Synów wychowywałam samotnie, odkąd sięgam pamięcią, praktycznie od zawsze – mówi Milena. Ojciec chłopców? Nawet nie chce o nim wspominać, nie ma go i koniec. Wiele razy słyszała rady koleżanek, by kogoś sobie znalazła, ale tak naprawdę nigdy nawet nie próbowała. Ona, wiecznie zapracowana matka dwójki chłopców? Przecież to zupełnie niewykonalne!
Związek? Nie dla mnie!
- Łatwo jest ci mówić, masz męża i rodzinę idealną – powtarzała najlepszej przyjaciółce, gdy ta usiłowała ją namówić na randkę ze swoim znajomym – Mam w domu dwóch nastolatków którzy nawet nie pamiętają swojego ojca, myślisz, że oni tak łatwo zaakceptowaliby w domu nowego wujka?
Przyjaciółka szybko odpuściła, sądziła, że Milena ma rację. A jednak ta bardzo się pomyliła. Chłopcy nie tylko nie mieliby nic przeciwko „nowemu wujkowi”, oni bardzo chcieliby tego, by ich mama ułożyła sobie życie. A co robią nastolatki, kiedy chcą załatwić jakąś sprawę? Oczywiście szukają rozwiązania w internecie.
Chłopcy zdecydowali się na numer stary jak świat, a mianowicie założyli mamie profil na jednym z randkowych portali. Na profilu zamieścili jej zdjęcia, opisali, jaką jest osobą, wymienili zainteresowania. Gdy zaczęły nadchodzić wiadomości od zainteresowanych Mileną mężczyzn, odpisywali. I trzeba przyznać Milenie, że wychowała wyjątkowo błyskotliwych chłopców, skoro w wieku czternastu i szesnastu lat udało im się podszyć pod dojrzałą kobietę.
Oczywiście maskarada nie mogła trwać w nieskończoność. Zresztą chłopcy nie po to podjęli się całego przedsięwzięcia, by w tajemnicy zabawić się kosztem mamy. Oni byli zdeterminowani, by znaleźć jej partnera. W końcu umówili ją na randkę z jednym z „kandydatów” i pozostało jeszcze tylko powiadomić o całej sprawie niczego nieświadomą Milenę.
Randki w sieci i w realu
Chłopcy wiedzieli, że mama będzie na nich zła i ciężko będzie ją namówić, by poszła na umówione spotkanie. – Mamo, usiądź z nami, musimy bardzo poważnie porozmawiać – powiedział do niej starszy z synów, kiedy Milena wróciła z pracy. „Pewnie znowu wzywają mnie do szkoły, bo coś zmalował” – pomyślała Milena. Tym razem jednak nie chodziło o szkolne kłopoty chłopaków.
Chłopcy opowiedzieli jej o tym, co robili od kilku tygodni: o założeniu profilu, o rozmowach prowadzonych z kilkoma mężczyznami i o tym, że umówili ją na randkę. Milena była w szoku. Nigdy nie rozmawiała z chłopakami o swoim życiu uczuciowym, po prostu z góry założyła, że nie życzyliby sobie w domu obcego faceta. Stało się, życie ułożyło się tak, że wychowali się bez ojca. A teraz było po prostu za późno.
Z jednej strony czuła złość i upokorzenie. Jej zdjęcia, opis jej osoby, opatrzone idiotycznym pseudonimem, były wystawione w inetrnecie, dostępne dla wszystkich („Tylko dla zarejestrowanych użytkowników!” – bronił się młodszy syn). Z drugiej strony jednak zaskoczyła ją troska chłopców o nią. Przecież nie wpadli na to w minutę, musieli długo rozmyślać nad jej sytuacją życiową. A może się myliła, może działali spontanicznie? Przecież to nastoletni chłopcy, którzy mają milion pomysłów na minutę. Poza tym nie mogła się nie uśmiechnąć w duchu, kiedy zobaczyła, jak inteligentne wiadomości wysyłali w jej imieniu poszczególnym randkowiczom. Pisali o jej ulubionych książkach, filmach, o tym jak lubi spędzać wolny czas. Chłopcy okazali się bardzo elokwentni, chociaż kilka błędów ortograficznych w „jej” wiadomościach mocno ją zawstydziło.
