Droga Redakcjo... Nienawidzę mojej teściowej, ale uważam, że jest wspaniałą babcią
List do redakcji
16 grudnia 2015, 10:06·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 16 grudnia 2015, 10:06
Droga Redakcjo,
piszę do Was pod wpływem swego rodzaju impulsu o przeczytaniu jednego z Waszych tekstów. 7 historii, 7 sposobów na teściową – właściwie mogłaby to być jedna historia. Moja.
Reklama.
W każdej z tych opowieści widzę elementy z którymi stykam się na co dzień. Co prawda mama mojego męża nie mieszka z Nami, ale czasem tak się czuję. Wpada bez zapowiedzi krzycząc ‘niespodzianka’, przestawia mi książki na półkach, krytykuje moje obiady. Krytykuje też cała masę innych rzeczy – to jak się ubieram, gdzie pracuję czy jakie podejmuję decyzje.
Tak było od początku mojej znajomości z K. Ponieważ on ma tylko mamę, a mama tylko jego, oczywistym było, że będzie mniej lub bardziej, ale stale obecna w Naszym życiu. Okazało się, że jednak bardziej. Choć K. zawsze staje po mojej stronie, czasem bywa trudno. Mam wrażenie, że oboje walczymy, dochodzimy do ściany i właściwie poddajemy się, stwierdzając, że to bez sensu. Bo ile razy można prosić, tłumaczyć, przekonywać, wyjaśniać…
Zanim wzięliśmy ślub było źle, ale później było coraz gorzej Czy mogłam się tego spodziewać? Mogłam i słyszałam historie dziewczyn, które rezygnowały z miłości ze względu na teściową. Nie chciałam się poddawać. Myślałam, że nauczymy się ze sobą rozmawiać, że jak pozna mnie lepiej to odpuści, przekona się. Ale ona chyba uznała, że zabieram jej syna. Stała się jeszcze bardziej zaborcza i jeszcze bardziej złośliwa.
I prawdę mówiąc kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży byłam przerażona. Staraliśmy się o dziecko dość długo, ale kiedy zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym załamałam się. Nie bałam się ciąży, porodu, tego co będzie później. Bałam się krytyki i uwag teściowej. Wiem, że to chore, ale tak było…
Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Moja teściowa okazała się być świetną babcią. Od samego początku czule zajmowała się naszym synkiem. Ostrożnie zmieniała mu pieluszki, kiedy przestałam karmić piersią przygotowywała mu mleko i obiady, nie wtrącała się w Nasze decyzje dotyczące żywienia. Jesteśmy zwariowani na punkcie zdrowych, regularnych posiłków i mimo, że sama preferuje kuchnie staropolską dostosowała się do Naszych rytuałów. Kiedy mały podrósł odważyła się wychodzić z nim na spacery, na plac zabaw. Znajdowała czas na czytanie książek, rysowanie, wycinanki, wyklejanki i różne inne manualne zajęcia.
Oboje z K. byliśmy w szoku. Żadne z Nas nie spodziewało się takiego obrotu spraw. Żeby była jasność – w pozostałych kwestiach nic się nie zmieniło. Nadal jestem najgorszą kucharką, najgorszym kierowcą, najgorszym organizatorem wszystkiego. W ogóle jestem najgorsza i często to słyszę. Nigdy też nie usłyszałam, że robię cos dobrze przy dziecku. To jej syn jest wspaniałym tatą, on się nim cudownie zajmuje i mały kocha spędzać z nim czas.
Trudno, przywykłam i teraz już nawet tak bardzo się tym nie przejmuję. Ni emam oporów by wyjść gdzieś sama, kiedy mały jest z babcią. Nie boje się, że coś mu się stanie, że za moimi plecami babcia będzie go rozpieszczać czy nastawiać negatywnie do mnie - tego nie robi. Jest mi jedynie przykro, że za jakiś czas mój syn zacznie zauważać pewne rzeczy i zobaczy, że babcia z góry i bez szacunku odnosi się do jego mamy, a mama w ogóle nie odzywa się do babci. I że żadna z bliskich mu kobiet nie będzie umiała mu wyjaśnić dlaczego tak się dzieje. Stwierdzam jednak, że nie może być idealnie i to, że moja teściowa jest dobra dla małego mi wystarcza. A może jak zacznie dorastać to Nas dwie tez to zmieni, może dzięki temu uda się nam dogadać - dla niego? Nie sądzę, ale nie mówię nie.
Nie myślałam, że kiedykolwiek powiem to głośno, ale tak, moja teściowa jest wspaniałą babcią. Mój syn uwielbia ją, a ona jego. W to, że coś zmieni się między Nami już dawno przestałam wierzyć, ale od kiedy na świecie jest nasz maluch inne rzeczy stały się ważniejsze. Dlatego zanim zaczniecie krytykować swoje teściowe zastanówcie się może przez moment, czy nie mają żadnych zalet. Jeśli któraś z kobiet powie, że nie – ja w to wierzę. Ale okazało się, że teściowa potrafiła mnie zaskoczyć. Może którąś z Was też jeszcze zaskoczy. Pozytywnie. Bo z tej negatywnej strony nic mnie już nie zdziwi.