Z trudem znalazła czas na spotkanie ze mną. Ostatecznie wcisnęła mnie gdzieś w swój grafik między służbowe spotkanie, a wizytę z córką u dentysty. Siedzimy kawiarni, a jej telefon nieustannie wydaje jakiś dźwięk – przychodzą maile i smsy, ktoś dzwoni, ktoś inny lajkuje jej zdjęcie na portalu społecznościowym. Sama nie mam w życiu łatwo, ale obcowanie z tą kobietą sprawia, że zaczynam analizować w głowie co robię nie tak, że nie potrafię się rozdwoić i w dodatku wyglądać tak zjawiskowo!
Nie zawsze jednak było kolorowo. Dominika nastolatką już nie jest, samotnie wychowuje 7-letnią córkę i pracuje w agencji reklamowej, choć skończyła… administrację. Jest rozwódką. Mówi, że dopiero teraz, po trzydziestce przeżywa swój najlepszy okres.
Początek małżeństwa
Swojego byłego męża poznała będąc na studiach. Zauroczył ją swoją dojrzałością i stabilizacją. Nic dziwnego, był od niej starszy o 15 lat. „Była między nami dość spora różnica wieku, ale Marcin był kawalerem, nie miał dzieci z poprzednich związków. Poza tym był bardzo aktywnym, pracowitym człowiekiem. Nie ukrywam, że jego sytuacja finansowa zrobiła na mnie wrażenie” – opowiada.
Oświadczył się dość szybko, wielokrotnie przecież powtarzał, że chciałby już założyć rodzinę. Dominika jeszcze studiowała, gdy pobrali się, założyli rodzinę i postarali się o dziecko. Właściwie o nic nie musiała się martwić. Jej mężczyzna zarabiał naprawdę dobrze, poza tym miał własne mieszkanie (na kredyt, ale zawsze) i wysokie stanowisko. „Dbał o mnie bardzo, nie miałam żadnych zmartwień na głowie. Nie musiałam pracować, ani rezygnować ze swoich marzeń, bo całymi dniami realizowałam swoje pasje – czytałam i prowadziłam bloga.”
Kryzys
Źle zaczęło się dziać, gdy ich córka skończyła rok. Dominika mówi, że podejrzewała u siebie depresję. Była zmęczona dzieckiem, domem i rutyną. Codziennie działo się to samo, nic nie było w stanie jej zaskoczyć. Chciała wyjść do ludzi, zaczęła nawet rozważać znalezienie pracy i oddanie dziecka do żłobka. Ale Marcin zawsze odwodził ją od tego pomysłu. – „Mówił mi: kochanie, po co ty się będziesz tak nadwyrężać, zostań w domu z Alą, ona bardzo cię potrzebuje. Poza tym jaką ty pracę znajdziesz? Nie masz doświadczenia, te dorywcze głupoty, które robiłaś na pierwszym roku studiów nic w dzisiejszym świecie nie znaczą.”
I faktycznie Dominika zaczęła… bać się świata zewnętrznego. Miesiące mijały, a ona zamiast się rozwijać, spełniać marzenia, robić karierę, jedynie przeglądała na Facebooku zdjęcia swoich koleżanek z liceum i zazdrościła im wszystkiego: kariery, osiągnięć, samorealizacji. W takich chwilach pocieszała się tym, że ona jedna ma bogatego męża i śliczną córeczkę.
Rozpad
„Po prostu któregoś dnia wrócił do domu i powiedział, że odchodzi do innej. A tak na dobrą sprawę to ja mam odejść, bo to jego mieszkanie. Stałam jak słup soli. Nie wierzyłam w to, co się dzieje. A on dalej mówił, nie przestawał… Że już wynajął mi i Ali mieszkanie, że będzie je opłacał przez pół roku, aż znajdę pracę, że będzie dawał na dziecko. Miał przygotowaną całą przemowę” – wspomina. Potem wszystko działo się szybko. „Byłam tak zszokowana, że nawet nie histeryzowałam, nie zadawałam pytań. Czy ty sobie wyobrażasz, że on samodzielnie nas spakował i wywiózł do tego wynajętego mieszkania?” Dziś Dominika pluje sobie w brodę. Mówi, że powinna zrobić mu wtedy awanturę, prawdziwą scenę zazdrości. A co zrobiła? Co powiedziała? Nic.
„Wiesz jak to jest, gdy jednego dnia masz swój dom, a drugiego jesteś z dzieckiem wyeksportowana do wynajętego mieszka? Ja wiem. Dopiero następnego dnia wpadłam w panikę, bo jak ja sobie teraz bez niego poradzę?” –załamuje jej się głos na to wspomnienie. Marcin zajmował się wszystkim – opłatami, ubezpieczeniem, no i przede wszystkim zarabiał pieniądze. Nagle dotarło do niej, że ma przy boku dziecko, a sama nie umie się odnaleźć w dorosłym świecie.
Ratunek
Przez jakiś czas nie szukała pomocy. Wstydziła się swojej sytuacji, tego, że zostawił ją mąż. Najpierw powiedziała swoim rodzicom, ale oni nie mogli jej pomóc finansowo. Zaczęła dzwonić po znajomych. Bliższych i dalszych, nie była do końca szczera – mówiła, że szuka pracy, ale nie wspominała o mężu. Nikt więc nie traktował poważnie jej próśb. „Któregoś dnia miałam wszystkiego dość. Dużo wypiłam i napisałam na Facebooku dość rozpaczliwy wpis. Wylało się ze mnie wszystko – że zostawił mnie mąż, jestem sama z dzieckiem, potrzebuję stałej pracy i pieniędzy. Że po prostu pilnie potrzebuję pomocy” – opowiada.
Szczerość popłaca – odezwało się do niej kilku znajomych. Koleżanka z liceum zaproponowała pracę w swojej niewielkiej firmie. Ktoś inny zaoferował się, że pomoże w opiece nad dzieckiem. Ale najbardziej ucieszyła ją wiadomość od starego znajomego. „Jest prawnikiem. Powiedział, że pomoże mi walczyć z mężem w sądzie, że będzie mnie reprezentował za darmo. Był taki pewny siebie! A ja chłonęłam ten jego entuzjazm i to był dla mnie moment przełomowy.”
Teraźniejszość Rozwód toczył się bardzo długo. Prawnik Dominiki puścił byłego męża z torbami, a ona sama odzyskała siły do życia. Przyznaje, że bez jego pieniędzy byłoby bardzo trudno. Sam rozwód z orzeczeniem o jego winie dał jej kopa do walki o los swój i swojego dziecka. Dziś pracuje i robi studia podyplomowe, uczy się języków, zapisała się na zumbę. Sama opłaca wynajęte mieszkanie i liczne zajęcia dodatkowe dla dziecka.
„Jego odejście to najlepsze, co mnie spotkało. Dopiero teraz poznałam swoją wartość. Jestem niezależną, młodą kobietą. Cały świat przede mną. Kto wie, czy na mojej drodze nie stanie wkrótce jakiś wyjątkowy mężczyzna?” – mówi rozmarzona. Podkreśla jednak, że nie zadowoli się byle czym. Chce się kształcić, rozwijać, poznawać nowych ludzi i podróżować. A przede wszystkim nigdy już nie uzależni się mężczyzny do tego stopnia, że jego odejście będzie dla niej końcem świata.