Fot. Pixabay / [url=https://pixabay.com/pl/kobieta-gospodarstwa-kwiat-r%C3%B3%C5%BCowy-1031508/] Unsplash [/url] / [url=https://pixabay.com/pl/service/terms/#usage] CC0 Public Domain [/url]
Fot. Pixabay / [url=https://pixabay.com/pl/kobieta-gospodarstwa-kwiat-r%C3%B3%C5%BCowy-1031508/] Unsplash [/url] / [url=https://pixabay.com/pl/service/terms/#usage] CC0 Public Domain [/url]
REKLAMA
Baśka ma trzydzieści sześć lat, mieszka w Warszawie, uczy języka polskiego w liceum. Agnieszka jest tuż przed trzydziestką, pracuje w korporacji. Karolina jest najstarsza, w tym roku stuknie jej czterdziestka, zajmuje się prowadzeniem domu. Wszystkie trzy panie łączy przyjaźń.
Poznały się jakiś czas temu, połączył je wspólny problem. Temat tabu. Coś, o czym się nie mówi głośno, choć takich jak one jest wiele. Mają swoje gniazdo w internecie. Tam wspierają się i szukają pomocy, choć powinny o nią zabiegać w zupełnie innym miejscu. Basia, Agnieszka i Karolina mają patchworkowe rodziny. Niby nic nadzwyczajnego w dzisiejszych czasach. Problem w tym, że wszystkie trzy nie znoszą dzieci swoich partnerów.
Basia
Piękna kobieta! Mówi, że zawsze cieszyła się ogromnym zainteresowaniem ze strony facetów, ale była zbyt wybredna. Żaden jej nie pasował. Przed trzydziestką zdała sobie sprawę, że czas przestać wybrzydzać, bo jeszcze trochę i zostanie sama. Poznała wtedy o dziesięć lat starszego, żonatego Pawła. Bardzo szybko rozkochała go w sobie i doprowadziła do rozpadu związku. Są ze sobą od kilku lat, nie mają wspólnych dzieci. Za to często goszczą u nich jego synowie.
Dokładnie co dwa tygodnie na weekend wpada dziesięcioletni Tadek i trzynastoletni Adrian. Baśka wymyśla sobie wtedy mnóstwo bardzo pilnych spraw do załatwienia. „Nie lubię tych chłopaków, a i oni za mną nie przepadają. Mają swoją matkę, ojca odwiedzają sporadycznie. Nie mam potrzeby uczestniczenia w tych spotkaniach. Akceptuję ich, bo to jego dzieci, ale szczerze mówiąc wolałabym, żeby ich nie było” – mówi bardzo stanowczo. Jakiś czas temu namawiała Pawła na dziecko, ale ten kategorycznie odmawia. – „On już ma dzieci i więcej nie potrzebuje. Czyli z tamtą mógł mieć dzieci, a ze mną nie?” – słychać w jej głowie potworne rozżalenie.
Agnieszka
Wpadła trzy lata temu. Nie wie kto jest ojcem dziecka, ponieważ w tamtym okresie współżyła z kilkoma partnerami. Mówi, że miała po prostu dość ciężki okres w życiu, szukała swojego miejsca. Gdy na świecie pojawiła się Lena, wszystko się ustabilizowało. Zapragnęła normalnego życia i stabilnej sytuacji. Na portalu randkowym szukała kogoś, kto też ma dziecko, bo była przekonana, że taki mężczyzna zaakceptuje jej dziecko.
„Jego córki są już nastolatkami. Są specyficzne, mają siano w głowie, interesują je tylko imprezy. W domu w ogóle nie pomagają. Nie wiem jak do nich dotrzeć, bo gdy tylko o coś proszę mówią, że nie jestem ich matką i mam się zamknąć”- mówi Karolina. Bardzo za to chwali swojego syna („dzięki bogu nie wdał się w swojego ojca pijaka”) i Piotrusia („złote dziecko, cały tatuś”).
Zła macocha?
Baśka, Agnieszka i Karolina wylewają swoje żale na specjalnym forum dla macoch. Wchodzę tam i zamieram. Czytam jedną, drugą, trzydziestą siódmą historię mrożącą krew w żyłach. Wiele z tych kobiet szuka pomocy, pyta jak poradzić sobie z dziećmi, które pyskują i nie szanują ich. Są też takie, które radzą sobie wspaniale – tworzą rodziny, przepełnione miłością, akceptacją i szacunkiem.
Michał Sawicki
Psychoterapeuta, seksuolog

W sytuacji, kiedy kobieta nie akceptuje dzieci partnera z jego poprzedniego związku rodzi się we mnie pytanie - jakie potrzeby w tym momencie nie zostają u niej zaspokojone? Co takiego "robią" jej te dzieci, z czym nie jest w stanie sobie poradzić. Każdy z nas w inny sposób może interpretować różne sytuacje. Załóżmy, że rodzina partnera jest taka nową sytuacją - czymś z czym kobieta musi się zmierzyć. Może ona ten stan rzeczy zaakceptować i dzięki temu zaspokoić swoje potrzeby bycia matką lub opiekunką. Może też odebrać to jako zagrożenie dla np. swojej niezależności czy siły.

Trzecią, lecz nieostatnią opcją jest uczucie lęku spowodowane brakiem gotowości czy umiejętności do zajmowania się dzieckiem w pewnym wieku. Daleki jestem od uogólniania i interpretowania zachowań wszystkich kobiet w jeden sposób. Słyszałem teorię o "dbaniu tylko o swoje stado" lub "rywalizowania o względy partnera z jego dziećmi - szczególnie córkami". Traktuje je jednak jako tylko jedne z kilku wyjaśnień, ponieważ każdy człowiek posiada inną psychopatologię, która ujawniać może się w zupełnie dla nas zaskakujący sposób.

Zgadzam się, nie jest łatwo stworzyć patchworkową rodzinę. To dorośli muszą wykazać się niezwykłą dojrzałością, cierpliwością i zaangażowaniem. Muszą w pełni zaakceptować dzieci i przeszłość partnera. Szczególnie, jeśli same niosą dość ciężki bagaż doświadczeń. A jeśli nie są w stanie pokochać lub choćby szczerze lubić i szanować dzieci, które urodziły inne kobiety to może nie powinny angażować się w związki z facetami po przejściach?
Michał Swicki
Psychoterapeuta, seksuolog

Jeżeli chodzi o kwestie pomocy dla takich kobiet - jak najbardziej wskazana jest terapia indywidualna, która pomoże zrozumieć przede wszystkim "dlaczego kogoś nie akceptuję?" i wypracować sposoby radzenia sobie z tym problemem. Nie zapominajmy o partnerze oraz innych członkach rodziny, którzy mogą odczuwać niechęć kobiety. Ważne, by rozważyć opcje terapii pary i zobaczyć na jakie aspekty związku przekładają się negatywne emocje kobiety. Psychoterapia wydaje się tutaj być bardziej użyteczna niż konsultacje seksuologiczne.


Basiu, Agnieszko, Karolino, powodzenia!