Nauczyciele często żartują, że oprócz wychowywania dzieci spada na nich też niełatwy obowiązek wychowywania rodziców. Jest to jednak śmiech przez łzy, bo każdy kto pracuje w tym zawodzie wie, że kontakty z rodzicami bywają czasem o wiele trudniejsze niż z ich dziećmi.
Możliwości jest mnóstwo. Bywają rodzice kompletnie niezainteresowani postępami ich dzieci, ale są też tacy, którzy interesują się wręcz przesadnie. Są ci przekonani o niezmiernym geniuszu ich dziecka i ci kompletnie w niego niewierzący. Jedna z nauczycielek postanowiła stworzyć ranking 10 rodzajów rodziców, których nauczyciele sekretnie nienawidzą. Sprawdź, czy przypadkiem nie łapiesz się do tego niechlubnego rankingu!
1. Rodzic przekonany o wyjątkowości swojego dziecka
Nie ma nic złego w uważaniu swojego dziecka za wyjątkowe, ale nie oznacza to, że dostanie ono specjalne przywileje. W ten sam sposób „wyjątkowe” jest co drugie dziecko w klasie. Drogi rodzicu, twoje dziecko musi tak jak wszyscy odrabiać lekcje i przestrzegać zasad. Rozumiem, że jest ono dla ciebie całym światem, ale szkolne reguły muszą obowiązywać wszystkich, nawet twojego małego geniusza. Ech, to ten sam typ rodziców, który nie wierzy, że ich dziecko kiedykolwiek mogłoby zrobić coś złego.
2. Rodzic krążący
Jest zawsze i wszędzie. Zastanawiam się czasem czy nie ma przypadkiem swojego klona, bo nie jest możliwe pogodzenie swojego życia osobistego z ciągłym asekurowaniem dziecka. Po wywiadówkach zawsze zostaje najdłużej, często zdarza mu się też spontanicznie odwiedzać szkołę. Nie pozwala swojemu dziecku samodzielnie wiązać butów, pakować się do szkoły czy popełniać błędy w zadaniach. Zawsze czuwa.
3. Rodzic instant
Chce natychmiastowych wyników przy jak najmniejszym wysiłku. Dziwi się, że jego dziecko nie ma najlepszych ocen, choć ciężko mu znaleźć czas, żeby odrabiać z nim lekcje. Chociaż tłumaczę, że przydałoby się żeby przez pół godziny dziennie czytał razem z dzieckiem, to on wciąż próbuje znaleźć inne rozwiązanie- szybsze, łatwiejsze i mniej angażujące.
4. Rodzic duch
Widnieje w dokumentach, a jego dane są w dzienniku, ale nikt nigdy go nie widział. Nie wiem czy ten rodzic naprawdę istnieje i w jaki sposób poinformować go o wynikach dziecka? Jasne, łączenie pracy i rodzicielstwa nie jest łatwe, ale czy naprawdę muszę pojechać do jego domu w środku nocy, żeby wreszcie go spotkać?
5. Rodzic nie znający granic
SMS o godzinie 23:00? Nie muszę nawet patrzeć na telefon, żeby wiedzieć od kogo przyszedł. Nic ważnego, rodzic postanowił upewnić się, czy na pewno na jutro trzeba przynosić farbek. Za każdym razem, kiedy sprawdzam skrzynkę mailową, znajduję w niej wiadomości od tego człowieka, a kiedy próbuję na przerwie wypić w spokoju kawę i słyszę pukanie do klasy, wiem już kto przyszedł na kontrolną wizytę.
6. Rodzic dramatyzujący
Kiedy jego dziecko wda się w bójkę, wiem już, że przez najbliższe dwa tygodnie nie uda się wyciszyć sprawy. Czasem dramat rozgrywa się łzawo, czasem opiera się na krzyku i groźbach. Pewne jest jedno, dopóki nie dowie się o nim dyrektor i rada rodziców, to sprawy nie da się rozwiązać.
7. Rodzice walczący ze sobą
Łączy ich opieka nad dzieckiem, dzieli wszystko inne, a przede wszystkim poglądy dotyczące wychowania dzieci. Nigdy nie stają po tej samej stronie i nie przeszkadza im towarzystwo innych ludzi, żeby burzliwie dyskutować o tym co ich różni. Wszystkie ważne informacje trzeba podawać im osobno, ponieważ komunikacja między nimi leży. Oczywiście, najwięcej traci na tym dziecko.
8. Rodzic nienawidzący nauczyciela
Może to jakaś zadra z dzieciństwa, ale są rodzice, którzy od początku zieją nienawiścią w stosunku do nauczycieli. Traktują ich jak gorszy rodzaj człowieka i winią za wszystkie niepowodzenia dziecka. Biedny uczeń i zły nauczyciel to schemat głęboko zakorzeniony w ich głowie.
9. Rodzic szef
Biznesowe podejście do życia sprawia, że ten rodzic przekonany jest, że nauczyciel znajduje się niżej niż on w hierarchii. Dokładnie pilnuje żeby wypełniał on wszystkie swoje obowiązki i nie traktuje go jako partnera, tylko pracownika. Płaci podatki, więc jest szefem, proste.
10. Rodzic preferujący ostateczne rozwiązania
Normalny dzień w szkole, porządkuję dokumenty i naglę zostaję wezwana na dywanik dyrektora. Co się stało? To rodzic, który ma problem z czymś co dzieje się w mojej klasie, ale nie chce mu się tracić czasu na rozmowę ze mną, woli od razu pójść do dyrektora. Nie dość, że nie wiem o co chodzi, to jeszcze czuję się zakłopotana i sfrustrowana faktem, że nie miałam nawet szansy sama rozwiązać problemu.