Bagaż doświadczeń, jakie wynosimy z dzieciństwa to podstawa tego, jak funkcjonujemy w dorosłym życiu. Dobrze, gdy mamy w pamięci jak najlepsze wzorce wyniesione z domu rodzinnego. Kiedy jednak pamięta się jedynie odrzucenie, najlepszą rzeczą, jaką można zrobić, jest budowanie własnej rodziny zupełnie od nowa.
Patrycja zawsze zazdrościła swoim znajomym dobrych relacji z rodzicami. Tych gorszych także.Rozczulało ją nie tylko to, że jej koleżanki potrafiły miło spędzić czas ze swoimi mamami. Wzruszało ją też to, że rodzice jej znajomych potrafili wykazywać się daleko posuniętą nadopiekuńczością wobec swoich dorosłych i samodzielnych dzieci. Ona nigdy nie doświadczyła ani jednego, ani drugiego.
"Kiedy przyjedzie mama?"
Bardzo dobrze pamięta za to pewne lato, miała wtedy pięć lat. Mama zawiozła ją na wieś, by Patrycja spędziła lato u swojej babci. U babci było fajnie, chociaż trochę tęskniła za mamą. Często pytała, kiedy mama po nią przyjedzie, babcia ją tylko zbywała. Lato zamieniło się w jesień, jesień w zimę – mama nie przyjeżdżała. Patrycja w sumie była u babci dwa lata.
Ten pobyt u babci na wsi Patrycja pamiętała. Dopiero w dorosłym życiu dowiedziała się, że prawie całe trzy pierwsze lata życia spędziła u babci. Powód? Najpierw mama Patrycji miała problemy w relacji ze swoim partnerem, a jej ojcem. W końcu się z nim rozstała, po jakimś czasie znów kogoś poznała. Po raz drugi oddała córeczkę babci, by mieć czas dla nowego partnera. Gdy i ten związek się rozpadł, Patrycja wróciła do mamy.
Jednak kolejne lata nie były sielanką i nadrabianiem zaległości w relacji matki i córki. Mama zawsze była chłodna i zdystansowana. Wiele od Patrycji wymagała, zarówno w kwestii stopni w szkole – jej córka miała zawsze być najlepsza, jak i w domu – Patrycja gotowała, do niej należało utrzymanie porządku. Mama dużo pracowała, po pracy była zmęczona.
Ucieczka od matki
Patrycja wiedziała, że coś jest nie tak. Widziała, jak rodzice jej koleżanek poświęcają córkom czas, interesują się nimi. Ona tego nie znała. Z czasem zauważyła też, że jej koleżanki nie słyszą od rodziców, jak wiele im poświęcili. Jej mama nieustannie wypominała, że to przez Patrycję nie udało jej się ułożyć sobie z kimś życia. To było trudne. Im Patrycja była starsza, tym większa złość w niej narastała. Chciała się wyrwać z domu, uciec od matki.
Sposobność do wyprowadzki nadarzyła się całkiem szybko. Kiedy Patrycja była na pierwszym roku studiów, poznała Maćka, szybko się w sobie zakochali. Był czuły, szarmancki i opiekuńczy. Ale największe wrażenie zrobiła na niej pierwsza wizyta w domu ukochanego. Jego rodzice byli czuli wobec siebie, do Maćka odnosili się z miłością, do niej z sympatią i szacunkiem. Zapragnęła za wszelką cenę być częścią tej rodziny.
W końcu i do Patrycji uśmiechnęło się szczęście. Jej związek z Maćkiem świetnie się układał, szybko ze sobą zamieszkali. Kiedy byli na ostatnim roku studiów wzięli ślub. Przyjęcie weselne było bardzo kameralne. Mama Patrycji do ostatniej chwili nie potwierdzała swojej obecności, jednak w końcu się zjawiła. Była obojętna wobec córki, jej męża, jego rodziny. Krytycznie oceniła salę, menu, towarzystwo, chociaż sama w przygotowaniach przyjęcia nie uczestniczyła. Wtedy Patrycja postanowiła sobie, że zerwie wszelkie kontakty z matką. Nie mogła dłużej znieść odrzucenia i obojętności z jej strony.
Uporządkowanie starych spraw
Patrycja miała bardzo dobre relacje z teściami, w jej związku z Maćkiem również się układało. A już rok po ślubie pojawiło się dziecko. Przez ostatnie miesiące Patrycja nie kontaktowała się ze swoją mamą i nie myślała o niej. Jednak w pierwszych miesiącach życia swojego dziecka znów zaczęła myśleć o matce. Patrzyła na swoją córeczkę, tak małą i bezbronną i nie mogła się nadziwić, jak można odrzucić takie maleństwo? Ta myśl wciąż do niej wracała.
Rozważała pójście na terapię, by raz na zawsze uporać się z trudnymi wspomnieniami z dzieciństwa i młodości. Może nawet spróbować jakoś ułożyć sobie relacje z matką? Obawiała się jednak, że rozgrzebywanie starych ran może być dla niej zbyt bolesne. Miała przecież cudowną rodzinę, wspaniałą córeczkę, po co poświęcać energię na to, co minęło? Wolała skupić się na teraźniejszości.
Obiecała sobie, że nigdy nie zrobi swojej córce tego, czego sama doświadczyła od matki. Zresztą nie umiałaby, za bardzo kochała swoje dziecko. Córkę wychowywała w duchu rodzicielstwa bliskości. Całymi dniami nosiła ją w chuście, kładła spać w swoim i męża łóżku, postanowiła karmić piersią najdłużej, jak się tylko da. Wreszcie kochała i była kochana.
Jednak wbrew swojemu postanowieniu, odnowiła kontakty z matką. Zaczęła dzwonić do niej od czasu do czasu. Kilka razy nawet ją odwiedziła. Jej matka z wiekiem nabierała pokory. Niczego już Patrycji nie wypominała, odnosiła się do niej lepiej, niż przed laty. Cieszyła się, kiedy Patrycja odwiedzała ją ze swoją córeczką. Po raz pierwszy w życiu była pełna uznania dla swojej córki – takie wrażenie zrobiło na niej to, jak Patrycja świetnie radzi sobie w roli mamy.
Matka bardzo często pytała też, czy Patrycja nie jest zmęczona monotonią opieki nad dzieckiem. Patrycja nie była zmęczona, ale domyślała się, że to właśnie najlepiej zapamiętała matka z lat jej dzieciństwa. Czy ją to bolało? Nie bardzo. Z czasem przeszłość miała dla niej coraz mniejsze wrażenie. Najważniejsze przecież było to, że miała własną, wspaniałą rodzinę.