Nie znam kobiety, która z założenia chciałaby zostać samotną matką, choć znam takie, które w takiej sytuacji znajdują się na własne życzenie. Co z resztą niektórym wychodzi ostatecznie na dobre. Odejście od męża alkoholika z pewnością jest dobrą decyzją. Ale co, jeśli życie samo zrobi psikusa?
Śmierć
Ola została samotną matką na własne życzenie, z resztą dość niedawno, bo zaledwie rok temu. Stała się nią nagle i niespodziewanie wiosną zeszłego roku. Uzyskała też wtedy status wdowy, bo Sławek – jej mąż – zginął w wypadku samochodowym.
Można powiedzieć, że jakoś sobie radziła. Zdawać by się mogło, że na początku było najgorzej, ale nie – „Bardzo pomagała mi rodzina. Moi rodzice nie żyją, ale miałam do pomocy teściów. Z dnia na dzień zostałam sama z trójką chłopców. Antek miał 4 lata, Wojtek 7, a Bartek 9. Właściwie żyłam tylko dla nich i niełatwo było mi wytłumaczyć dzieciom, że tata już nie wróci”.
Depresja
Rodzice zmarłego męża pomagali przez pierwszy rok – pilnowali dzieci, podczas gdy Ola chodziła na terapię. Wpadła w depresję, bo zupełnie nie wiedziała jak ma dalej żyć, z czego się utrzymać, a przede wszystkim – nie wiedziała jak ma dalej wychowywać w pojedynkę swoich trzech synów.
Wszyscy powtarzali, że czas leczy rany, więc Ola spokojnie czekała, aż jej rany zagoją się przy pomocy silnych leków antydepresyjnych. I tak skupiła się na sobie i swoim cierpieniu, że zupełnie zapomniała o dzieciach, które zamknęły się w sobie i przestały radzić sobie w szkole i przedszkolu. Co się dzieje zorientowała się dopiero, gdy po raz czwarty została wezwana na rozmowę do szkolnego psychologa.
Bartek nieustannie wszczynał w szkole bójki, a także opuścił się w nauce. Z Wojtkiem nie było lepiej, bo i na niego nauczyciele się skarżyli. W przedszkolu wychowawczyni co prawda sygnalizowała, że Antek ma problemy z rówieśnikami i czasami się moczy, ale wszyscy mówili „nic dziwnego, przecież te dzieci przeszły traumę”.
Dom
Dwa miesiące temu zdała sobie sprawę z tego, że nie panuje już zupełnie nad chłopakami. Faktycznie pozwalała im na wszystko, ale przecież nie mogła trzymać ich krótko. Dopiero co stracili ojca! Jakoś tak samo wyszło, że straciła nad nimi kontrolę. „Zauważyłam, że w domu też się biją, są nieznośni. Staram się jakoś nad nimi zapanować, ale gdzie ja sama na trzech chłopaków?”.
Najstarszy przeklina, odzywa się do Oli bez szacunku, młodsi patrzą i biorą z niego przykład. Teściowie gdzieś zniknęli, nie mają czasu. „Widzą co się z chłopakami porobiło, oni też nie dają sobie z nimi rady. Sporadycznie zadzwonią, albo przyślą jakieś prezenty. Mieszkają 150 km od nas, mogliby czasem przyjechać…”
Partner
„Czuję, że muszę znaleźć im ojca. Potrzebuję faceta do pomocy, który wprowadzi do tego domu zasady i będzie dla nich wzorem. Ja nie mam na to siły. Spełnił się mój największy koszmar, zostałam samotną matką. Nigdy tego nie chciałam” – żali się Ola. Nic dziwnego, przecież oni zaraz wejdą w okres dojrzewania i buntu.
„Ja sama nie potrzebuję nowego faceta, bo Sławek był miłością mojego życia. Właściwie to nawet nie jestem gotowa na nowy związek, ale muszę myśleć o moich dzieciach. Nie zastąpię im ojca” – widać po niej zmęczenie, ale i strach – „tylko jaki mężczyzna zdecyduje się na kobietę z trójką dzieci? W dodatku to sami chłopcy, którzy zaraz zaczną dojrzewać, umawiać się z dziewczynami, pić i ćpać. A stanie się tak na pewno, jeśli inny mężczyzna nie zastąpi im ojca”.
Tydzień temu zarejestrowała się na portalu randkowym, nic nie wspominała o tym, że jest wdową z trójką dzieci. Jakiś facet już się odezwał (fakt, zamieściła stare zdjęcie z wakacji, na którym jest pogodna i szczęśliwa, ma na sobie żółtą sukienkę, a nie brązowy golf jak dziś). Korespondują ze sobą, Ola nie wyklucza spotkania za jakiś czas.
Rozsądek
Czy szukanie na siłę partnera ze względu na dobro dzieci jest dobrym pomysłem? „Zawsze współczułam kobietom, które samotnie wychowują dzieci. Nigdy nie sądziłam, że mnie może to spotkać. Może byłoby mi łatwiej, gdyby to były dziewczynki”.
A co jeśli oni nie zaakceptują nowego tatusia? Nie odpowiedziała.