
REKLAMA
Od dawna zastanawiałam się nad tym, co bym zrobiła w sytuacji zagrożenia życia moich bliskich. Czy potrafiłabym im pomóc? Wiedzę teoretyczną jakąś tam mam. Właśnie -"jakąś". Z książek, internetu, szkoły rodzenia (to było dawno temu), od znajomych i z telewizji oczywiście. Ale czy w realnej sytuacji nie sparaliżowałby mnie strach? Lęk przed tym, że może wyrządzę większą krzywdę? Postanowiłam to zmienić.
Późno, ale lepiej późno niż... wiadomo. A to dzięki temu, że na Facebooku, zupełnie przypadkiem zobaczyłam post o możliwości odbycia szkolenia z pierwszej pomocy w domu. Idealne rozwiązanie mojego problemu. Jako rodzice pracujący nie bardzo mieliśmy ochotę na spędzenie całego weekendu w jakimś ośrodku szkoleniowym. I w dodatku bez dzieci. No nie, to kiepski pomysł. Kontakt nawiązałam natychmiast i ....tydzień później, w niedzielne popołudnie, pojawił się u nas pan Karol. Nowy wujek moich dzieciaków.
Zaczęliśmy od teorii. Zanim przejdzie się do ćwiczeń wypada dowiedzieć się co nieco. Dzieci - bardzo ciekawe, rozbiegane. Ruszają wszystko co wujek Karol ze sobą przyniósł. Hitem są oczywiście fantomy i torebeczki z gazikami. Aaaa... i laptop wujka też jest super.
Przechodzimy do szkolenia. Podstawy, ciekawostki i obalanie mitów.
Po pierwsze: Każdy ma obowiązek udzielić pierwszej pomocy.
Po drugie: Nasze bezpieczeństwo ponad wszystko. Jesteśmy zwolnieni z tego obowiązku, gdy istniałaby sytuacja zagrożenia naszego życia lub zdrowia. Np. gdy jadę autem sama z dzieckiem, to nie zostawię go samego w samochodzie, żeby podjąć próbę ratowania ludzi z wypadku, kolizji. Ważne, żeby zabezpieczyć miejsce wypadku. Sprawdzić, czy nie jest dla nas groźne.
"Mężczyzna złamał nogę, albo zemdlał na spacerze z psem. I pies mimo że normalnie jest łagodny to teraz szczeka jak ktoś chce podejść, bo broni swojego pana i może być groźny. Wezwać pomoc szybko i nie zbliżać się dla własnego bezpieczeństwa." - mówi Karol Wojno, ratownik pogotowia z 5-letnim stażem.
Wezwanie pomocy
Karol Wojno: "Najważniejsze co powinniśmy przekazać dyspozytorowi, to gdzie jesteśmy. W jakim stanie jest poszkodowany. Jakie czynności podjęliśmy, oraz nasze dane i koniecznie numer telefonu. Oprócz zgłoszenia pogotowiu, przydałaby się zawsze pomoc drugiej osoby. Często żaden z gapiów nie chce wyjść ze swojej pozycji, a wołanie o pomoc nie przynosi efektów. Najlepiej wskazać kogoś bezpośrednio, np. przy omdleniu człowieka w centrum handlowym zawołać: 'Poproszę panią w czerwonej kurtce, panią w zielonych okularach, itp.' i wskazać ręką na tę osobę. Presja otoczenia ją 'wypchnie'. Zawsze taka osoba może chociaż stać obok nas i przekazywać pogotowiu przez telefon informacje dla dyspozytora".
Pamiętajmy, żeby mówić do osób nieprzytomnych. Słuch wyłącza się ostatni. To ważne wsparcie psychiczne. Często pacjenci po przebudzeniu mówią, że nas słyszeli.
Nie podawajmy jedzenia i picia osobom poszkodowanym np. w wypadku samochodowym. Może się okazać, że będzie konieczna natychmiastowa operacja, a osoba najedzona, będzie musiała odczekać kilka godzin zanim będzie mogła zostać operowana.
