W dobie ogromnej popularności Instagrama zarówno celebrytki, jak i tzw. zwykli ludzie mogą chwalić się swoją prezencją, zdrowym stylem życia, treningami, odwiedzanymi miejscami. Wśród dziesiątek trendów, jakie możemy zaobserwować w mediach społecznościowych zauważalne są ostatnio tak zwane „six pack moms”. Kim są i jak mogą być odbierane przez inne mamy? Spieszymy z wyjaśnieniem.
Mama z kaloryferem na brzuchu
"Six pack" – chodzi oczywiście o „kaloryfer”, czyli idealnie umięśniony, płaski brzuch. Oczywiście osiągnięty w krótkim czasie po porodzie. Idealnym przykładem jest modelka Sarah Stage:
Innym przykładem jest Naya Rivera, aktorka znana głównie z serialu „Glee”. Zdjęcie, które niedawno zamieściła na Instagramie jej trenerka (i wielu innych gwiazd) zrobiło furorę na całym świecie. Tak Naya wyglądała cztery i pół miesiąca po porodzie:
Obok zdjęcia czytamy również pochwałę trenerki pod adresem podopiecznej:
„Jestem tak dumna z tej wspaniałej kobiety! Jej dziecko ma cztery i pół miesiąca! Dobrze się odżywia i ciężko trenuje. Ciężka praca i poświęcenie sprawiają, że wszystko jest możliwe. To co, idziesz na trening w najbliższy poniedziałek?” – pisze trenerka Nichelle Hines.
Ja na poniedziałkowy trening chętnie się wybiorę, chciałabym jednak przyjrzeć się bliżej pozostałej części wypowiedzi Nichelle. Jej słowa niewątpliwie miały stanowić motywację dla innych kobiet, zwłaszcza tych po porodzie, by zabrały się do ćwiczeń. Tylko czy okażą się skuteczne? A może odniosą odwrotny skutek?
Świat gwiazd versus rzeczywistość
No dobrze, właśnie urodziłaś dziecko, wygląd twojego ciała, delikatnie mówiąc, pozostawia nieco do życzenia. Chciałabyś wyglądać świetnie. Czy możesz osiągnąć to samo co piękna Naya Rivera w cztery i pół miesiąca? To prawda, że poświęcenie i ciężka praca będą konieczne, ale musisz też spełnić jeszcze kilka warunków: przed ciążą miałaś zniewalającą figurę, masz do dyspozycji prywatnego trenera, kogoś, kto zajmie się dzieckiem podczas twoich wielogodzinnych treningów, korzystasz ze wsparcia dietetyka i masz fantastyczne geny. Proste? Niestety nie.
Nie ma wątpliwości odnośnie tego, że Naya Rivera czy Sarah Stage są osobami zdyscyplinowanymi, konsekwentnymi i zdolnymi do poświęceń. A jednak podawanie ich za przykład innym kobietom jest kompletnym absurdem, z kilku powodów.
To nieprawda, że Naya Rivera pracowała na perfekcyjną figurę przez cztery i pół miesiąca. Ona pracowała na nią od zawsze. Odkąd tylko stała się popularna (czyli od ładnych kilku lat) miała szczupłą, wysportowaną sylwetkę. Pewnie złożyły się na to świetne naturalne predyspozycje i wiele lat treningów. Nie ma więc niczego dziwnego w fakcie, że po ciąży w błyskawicznym tempie wróciła do formy.
Przed ciążą chodziłaś na cross fit trzy razy w tygodniu i zawsze byłaś naturalnie szczupła? Pewnie szybko do tego wrócisz. Ale jeśli zawsze borykałaś się z nadwagą a ze sportem jakoś nie było ci po drodze, zapomnij o zdjęciach seksownych mam z kaloryferami na brzuchu. Bo nie będziesz ich przypominać po czterech, ani po nawet po dwunastu miesiącach ćwiczeń.
