w skończeniu ze sobą.-