![Fot. Flickr.com / [url=https://www.flickr.com/photos/parisharing/7010666049/]ParisSharing[/url] / [url=https://creativecommons.org/licenses/by/2.0/]CC BY[/url]](https://m.mamadu.pl/4e5010ebf355f11fc993661d4b844025,360,0,0,0.jpg)
REKLAMA
Samotne nadgodziny
Ania ma 27 lat, jest ambitną pracownicą firmy PR. Tak się złożyło, że jest najmłodszą osobą w swoim zespole. I jest jedyną singielką. Jej współpracownicy są po trzydziestce, mają już własne rodziny. Gdy zaczynała pracę, nawet cieszyła się z tego, że będzie pracować z osobami starszymi, bardziej doświadczonymi. Jednak po kilku miesiącach ma naprawdę dość i rozgląda się za nową pracą.
Ania ma 27 lat, jest ambitną pracownicą firmy PR. Tak się złożyło, że jest najmłodszą osobą w swoim zespole. I jest jedyną singielką. Jej współpracownicy są po trzydziestce, mają już własne rodziny. Gdy zaczynała pracę, nawet cieszyła się z tego, że będzie pracować z osobami starszymi, bardziej doświadczonymi. Jednak po kilku miesiącach ma naprawdę dość i rozgląda się za nową pracą.
Za każdym razem, gdy w pracy trzeba było zostać po godzinach, tak się jakoś składało, że wypadało na Anię. Jedna koleżanka biegła po dzieci do przedszkola, kolega musiał jechać z synem do lekarza – każdy coś miał. A ona? Musiałam zrezygnować z kursu angielskiego, spóźniałam się na każde zajęcia po 40 minut. Czyjeś dziecko zawsze było ważniejsze niż mój kurs, dlatego to ja nieustannie zostaję po godzinach. W końcu uznałam, że opłacanie kolejnego semestru to strata pieniędzy – mówi z żalem.
Wśród swoich przyjaciół Ania ma wiele osób kilka lat od niej starszych, dlatego sądziła, że z osobami w firmie dogada się świetnie. Tak się jednak nie stało. Najbardziej nie lubiła poniedziałkowych poranków. Wszyscy z zapałem opowiadali o (w jej przekonaniu naprawdę nudnych) rodzinnych sprawach, dzieciach, wspólnych wyjściach. Grzecznościowo ktoś i ją zawsze pytał,jak spędziła sobotę i niedzielę, jednak jej odpowiedź jakoś nigdy nie wzbudzała szczególnego zainteresowania wśród rozmówców.
Ania szybko straciła złudzenia odnośnie tego, że z czasem lepiej się poczuje w nowej firmie. A niby dokąd tak się śpieszysz? Przecież nie masz rodziny, nie możesz zostać chwili dłużej i skończyć tej prezentacji? – gdy pewnego piątkowego popołudnia usłyszała te słowa, uznała, że ma dość. To wtedy podjęła decyzję o zmianie pracy. Tego dnia miała w planach randkę, musiała ją przełożyć na późniejszą godzinę. Z takim podejściem to ja na pewno rodziny nigdy nie założę, skoro wszystkie wieczory będę spędzać na poprawianiu prezentacji innych – mówi rozżalona. Porozsyłała aplikacje do kilku firm, dostała już pierwsze zaproszenia na rozmowy. Postanowiła sprawdzić każdego potencjalnego pracodawcę, nie chce trafić do miejsca, gdzie będzie traktowana tak, jak w obecnej pracy.
Nie ma rodziny, może wziąć wieczór
Każda praca w systemie zmianowym wymaga świetnej organizacji całego zespołu i umiejętności osiągania kompromisów. Przekonała się o tym Magda, farmaceutka, gdy zatrudniła się w jednej z aptek. Początkowo chętnie brała wieczorne i weekendowe dyżury, bo dzięki temu zyskiwała wolne przedpołudnia. To było na rękę jej współpracownikom, którzy woleli wcześnie skończyć pracę. W pewnym momencie jednak poczuła się zbyt obciążona pracą wieczorami.
Każda praca w systemie zmianowym wymaga świetnej organizacji całego zespołu i umiejętności osiągania kompromisów. Przekonała się o tym Magda, farmaceutka, gdy zatrudniła się w jednej z aptek. Początkowo chętnie brała wieczorne i weekendowe dyżury, bo dzięki temu zyskiwała wolne przedpołudnia. To było na rękę jej współpracownikom, którzy woleli wcześnie skończyć pracę. W pewnym momencie jednak poczuła się zbyt obciążona pracą wieczorami.
No wiesz, dzieci ze żłobka nie ma kto odebrać, weź jeszcze ten jeden wieczór – prosiła ją koleżanka. Co Magda mogła odpowiedzieć mamie małych bliźniaków? Zgodziła się. Niestety, takie sytuacje powtarzały się nieustannie.