Zamiast motywować, dołują
Jeśli jednak chcesz trenować, poza determinacją będziesz też potrzebowała wsparcia z zewnątrz. Przy dziecku ćwiczyć naprawdę się da. Można na to wykorzystać jego drzemkę, można zapisać się na zajęcia dla mam z dzieckiem, można kupić biegowy wózek i razem z maluchem ruszać w drogę. Jednak jeśli chcesz poświęcić naprawdę wiele godzin dziennie na mocny trening, dziecko nie będzie grzecznie siedziało na sali treningowej, ktoś się musi nim zająć. Czy twój partner zrezygnuje z pracy na kilka godzin dziennie? A może opiekunka? To niestety kosztuje… Czas na treningi przy dziecku może i powinien się znaleźć, ale niekoniecznie w wymiarze kilkunastu godzin tygodniowo…
Tutaj dochodzimy do kolejnej kwestii, a mianowicie priorytetów. Załóżmy, że masz możliwość skorzystania z pomocy partnera, opiekunki, mamy, siostry, lub teściowej. Aby dołączyć do grona perfekcyjnych „six pack moms” musiałabyś cały swój wolny czas poświęcić na sport. Tego właśnie chcesz? To świetnie, pracuj ciężko i nie zatrzymuj się ani na chwilę. Pamiętaj tylko, że jeśli masz inne priorytety, zależy ci także na tym, by znaleźć czas na realizację innych pasji, spotkania z ludźmi, naukę, pracę – z kaloryfera nici! I wiesz co? Nic nie szkodzi, ważne, byś sama dobrze się czuła ze swoimi wyborami.
Załóżmy jednak, że bardzo zależy ci na szybkim powrocie do formy, lub nawet poprawie jej. Jest jednak coś, na czym powinno zależeć ci bardziej niż szybkie i spektakularne efekty: zdrowie. W pierwszych tygodniach po porodzie możesz borykać się z konsekwencjami sporej utraty krwi, boleśnie porozrywanym kroczem, nieprzespanymi nocami. Czy to aby na pewno dobry moment do rozpoczęcia ciężkich treningów? Lepiej najpierw skonsultuj to z lekarzem.
Wszystko jest dla ludzi, treningi też
To co, dajemy sobie spokój z tym całym sportem i siadamy wygodnie na kanapie? Tylko najpierw skoczymy jeszcze do kuchni po paczkę ciastek? Oczywiście, że nie. Sama jestem osobą, której bez sportu ciężko wytrzymać. kiedy urodziłam dziecko, po powrocie do domu ze szpitala zabrałam się za systematyczne ćwiczenia (tylko te, na które pozwolił mi lekarz) i chciałabym zachęcić do tego samego wszystkich, niezależnie od tego, czy są po porodzie, czy nie. Ale w granicach rozsądku.
Warto pamiętać, że oszałamiające efekty, jakie osiągają gwiazdy naprawdę nie biorą się znikąd. Czy jesteś gotowa na wielogodzinne treningi? I restrykcyjną dietę, która pomoże wyrzeźbić mięśnie? Ja nie. Bo najważniejsza nie jest idealna sylwetka, a zdrowie. Zadbajmy, by na nasze talerze trafiała zdrowa, pełnowartościowa żywność, polubmy się z aktywnością fizyczną. A jeśli to zrobimy i kaloryfera na brzuchu nadal nie będzie, to się nie frustrujmy.
Bo jak się czują młode matki, które uprawiają sport, dbają o dietę, patrzą na zdjęcie pięknej Nayi Rivery i czytają, że wystarczy poświęcenie i ciężka praca? A potem zerkają na swoje rozstępy i szczupły, lecz wciąż lekko zwisający brzuszek? Mam nadzieję, że nic sobie z tego nie robią. Do osiągnięcia oszałamiającej sylwetki potrzeba wyjątkowych środków. Jeśli ich nie masz, to się nie przejmuj, rób dalej swoje i po prostu dbaj o zdrowie.
Dlatego właśnie uważam powyższe przykłady „powrotu do formy po porodzie” za całkowicie oderwane od rzeczywistości, być może także szkodliwe. Nie warto się nimi przejmować i wyrzucać sobie wszelkie niedoskonałości. Szkoda na to czasu, lepiej skupić się na tym, by polubić swoje ciało. Rozstępy raczej nie znikną, być może nigdy nie doczekasz się płaskiego, umięśnionego brzucha, piersi z czasem jędrności nie nabiorą. Warto to zaakceptować i polubić siebie. A jak już nam się to uda, możemy poszukać sobie fajnego sportu i zadbać o dietę. Nie dla podążania za ideałem, a dla własnego zdrowia, dobrego samopoczucia i przyjemności.