Nie podawajmy jedzenia i picia osobom poszkodowanym np. w wypadku samochodowym. Może się okazać, że będzie konieczna natychmiastowa operacja, a osoba najedzona, będzie musiała odczekać kilka godzin zanim będzie mogła zostać operowana.
Omdlenia
To krótka utrata przytomności - na 2,3 do 10 sekund. Wtedy poszkodowanego należy posadzić, rozpiąć koszulę, odczekać. Gdy przydarzy się to twojemu dziecku w miejscu publicznym, należy rozsunąć gapiów, żeby nikt nad dzieckiem nie "wisiał". Tłum zabiera mu powietrze. Podnosimy nogi pod kątem 45 stopni, jeśli możemy to podkładamy coś pod nie, żeby dotlenić głowę dziecka.
"Układamy poszkodowanego na plecach. Dalej zasada: WIDZĘ - CZUJĘ - SŁYSZĘ. Patrzymy, czy rusza się klatka piersiowa, potem sprawdzamy czy czujemy oddech na policzku, oraz czy ten oddech słyszymy."
Gdy mamy do czynienia z utratą przytomności, to musimy wezwać pomoc. Zawsze udrożniamy drogi oddechowe. Najłatwiej to zrobić poprzez odchylenie głowy do tyłu. Gdy osoba leży na plecach i oddycha, to kładziemy ją na bok, do tzw. pozycji bocznej ustalonej, bo może zwymiotować.
Gdy mamy do czynienia z utratą przytomności, to musimy wezwać pomoc. Zawsze udrożniamy drogi oddechowe. Najłatwiej to zrobić poprzez odchylenie głowy do tyłu. Gdy osoba leży na plecach i oddycha, to kładziemy ją na bok, do tzw. pozycji bocznej ustalonej, bo może zwymiotować.
Kiedy wypadek nie wydarzył się na naszych oczach i podejrzewamy uraz kręgosłupa, to nie przekręcamy osoby poszkodowanej, ale zawsze udrażniamy drogi oddechowe. A co gdy dziecko ma atak padaczki?
"CHRONIĆ GŁOWĘ. Podkładamy pod głowę poduszkę, koc, torebkę, kurtkę. Drgawki powodują, że głowa często i rytmicznie uderza o podłoże i może to ją poważnie uszkodzić. NIE WKŁADAMY NIC DO UST!"
Zadławienia
"Ułóż dziecko na wolnym przedramieniu głową w dół( można oprzeć przedramię na kolanie), palcami udrażniając drogi, a wolną ręką wykonaj 5 uderzeń między łopatki. Jeśli to nie pomaga - odwróć dziecko tak, by plecami leżało na twoim przedramieniu głową w dół i wykonaj 5 uciśnięć klatki piersiowej, dwoma palcami".
U dorosłych stajemy za zadławioną osobą, obejmujemy ją w pasie i wykonujemy ucisk pod żebrami. Nie naciskać, tylko wypychać do góry.
Drobne wypadki w domu
Oparzenia. Pierwszego stopnia - zaczerwienia. Drugiego stopnia - bąbel. Trzeciego -zwęglenie, martwica tkanek. Niestety, często przytrafiają się małym dzieciom.
"Należy odciąć czynnik rażący, np.odsunąć czajnik z gorącą wodą i dalej zasada piętnastek. " 15 minut oblewany, 15-sto stopniową wodą, nie lodowatą, z wysokości 15 centymetrów. Zakładamy zwilżony, jałowy opatrunek. Usuwamy biżuterię. Jeżeli ubranie przykleiło się w miejscu oparzonym - nie ściągać!".
Rany. W tym temacie dowiedziałam się czegoś naprawdę nowego. To, że na rynku są różne środki do przemywania ran, prócz wody utlenionej, to wiedziałam, ale że woda utleniona po 10 dniach od otwarcia powinna zostać wyrzucona - nie miałam pojęcia. Pamiętam jak w dzieciństwie u mnie leżała miesiącami ta sama buteleczka. Tymczasem, po kilkunastu dniach jest ona siedliskiem bakterii.
