Na W. wpadłam ostatnio w galerii handlowej. Było to niezwykłe spotkanie, ponieważ gdy widziałyśmy się ostatni raz była dosłownie załamana i zalana łzami. Dokładnie rok temu siedziałyśmy we trzy w mieszkaniu K. i próbowałyśmy jakoś pocieszyć W. Tamtego dnia dowiedziała się o zdradzie.
Sytuacja była naprawdę słaba, bo wraz z T. planowali jesienią brać ślub. Kilka spraw mieli już nawet załatwionych, między innymi zarezerwowany termin w kościele i salę bankietową. Wszystkie trzy znałyśmy się jeszcze z czasów liceum i choć spotykałyśmy się dosłownie raz do roku to jednak zawsze przy okazji większych uroczystości i okazji. Tamta do najprzyjemniejszych nie należała. Ale co zrobić, gdy przyjaciółka z lat młodości dzwoni i mówi, że chyba się zabije?
***
STYCZEŃ 2015
Od paru miesięcy W. miała złe przeczucia. T. zmienił wtedy pracę na lepszą i bardziej dochodową. W pracy poznał wielu nowych ludzi, w tym jakąś N. Zajmowali się tym samym projektem, więc spędzali ze sobą bardzo dużo czasu, bowiem N. wprowadzała go w nowe obowiązki. I tak T. pobierał nauki w godzinach pracy, a także w czasie wolnym. Bo przecież T. musiał się z nowym towarzystwem zintegrować.
Na początku W. nie miała większych obaw, bo narzeczony w pewien sposób wprowadzał ją w nowe towarzystwo. Zabierał na imprezy służbowe. Raz nawet w ich mieszkaniu urządziła dla T. imprezę urodzinową – zaprosiła też ludzi z nowej firmy. I zaraz po tym wydarzeniu jej pozycja zaczęła jakby słabnąć.
Na naszym spotkaniu w styczniu mówiła, że chyba po prostu nie chciała zauważać podstawowych sygnałów. Przyznała, że ciągle nosił przy sobie telefon, pisał różne smsy późnym wieczorem, założył hasło na swój komputer służbowy, no i coraz częściej znikał. Oczywiście kłócili się o byle co właściwie każdego dnia. Seks stał się mechaniczny i z każdym tygodniem było go coraz mniej. Żadnej bliskości, czułości, intymności.
ZDRADA
Jak się dowiedziała? Trochę niestandardowo. Nie przeczytała pikantnych smsów, nie znalazła szminki na koszuli. Po prostu któregoś dnia w styczniu 2015 roku odebrała telefon od znajomej. – „Słuchaj, jestem w galerii, tu jest twój T. Wszedł właśnie do kina z jakąś kobietą. Przytulali się, całowali. Ja cię przepraszam jeśli się pomyliłam, ale mogłabym przysiąc, że to twój T.”. Dalej było standardowo. Wsiadła w samochód i pojechała na miejsce. Jak idiotka ukryła się za filarem i czekała. Faktycznie, T. wyszedł z kina z kobietą.
Nie podeszła do nich. To właśnie wtedy zadzwoniła do nas i poprosiła o spotkanie. To w mieszkaniu K. zaczęły się telefony od T. Za naszą namową zgodziła się z nim porozmawiać. Przyznał się, że wdał się w romans, ale „to nic nie znaczy, ja ją zostawię, przecież bierzemy ślub”. Jak to – „to nic nie znaczy”? Regularny seks od kilku tygodni, randki w kinie, wspólne obiadki, przytulanie… to nic nie znaczy? To jest drugie życie.
Następnego dnia pojechała wraz z rodzicami i zabrała wszystkie swoje rzeczy. W tym samym tygodniu zwolniła się z pracy i wyjechała do Szwecji, gdzie od kilku lat mieszkał jej brat. Postanowiła od wszystkiego uciec. Nie kontaktowała się nawet z nami, nie przyjeżdżała do rodziców do Polski.
***
STYCZEŃ 2016
Przecieram oczy ze zdumienia. Widzę tę moją kochaną W. z ciążowym brzuszkiem i obrączką na palcu. Mam milion pytań, nie wiem od czego zacząć! Siadamy w kawiarni. Tam zaczyna opowiadać, jak minął jej ostatni rok.
Jej brat zapoznał ją w Szwecji ze swoim współpracownikiem. Wydawało mu się, że R. odnajdzie się w roli przewodnika po mieście. Liczył, że szybko znajdą wspólny język, bo zarówno R. jak i W. uwielbiają spot i kryminały. I tak było. – „Boże! Zakochałam się w nim w mgnieniu oka. Nie wiem, jak to możliwe! Dopiero co zerwałam zaręczyny, zostałam zdradzona i oszukana, nie minął nawet miesiąc, a ja miałam już motyle w brzuchu!”. Okazuje się, że R. również doświadczył w życiu zdrady. Rozumieli się i na tym polu.
Z T. spotykała się 6 lat i dopiero postanowili się pobrać. Tu sprawy potoczyły się szybko. R. oświadczył się po dwóch miesiącach, kameralny ślub (była dosłownie garstka gości) odbył się w sierpniu. Szybko zaszła w ciążę. Dziecko ma się pojawić… w okolicy pierwszej rocznicy ślubu. Przyjechała tu dosłownie na kilka dni, bo na stałe zamierza już zostać w Szwecji.
Nieśmiało pytam, czy myśli czasem o T. Powiedziała, że jeszcze niedawno pisał do niej maile. Przepraszał. Przez moment był związany z tą dziewczyną, jednak ona bardzo szybko go zostawiła. Był dla niej zabawką. Nie planowała poważnego związku, a jedynie niekończącą się imprezę.
Jest szczęśliwa, piękna i radosna. Zaraża pozytywną energią. Na koniec naszego spotkania mówi z uśmiechem od ucha do ucha. – „Jego zdrada wyszła mi na dobre, jemu nie. Odeszłam i znalazłam prawdziwą miłość.”