Czas na randkę. Rodzi się ciekawość
Tylko co miała zrobić z umówionym spotkaniem? Nie planowała przecież żadnych randek. Panicznie bała się tego, co ją czeka. Poza tym chociaż nie umiała złościć się na chłopców za to co zrobili, jednak nie do końca jej się to podobało. – Zrób to dla mnie mamo, proszę! – powiedział do niej młodszy syn. – Jeśli ci się nie spodoba, więcej się z nim nie spotkasz – racjonalnie dodał starszy. I poczuła, że rodzi się w niej ciekawość.
Jak by to było iść na randkę? Porozmawiać z mężczyzną, który potencjalnie jest nią zainteresowany? Wiedziała, że to jest całkowite szaleństwo, ale po chwili wahania zgodziła się. Oczywiście czas i miejsce spotkania jej odpowiadało. Chłopcy wybrali jej ulubioną kawiarnię i dzień, w którym miała wolne popołudnie.
Milena w duchu liczyła na to, że spotkanie okaże się bardzo interesujące. Niestety, czekało na nią rozczarowanie. Powiedzieć, że na tej randce zabrakło chemii, to jakby nie powiedzieć nic. Towarzysz Mileny okazał się nudny, bardzo ciężko im się ze sobą rozmawiało. Atmosfera była ciężka, ani przez chwilę nie czuła się dobrze. Spędzili razem około godziny, wypili kawę i się rozeszli, nawet nie udawali, że się zdzwonią.
Milena była wścieła, ale nie na chłopców, na siebie. Co ona sobie myślała? Że będzie na nią czekał książę z bajki, z którym będzie żyła długo i szczęśliwie? Ona, która nigdy nie miała powodzenia u mężczyzn? Śmiechu warte. W domu powiedziała chłopcom, że spotkanie było niewypałem. Podziękowała im za dobre chęci i poprosiła, by zamknęli jej randkowy profil. Oni zgodnie obiecali że to zrobią ale… umówili ją na jeszcze jedną randkę.
Próba druga. "Ja nie pójdę?"
Tego było dla niej już za wiele. Miałaby przechodzić przez to samo jeszcze raz? - Odpiszcie temu panu, że spotkanie jest nieaktualne i zamknijcie mój profil. Bez dyskusji. – powiedziała stanowczo do chłopaków. – Bo ty zawsze tak łatwo się poddajesz! – wykrzyczał do niej w odpowiedzi jej młodszy syn. A tego naprawdę się nie spodziewała.
Słowa dziecka ją zabolały, a najbardziej zabolało ją to, że chłopak miał całkowitą rację. Zawsze była tchórzem, nie umiała walczyć o swoje, zdobyć się na odwagę, wyjść poza strefę komfortu. A teraz miała przyznać się do tego przed ukochanymi synami? Tego było już za wiele. – A co ty możesz wiedzieć? Myślisz, że się boję? Oczywiście, że pójdę na to spotkanie! – wykrzyczała. A po takiej deklaracji odwrotu już nie było.
Milena oczywiście była pełna obaw po pierwszej, bardzo nieudanej randce. Na szczęście tym razem spotkanie okazało się dużo bardziej udane. Tomasz, jej towarzysz, okazał się przemiłym, szarmanckim i bardzo inteligentnym mężczyzną. Tym razem nie musiała ukradkiem zerkać na zegarek i zastanawiać się, czy już wypada wyjść. Rozmowa była tak interesująca, że oboje nawet nie zauważyli, kiedy minęło kilka godzin. Po kolacji wybrali się na wspólny spacer i od razu umówili się na kolejne spotkanie.
Czy będzie z tego poważny związek? Na razie jest za wcześnie, by to ocenić, Milena i Tomasz spotykają się dopiero od kilku miesięcy. Jednak ich znajomość świetnie rokuje na przyszłość, już mają plany na pierwszy wspólny urlop. A synom Mileny są bardzo wdzięczni za ich dobre chęci i kreatywność.