![Fot. Flickr.com / [url=https://www.flickr.com/photos/derekmswanson/]Derek Swanson[/url] / [url=https://creativecommons.org/licenses/by/2.0/]CC BY[/url]](https://m.mamadu.pl/94d7b1a7f14ecce595ef386bc1c0c972,1500,0,0,0.jpg)
Poronienie i urodzenie martwego dziecka w dwudziestym tygodniu ciąży – trudno wyobrazić sobie coś równie smutnego. Czy z takiej historii może wyniknąć coś dobrego? Pewna niezwykła Amerykanka udowodniła, że tak.
REKLAMA
Ciąża, oczekiwanie i... poronienie w dwudziestym tygodniu i urodzenie martwego dziecka. Lekarze zalecili Amy Anderson, by nie odciągała pokarmu - nie widzieli takiej potrzeby. Ona jednak sprzeciwiła się.
Można sobie jedynie wyobrazić jak smutną czynnością jest odciąganie pokarmu po poronieniu. Amy nie ograniczyła się tutaj jednak do minimum koniecznego, by odciążyć piersi po porodzie. Gdy wróciła do pracy poprosiła swojego szefa o możliwość skorzystania z przerw w pracy na odciąganie pokarmu. To prawo każdej mamy karmiącej. Tyle tylko, że Amy nie była mamą karmiącą, jej ten przywilej nie dotyczył. Dlatego zdecydowała się… odejść z pracy. „To nie miało znaczenia, że nie miałam dziecka. Jako kobieta z laktacją miałam swoje fizyczne potrzeby” – powiedziała oburzona Anderson w rozmowie z serwisem Today.com.
Może zainteresuje cię także: Odciągać ręcznie, zamrażać, jak przechowywać? oto wszystko, co musisz wiedzieć o odciąganiu pokarmu
Jednak to nie jej fizyczne potrzeby skłaniały ją do tak upartego trwania przy odciąganiu pokarmu. Tak się złożyło, że Amy o laktacji i karmieniu wiedziała sporo – była mamą dwóch chłopców: ośmioletniego Brody’ego i dwuletniego Owena. Wiedziała też dużo o korzyściach płynących z karmienia naturalnego. Dlatego wpadła na pomysł oddania pokarmu innym dzieciom.
Amy odciągała pokarm przez osiem miesięcy, udało jej się w tym czasie pozyskać… ponad 340 litrów mleka. Pokarm trafił do pięciu różnych banków mleka, szacuje się, że starczył na 30 tysięcy karmień dla dzieci, których mamy z różnych powodów nie mogły karmić naturalnie. „To był czas, który mogłam spędzić z moim aniołkiem. To pomogło mi w przejściu żałoby po moim dziecku” – powiedziała Anderson. Wyznała także, że w czasie odciągania pokarmu lubiła przyglądać się zdjęciu USG jej zmarłego dziecka.
Po tym niezwykłym doświadczeniu Amy odnalazła nowe powołanie: postanowiła ukończyć kurs konsultantki laktacyjnej, podjęła się również wolontariatu na rzecz jednego z banków mleka. Zaangażowała się również w popularyzowanie idei banków mleka. Trudno jednak o skuteczniejsze działanie niż wielomiesięczne odciąganie pokarmu po utracie dziecka.
Źródło: Today.com
