Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Bardzo stare i bardzo trafne porzekadło. Tak przynajmniej twierdzi Patrycja, bohaterka tej historii. Historii, która może mieć jeszcze szczęśliwy finał. Jest jeszcze Julia, dla niej jednak szczęście jest przereklamowane. Co je łączy? Jeden wspólny mianownik: zdrada.
Nie, to nie one zapomniały się na chwilę. To ich mężowie zboczyli z dobrze znanej, bezpiecznej, rodzinnej drogi. Dla chwili szaleństwa? Ekscytacji? To nieważne. Ważne, że jeszcze z niej nie zawrócili. One jednak czekają. Czekają i udają, że o niczym nie wiedzą. Bo twierdzą, że czekać warto.
I nie opuszczę Cię…
-aż do śmierci. 6 lat temu te słowa wypowiadałam z pełną świadomością. Nie miałam wcale pięknej białej sukni, nie miałam nawet prawdziwego wesela. Miałam za to przy swoim boku ukochanego mężczyznę, a pod sercem nosiłam nasze dziecko – zaczyna swoją opowieść Patrycja.
O tym, że Wojtek ma kochankę dowiedziała się 4 miesiące temu. Jak? Banalnie. – Dostał smsa, a ja nie chcąc, żeby podnosił się z kanapy podałam mu telefon. Zerknęłam na wyświetlacz i przeczytałam: „Było cudownie”. Bez słowa oddałam mu go choć w środku aż się we mnie gotowało.
Czerwona lampa zapaliła się na dobre i nie dawała o sobie zapomnieć.
-Czy już wtedy wiedziałam, że mój mąż ma kochankę? Chyba tak, ale wiesz…nie dopuszczałam tej myśli do siebie. Robiłam wszystko to, co podejrzewające o zdradę swojego partnera kobiety robią. Czytałam jego smsy, próbowałam dostać się do skrzynki e-mailowej, wąchałam koszulę, a gdy już miałam pewność, że nie jestem jedyną kobietą w jego życiu, śledziłam go. Zobaczyłam ich pewnego wrześniowego wieczoru. Wiesz co pomyślałam? „Jest piękna”.
Nie, nie myślcie, że Patrycja zrobiła Wojtkowi awanturę. Nie myślcie też, że zalewała się łzami i spakowała walizki. Patrycja przygotowała kolację. Gdy Wojtek wrócił już do domu zapytała, jak mu minął dzień, jak poszły zaplanowane na dziś spotkania i czy może poszliby dziś do kina. Z uśmiechem na ustach i lekko szklistymi oczami opowiedziała co u niej.
Dlaczego nie zareagowała? Z miłości.
-Kocham mojego męża. Naprawdę, kocham go. I choć boli mnie, że spotyka się z inną kobietą, że mam ochotę wykrzyczeć mu jak bardzo mnie skrzywdził, nie zrobię tego. Nie odejdę. Nie odejdę, bo najważniejsza jest dla mnie nasza rodzina. Wojtek i dwoje naszych dzieci. Nie zniszczę tego co mamy tylko dlatego, że mój mąż na chwilę się zapomniał. Bo on zrozumie, wiem to.
Julka o szczęściu nie myśli
Nie myśli też o tym, że raz na jakiś czas jej mąż szuka spełnienia między nogami innej kobiety. Jak się dowiedziała? – Domyśliłam się, to nie było trudne. Nagle zaczął później wracać z pracy, rozmawiał przez telefon ściszonym głosem, zaczął bardziej dbać o siebie. Wiesz, faceci nie są dobrzy w ukrywaniu zdrady. Prędzej czy później popełniają błąd – mówi Julia.
Julka, w przeciwieństwie do Patrycji, nie czekała na męża przy nakrytym stole. Spakowała się i wyjechała na tydzień do rodziców. Innej możliwości, jak twierdzi, nie było. – Chyba nie dałabym rady udawać, że o niczym nie wiem. Musiałam ochłonąć, przemyśleć wszystko. W pierwszej chwili chciałam odejść, ale tydzień wcześniej na teście ciążowym zobaczyłam dwie kreski. Te dwie kreski skutecznie mnie powstrzymały – opowiada.
I dodaje: - Tu nie chodzi o to, że go kocham. Nie, po tym co mi zrobił, jedyne co do niego czuje to obrzydzenie. Też nie chodzi o to, że sama nie dam rady wychować naszego dziecka i że uważam, że dziecko wychowywać musi się w pełnej rodzinie. Chodzi o pieniądze. I dobrze, pomyśl o mnie, że jestem materialistą. W tej sytuacji właśnie nią jestem i wcale się tego nie wstydzę. Sama utrzymać siebie i dziecko nie dałabym rady.
"Nie powiem, że wiem"
Kiedy słuchałam historii dziewczyn, nie potrafiłam zrozumieć dlaczego nie przyznają, że wiedzą o zdradzie? Odpowiedź okazała się banalna. Ze strachu. Zarówno Patrycja, jak i Julka boją się, że ich mężowie odwrócą się na pięcie i trzasną drzwiami. Mimo że to oni popełnili błąd, nie będą mogli poradzić sobie z faktem, że ich pieczołowicie ukrywany romans ujrzał światło dzienne.
Nie chce oceniać dziewczyn, to nie moja rola. Wiem jedno. Są silne. Nie wiem tylko na ile tej siły im wystarczy.