Kolor oczu, ulubione smaki, charakter. Sprawdź, co jeszcze przekazujemy dzieciom w genach
Oktawia Staciewińska
07 stycznia 2016, 14:13·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 stycznia 2016, 14:13Nie od wczoraj wiadomo, że w genach przekazujemy naszym dzieciom cechy wyglądu zewnętrznego, talenty, zdolności i cechy charakteru. Maluchy mogą mieć również skłonność do niektórych chorób. Jak pokazują najnowsze badania okazuje się, że to jeszcze nie wszystko i nasze dzieci mogą być genetycznie obciążone lękami po traumatycznych przeżyciach.
Nasze nawyki żywieniowe są kluczowe dla maluchów. To, co mama je będąc w ciąży ma wpływ na całe przyszłe życie dziecka. Podobnie jak pamięć do smaków, tak samo pamięć przykrych doświadczeń może być przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Jak przejść od ulubionych smaków do traumatycznych przeżyć? Dwa lata temu w jednym ze szpitali niedaleko Kopenhagi na
operację zmniejszenia żołądka zgłosił się otyły mężczyzna. Wszystko zgodnie ze standardowymi procedurami. Mężczyzna na tydzień przed operacją oddał próbkę spermy do badań naukowych. Zrobił to również tydzień i rok po zabiegu. Badacze z Uniwersytetu w Kopenhadze na tej podstawie przeprowadzili badania i sprawdzili jaki wpływ na materiał genetyczny mężczyzny mają aktualna waga i doświadczenia związane z operacją i czy może je przekazać potomstwu.
Dramatyczne wspomnienia nie są jednak zapisywane w genach. Jak to więc możliwe by przekazać je dzieciom? Duńczycy wyniki swoich badań opublikowali w czasopiśmie „Cell Metabolism”. Wynika z nich jasno, że można dziedziczyć emocje. Jak, skoro geny nie biorą w tym udziału? Naukowcy są już bliscy rozszyfrowania tego mechanizmu.
Entuzjastą tej teorii był już przed laty neurolog Michael Meaney z McGill Uniwersytetu w Montrealu.
Badał zależności między traumatycznymi wydarzeniami, które dotykają rodziców w dzieciństwie i młodości a tym, jak wpływają na zdrowie ich dzieci. Sprawdzał przede wszystkim te wydarzenia, które miały miejsce jeszcze w okresie przed pojawieniem się potomstwa, nawet
przed zajściem przez kobietę w ciążę.
Badał między innymi osoby, które podejmowały próby samobójcze. Analizował także pod kątem medycznym budowę mózgów samobójców i osób, które w dniu śmierci (np. na skutek wypadku samochodowego) wiodły szczęśliwe życie. Różnice były jego zdaniem widoczne. Jego zdaniem, w mózgach samobójców znajdują się związki chemiczne które uaktywniają geny odpowiedzialne za wytwarzanie hormonów stresu lub tłumią te decydujące o odporności psychicznej.
Ta teza znalazła potwierdzenie między innymi w badaniach prowadzonych przez psychiatrę prof. Armena Goenjiana z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Odkrył on, że można przekazać z pokolenia na pokolenie tzw. zespół stresu pourazowego.
Przebadał on 200 osób, które przeżyły trzęsienie ziemi, które miało miejsce w 1998 roku w Armenii. Zginęło wówczas ponad 25 tysięcy osób, a pół miliona straciło domy. Prowadząc badania w 2008 roku stwierdził, że wiele lat po trzęsieniu ziemi stany lękowe odczuwają nie tylko ludzie, którzy byli świadkami lub uczestnikami tragedii, ale także dzieci tych osób, które przyszły na świat dużo później.
Naukowcy podchodzą jednak do wyników tych badań sceptycznie
Zdaniem wielu wnioski takie są zbyt daleko idące. Wątpliwości wyrażają także specjaliści zajmujący się terapią osób cierpiących na fobie. Pojawiają się głosy tłumaczące, że dzieci raczej wyczuwają nastroje panujące w domu. Jeżeli atmosfera między rodzicami jest napięta trudno oczekiwać, że dzieci będą radosne i uśmiechnięte. W domach w których panuje pozytywne podejście do świata, łatwiej o przeniesienie dobrych emocji na dzieci.
Czy pozytywne podejście do życia wystarcza?
Zdecydowanie nie – tak można by w skrócie opisać zdanie prof. Kerry’ego Resslera, neurobiologa i psychiatry z Emory University School of Medicine w Atlancie. Przez wiele lat obserwował on mieszkańców amerykańskich przedmieść
uzależnionych od narkotyków i cierpiących na różne choroby neuropsychiatryczne. Zauważył że problem ten dotyka całych pokoleń. Pytany przez „Nature” o uzasadnienie swojej tezy skonkludował, że należy przeanalizować problem bliżej. Dlatego zajął się eksperymentowaniem na myszach.
Badając gryzonie zauważył, że zwłaszcza te negatywne emocje mogą odbijać się na życiu następnych pokoleń. Jak to zbadał? Najpierw rozpylał im zapach kwiatu wiśni a następnie traktował je elektrowstrząsami. Po kilku takich sesjach zwierzęta kojarzyły zapach kwiatów wiśni z nieprzyjemnymi doznaniami i stawały się przelęknione i nerwowe. Gdy po jakimś czasie na świat przyszły ich młode, po rozpyleniu zapachu kwiatu wiśni stawały się zalęknione i wyraźnie szukały drogi ucieczki. Co ciekawe, również wnuki myszy poddanych elektrowstrząsom reagowały podobnie. Wiedziały więc, że należy unikać tego aromatu.
Dlatego prof. Ressler przeanalizował receptory węchu u badanych myszy oraz DNA wydobytego z plemników. Nie zaszły w nich żadne mutacje, jednak odkryto, że do jednego genu przyłączyła się cząsteczka złożona z atomu węgla i wodoru. I to prawdopodobnie ona doprowadziła do zmian w pracy genu. Być może zmiana ta została przekazana następnym pokoleniom.
Choć nie można porównywać myszy i ludzi, niewątpliwie podobny mechanizm dziedziczenia może zachodzić u nas. Dlatego skłonność do niektórych emocji, którą ma nasza mama i babcia może także objawiać się u nas. Czy tylko tych negatywnych? Być może tylko tych silnych. Tego jeszcze sami naukowcy nie wiedzą. Skoro jednak przeżycia mogą zmieniać budowę i działanie naszego układu nerwowego na wszelki wypadek starajmy się być spokojni i opanowani –
dla dobra naszych dzieci.