Warto zapamiętać, że jeśli nasze dziecko wbije sobie np. gwóźdź w rękę, to nie wyciągamy go, tylko zabezpieczamy ranę bandażem i jedziemy na pogotowie. A gdy dziecku wpadnie coś do oka i nie jest to zwykły paproszek a np. szkło, należy zawiązać opaską lub zwykłym szalikiem jedno i drugie oko. Ruch gałek ocznych jest sprzężony. Zasłaniając jedno oko i tak będzie ono poruszało się w pogoni za drugim, a wtedy możemy poważnie je uszkodzić.
Gorączka. Każda z mam wie co robić gdy dziecko ma gorączkę. Mamy całe apteczki leków obniżających temperaturę i niezwłocznie kontaktujemy się z pediatrą, ale jak mówi nasz ratownik: "Pamiętajmy, żeby u dzieci nie robić zimnych okładów na głowę! Mokrą pieluszkę czy ręczniczek ( ok. 2 stopnie chłodniejsza niż ciało) kładziemy na brzuch i w pachwinach"
Nastał czas na przerwę w szkoleniu. Dzieci zaczynają buszować po szafkach w poszukiwaniu biszkoptów, herbatników, więc pora zjeść zupę. Potem kawa i deser. Niezwykły komfort szkolenia we własnym domu. I lecimy dalej......
Nastał czas na przerwę w szkoleniu. Dzieci zaczynają buszować po szafkach w poszukiwaniu biszkoptów, herbatników, więc pora zjeść zupę. Potem kawa i deser. Niezwykły komfort szkolenia we własnym domu. I lecimy dalej......
Może cię zainteresować także: Oryginalny instruktaż udzielania pierwszej pomocy. NIE tylko dla rodziców!
Resuscytacja, RKO czyli ratowanie życia osobie, która nie ma zachowanych czynności życiowych.
"Gdy dziecko nie ma jeszcze roku to zaczynamy od 5 wdechów ratowniczych, być może one wystarczą by przywrócić czynności życiowe. Jeśli nie, przez minutę należy prowadzić RKO 15:2 (uciśnięć : wdechy). Po minucie zadzwonić po pogotowie. Uciśnięcia wykonujemy na środku klatki piersiowej dwoma palcami na głębokości ok. 4 cm. Oddechy u takiego małego dziecka, to mają być zaledwie "pufnięcia".
"Kiedy dziecko ma między 1 a 8 lat, ilość uciśnięć - 30 i wykonujemy je jedna ręką, no i 2 wdechy (30 : 2). Nie ma jakiejś sztywnej granicy wiekowej, gdy 8-latek będzie bardzo duży i otyły, to będziemy stosować już jak u dorosłych, czyli 30 uciśnięć na 2 wdechy, ale już dwoma rękoma".
Dowiedzieliśmy się, że odpowiednie uciskanie klatki jest ważniejsze niż oddechy, że gdy dochodzi do zatrzymania krążenia, serce staje i konieczna jest resuscytacja, to podejmując ją od razu dajemy szanse człowiekowi na przeżycie. Najważniejsze są pierwsze 4 minuty!! A żadna karetka nie dojedzie w 4 minuty. 7 na 10 osobom udaje się uratować życie, gdy ktoś podejmie akcje ratowania już domu.
Warto poćwiczyć resuscytację pod okiem specjalisty. Myślę, że nie będę miała już żadnych blokad. Czuję się bardziej świadoma i spokojna. I przypuszczam, że gdy będzie konieczna pomoc komuś na ulicy, w tramwaju, nad jeziorem, nie zawaham się. A moje dzieciaki? Starszy nawet próbował "ratować życie", a młodsza miała dzień pełen wrażeń no i mają nowego wujka.