Może zainteresować cię także: "Mamo, nie musisz posiedzieć przy komputerze?"Przedkładała karierę nad rodzinę, w końcu została z niczym
Przylgnęła do mnie łatka tej, która może brać wieczory i weekendy, bo nie ma rodziny. A to przecież nieprawda! Jestem w stałym związku, naprawdę czasem chciałabym spędzić z moim partnerem trochę czasu. Mam też chorą mamę w innym mieście i bardzo chciałabym pojechać do niej w weekend. – wylicza. Magda ma żal przede wszystkim do siebie. Jest zdania, że gdyby była bardziej asertywna, nie byłaby tak bardzo obarczana wieczorną pracą. I powzięła postanowienie, że nauczy się mówić nie. Rozumiem, że ktoś ma dzieci – mówi – Ale nikt spośród moich współpracowników nie jest samotnym rodzicem, nie mogą się z partnerem podzielić obowiązkami? Mam dość!. Magda zaczęła konsekwentnie odmawiać brania na siebie wieczornych i weekendowych dyżurów.
Co ty możesz wiedzieć o prawdziwych obowiązkach?
To zdanie Aneta słyszała tysiące razy. Nie miała dzieci, nie spłacała kredytu, nie miała nawet obowiązku stawienia się w biurze o dziewiątej rano. Z zawodu była grafikiem i pracowała jako wolny strzelec. Praca z domu, przy własnym komputerze, z kawą zaparzoną w domowym ekspresie, w dogodnych dla niej godzinach. Miała czas na to, by wyrwać się do kawiarni w środku dnia, albo pobiegać w promieniach słońca. Lubiła taki tryb życia.
To zdanie Aneta słyszała tysiące razy. Nie miała dzieci, nie spłacała kredytu, nie miała nawet obowiązku stawienia się w biurze o dziewiątej rano. Z zawodu była grafikiem i pracowała jako wolny strzelec. Praca z domu, przy własnym komputerze, z kawą zaparzoną w domowym ekspresie, w dogodnych dla niej godzinach. Miała czas na to, by wyrwać się do kawiarni w środku dnia, albo pobiegać w promieniach słońca. Lubiła taki tryb życia.
Gdy rozpoczęła pracę na własny rachunek, nawet rozumiała znajomych, którzy bagatelizowali jej problemy. Przecież nie musiała przedzierać się przez zakorkowane miasto, by dotrzeć do pracy na dziewiątą, nie musiała tolerować nieznośnego szefa i przesiadywać w pracy wtedy, gdy nie było niczego do zrobienia. Z czasem jednak coraz więcej komentarzy zaczynało jej przeszkadzać.
Nie mogłabyś sobie pozwolić na taką pracę z domu, gdybyś miała dzieci, Co ty wiesz o obowiązkach? Gdybyś musiała pędzić z pracy po dzieci do przedszkola, zobaczyłabyś, co to znaczy mieć obowiązki – takie komentarze słyszała nieustannie. Czy to zazdrość? Sądziła, że tak.
Aneta nie lubi znosić tego, co ją irytuje, dlatego bez sentymentu zaczęła zrywać kontakty z osobami, które traktowały ją jak księżniczkę, która nie ma problemów, bo przecież nie ma dzieci i stałej pracy. Nie mam też stałej pensji, muszę nieustannie zabiegać o klientów. Owszem, gdy mam mniej zleceń, mam wtedy czas dla siebie, ale za to pieniędzy mam mniej. A potem klienci się odzywają i muszę siedzieć nad projektami od rana do nocy.
Może zainteresować cię także: Każda mama o nich wie, ale nie mówi o tym głośno. 7 macierzyńskich tematów tabu
Tak się składa, że Aneta wraz ze swoich partnerem właśnie planuje założenie rodziny. I wie, że po porodzie szybko będzie musiała wrócić do pracy, by nie stracić klientów. A z tego, co zarobi, będzie musiała opłacić opiekunkę, by móc pracować. Czy to będzie takie łatwe? Wątpię. Ale cóż, najłatwiej jest powiedzieć sobie, że innym jest lżej. Może i będzie mi ciężko, ale narzekać nie zamierzam.
I Ania, i Magda, i Aneta zgodne są co do jednego: kiedy założą własne rodziny, nigdy nie będą traktować swoich bezdzietnych znajomych tak, jak same przez niektórych były traktowane. Żeby była jasność, znam sporo osób z dziećmi, którzy nie zachowują się, jakby świat kręcił się wokół ich rodzin. Rozumieją, że są różne sytuacje życiowe, nikt nie jest mniej ważny dlatego, że nie ma dzieci – mówi Aneta – Mam nadzieję, że też taka będę – dodaje.