Na śniadanie popularne płatki, najlepiej te znane dziecku z reklamy, a może kromka chleba z masłem czekoladowym?
Do szkoły, prócz kanapki, spakowany batonik i popularny "misiowy" soczek... Taki scenariusz dość często przewija się nie tylko w Irlandzkich domach, gdzie nakręcony został poniższy film. Statystyki są tragiczne również w Polsce, a nasze
dzieci zaczynają zajmować wysokie pozycje w rankingach tempa przybierania na wadze i spadku aktywności fizycznej.
Światowa Organizacja Zdrowia zredukowała swoje wytyczne odnośnie spożywania cukru przez dzieci powyżej dwóch lat. Limit ich spożycia, w bilansie dziennego zapotrzebowania, spadł z 10 procent do 5. Maksymalne dawki cukru w zależności od wieku dziecka to:
4-6 lat - 19 g, 7-10 lat - 24 g, 11 lat i starsze - 30 g. Przekraczanie tych norm może doprowadzić do otyłości, chorób serca, problemów z zębami i ogólnej złej kondycji fizycznej.
"Razem możemy zmieniać wszystko" - mówi Dan Sweeney, trener, dietetyk, twórca filmu.
Oczywiście najlepiej, jeśli dziecko nie będzie jadło cukru wcale. Dobra dieta, owoce, warzywa, kasze itd. Dostarczą organizmowi naturalnych cukrów, potrzebnych nam węglowodanów w ilości wystarczającej. Zauważmy też, że nie tylko niby zdrowe płatki ukrywają w sobie masę cukru. Czytajmy etykiety, bo znajdziemy go zarówno w ketchupie jak i pieczywie!
Rozszerzając dietę dziecka, pokazując mu nowe smaki, najlepiej zaczynać od gorzkiego, potem wprowadzać słony, a następnie kwaśny. Słodycze ograniczny do minimum, albo jak apelują dietetycy, odpuśćmy całkiem. Przyjdzie taki moment, w którym dziecko od kolegi dostanie gumę rozpuszczalną czy lizaka, więc póki możemy, chrońmy je przed tym. A kto wie? Może mu nie zasmakuje? Jedno dziecko będzie zachwycone, a inne uzna je za "obrzydliwie słodkie i mdłe" - usłyszałam od pewnej pięciolatki, która słodyczy nie cierpi. Woli jabłka.