Jasiek niedawno skończył dwa lata. Jest oczkiem w głowie Aśki i Włodka. Czekali na niego prawie 8 lat. Był moment, że zupełnie stracili nadzieję. Asia jest grubo po trzydziestce, Włodek chwilę przed tym jak Jasiek pojawił się na świecie świętował swoje czterdzieste urodziny. Czy są zmęczeni? Jak wszyscy młodzi rodzice – tak sami o sobie mówią.
„Jasiek nas odmłodził. Duchem oczywiście, bo a to co mamy wpisane w metryce niewiele jesteśmy w stanie poradzić” – mówi Włodek podrzucając syna niemal pod sufit. „Kiedy zaczynaliśmy się starać o dziecko – niedługo po tym jak się poznaliśmy – nawet nie miałem 30 lat. Asia też była dużo młodsza. Nie wiedzieliśmy, że to będzie tyle trwało, ale warto było czekać”. Rzeczywiście trochę to trwało. Najpierw kilka lat starania się o dziecko. Z roku na rok pod coraz większą presją. „Wreszcie zaczęliśmy się zastanawiać czy wszystko z nami w porządku.
Postanowiliśmy się zbadać, żeby dowiedzieć się czy na pewno możemy mieć dzieci”. Asia przytacza szczegóły i procedury badań, które nie należały do najprzyjemniejszych. „Finał był jednak taki, ze wszystko jest ok, że żadne z nas nie jest bezpłodne i nie ma żadnych medycznych nieprawidłowości. Teoretycznie możemy mieć dziecko od razu”.
Próbowali jeszcze długo zanim zdecydowali się skorzystać z in vitro. Włodek wspomina, że podjęli taką decyzję, ale ze świadomością że to będzie ich jedyna próba. „To droga, bolesna i długotrwała procedura. Zdecydowaliśmy się na nią, ale to nie była bułka z masłem. Kosztowało nas to sporo emocji. Na szczęście wytrwaliśmy w tym razem”.
Poczęcie dziecka metodą in vitro nie zawsze jest skuteczne. Asi i Włodkowi się nie powiodło. „Czy to było trudne? Aż nie wiem jak opisać to co czułam – wspomina Asia – w życiu nic wcześniej tak bardzo nie bolało. Straciłam resztki nadziei że kiedykolwiek zostanę mamą”. Dlatego zdecydowali się na adopcję. „To była kolejna, bolesna procedura. Papiery, testy psychologiczne, rozmowy – opowiada Włodek – i wtedy nagle okazało się, że Asia jest w ciąży. Długo nie mogliśmy w to uwierzyć, ale udało się”. „Chyba odpuściliśmy – mówi Asia – założyliśmy, że nie ma sensu się starać i po prostu się stało”. Teraz są w trakcie dopinania procedury adopcyjnej i prawdopodobnie ich rodzina powiększy się w przyszłym roku.
Podobnie było u Karoli i Maćka, jednak nie czekali na swojego synka aż 8 lat. Chociaż sami tłumaczą, że te cztery – od podjęcia decyzji o powiększeniu rodziny do zajścia w ciążę – to była dla nich wieczność. „Oboje chcieliśmy mieć dziecko i próbowaliśmy zajść w ciążę jeszcze przed ślubem - opowiada Karola – Myślałam, że cały ten ślubny stres i zamieszanie to przyczyna niepowodzeń, dlatego nie przejmowałam się. Jednak kiedy rok po ślubie nadal nic się nie działo zaczęłam świrować. Wiem, że nie powinnam była się nakręcać, ale taki mam charakter. Byliśmy na badaniach, okazało się, że oboje jesteśmy zdrowi i możemy mieć dzieci. Dodatkowo pytania ze strony rodziny o to kiedy powiększymy rodzinę mnie dobijały.
W międzyczasie moja siostra zaszła w ciążę i urodziła córeczkę, a u nas nic. Wreszcie postanowiliśmy odpuścić. Przestaliśmy myśleć o dziecku -w założeniu na jakiś czas. Skupiliśmy się na remoncie mieszkania. Wzięliśmy miesiąc urlopu i wyjechaliśmy na południe. Stamtąd już wróciłam w ciąży! To było jak dar z nieba. Kiedy zaczęłam się zajmować wszystkim innym i na każdej innej płaszczyźnie zaczęło się układać, znów musiałam się przestawić na myślenie, że za chwilę wszystko się zmieni. Ale nie narzekam”. Tomuś przyjdzie na świat kwietniu.
Agata z mężem po ślubie postawili na siebie. Zajęli się rozbudową domu i rozkręceniem własnej agroturystyki na Mazurach. W martwym dla siebie sezonie wyjeżdżali na egzotyczne wakacje. W końcu obojgu stuknęła trzydziestka i jak sami przyznają – dojrzeli do tego żeby zostać rodzicami. „Myślałam, że po prostu zdecydujemy się i zaraz będę w ciąży. Obserwowałam znajomych i tak to właśnie wyglądało z mojej perspektywy. Ale u nas było inaczej. Kiedy po 3 latach nie było efektów zdecydowaliśmy się na in vitro.
Nawet w naszej rodzinie zdanie były podzielone. Rodzice twierdzili, ze nie będą umieli pokochać dziecka, babcia była obrażona. Ale medycznie okazało się, że inaczej nigdy nie będziemy rodzicami”. W przeciwieństwie do przypadku Asi i Włodka udało się. Agata z mężem zostali rodzicami bliźniaczek. Dziewczynki niedługo skończą trzy latka. Agata twierdzi, ze wywróciły świat do góry nogami. Nie tylko ich świat. „I mama i babcia oszalały. Dobrze, że nie mieszkają z nami na co dzień, bo pewnie rozpieściłyby dziewczynki do granic możliwości” opowiada z uśmiechem.
Czy warto było czekać? Wszyscy zgodnie przyznają, że było warto. I zachęcają inne pary, żeby nie czekały. „Od zawsze wiedziałem, ze chcę być tatą – mówi Włodek – sam nie wiem po co było odkładanie tego na później. Podobno im później tym trudniej. Nie zwlekajcie z tą decyzją. Nie warto”.