fot. Unsplash
Reklama.
Wiecie czego zawsze zazdrościłam bohaterom komedii romantycznych? Odwagi. Siedzisz zawinięta w koc, na nogach masz najgrubsze skarpety, jakie udało ci się upolować, pijesz wino i wzdychasz tęsknie, patrząc jak ludzie dla miłości rzucają swoje dotychczasowe życie, przemierzają tysiące kilometrów, poruszają niebo i ziemię. Ty poruszasz jedynie łyżką w pudle z lodami. Wiesz przecież, że takie rzeczy się nie zdarzają, że to wymysł scenarzystów i nikt o zdrowych zmysłach nie zachowuje się tak jak ich bohaterowie. Nieprawda!
Jego film
Wczoraj w pociągu poznałam mężczyznę, który podczas krótkiego odcinka drogi, między Gdańskiem Wrzeszczem a Gdańskiem Głównym opowiedział mi swoją historię. Nie był wcale bardzo młody, ani szaleńczo przystojny, żaden Ryan Gosling, a jednak jechał właśnie przeżyć swoją własną romantyczną komedię. Zaczęło się od tego, że zapytał mnie, czy następna stacja to na pewno Gdańsk Główny, słyszałam jak w wagonie pytał już o to innych, był wyraźnie podenerwowany. Kiedy zapewniłam go, że na pewno dobrze wysiądzie, uspokoił się nieco i powiedział mi skąd podróżuje i w jakim celu.
To była jego dwudziesta godzina podróży, jechał z Danii, miał kilka przesiadek i mnóstwo problemów, bo nie znał ani słowa po polsku. Jechał odwiedzić dziewczynę, którą poznał na Skype, podobno czekała na niego na peronie. Miał spędzić tu trzy dni, bo w poniedziałek musiał znów być w pracy. Martwił się tylko jednym- on nie mówił po polsku, a dziewczyna po angielsku. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia:
- To w jaki sposób udało wam się rozmawiać?
- Wiesz, używaliśmy Google Translatora, ale trzeba było uważać, bo zbyt długie zdania tłumaczył bardzo źle.- odpowiedział z rozbrajającą szczerością.

Jej film
Pisząc ten tekst szukałam w głowie przykładów ludzi, którym jeden szalony krok odmienił całe życie. Przyszła mi na myśl moja przyjaciółka, która w jedną noc podjęła decyzję o wyjeździe na studia do innego kraju. Nie znała dobrze języka, miasta, kraju ani ludzi, którzy mogli jej tam pomóc. Miała za to dość rozczarowań, które ją spotkały i determinację, żeby coś w swoim życiu zmienić. Wysłała papiery, a kiedy dowiedziała się, że została przyjęta, niemal zemdlała z przerażenia. Dotarło do niej, co zrobiła, ale postanowiła zaryzykować. Było warto, bo zaraz po przyjeździe poznała swoją miłość.
Mój film
Nie byłabym wiarygodna, gdybym nie podzieliła się z wami moją historią. Zachwycanie się przeżyciami innych, niczym się przecież nie różni od smętnego wzdychania do filmowych bohaterów. A mi zawsze marzył się taki filmowy pocałunek. Scena kiedy główna bohaterka stawia wszystko na jedną kartę i zuchwale całuje ledwo poznanego mężczyznę. Tak samo piękne jak przerażające, romantyczne jak głupie. A jednak… do dziś nie wiem skąd wziął się we mnie ten nagły przypływ odwagi (nie, nie piłam wtedy alkoholu), który kazał mi zadać pytanie, czy mogę go pocałować. Prawie się nie znaliśmy i nic nie wskazywało na to, że ta znajomość będzie się rozwijała. Był tak samo zaskoczony jak ja i tak samo… szczęśliwy. Do teraz jest. Jesteśmy.
Dlatego w Nowym Roku chciałabym życzyć Wam tylko jednego- odwagi.
Odwagi do robienia szalonych rzeczy i słuchania samych siebie, swoich pragnień, marzeń, zachcianek. Odwagi do popełniania (pięknych) błędów i nie żałowania ich nawet przez chwilę. Odwagi do zmian i nieoczywistych kroków. Odwagi do poznawania ludzi i spełniania marzeń. Życie może być filmem, najlepszym jaki widzieliście, bo reżyserowanym przez Was.