„Kiedy poznałem ją na imprezie i zapytałem, czy mogę postawić jej drinka, pierwsze co mi odpowiedziała to żebym dał sobie spokój, że ma roczne dziecko, więc nie watro zawracać sobie głowy. Dopiero później powiedziała mi jak ma na imię”.
Dziś M. jest szczęśliwym tatą dwóch chłopców. Ale wspomina, że początki były trudne. „Moja żona nie umiała do końca mi zaufać. Jej poprzedni związek rozpadł się, gdy dowiedziała się o ciąży. Została właściwie sama – z coraz większym brzuchem, kredytem na w połowie wykończony dom i pretensjami rodziców, że nie walczy o ratowanie tego związku dla dobra dziecka”.
Nie walczyła świadomie
Ojciec biologiczny jej syna miał problemy z hazardem. Pożyczał pieniądze, później wszystkie przegrywał i znikał. Wracał, przepraszał, a później robił to wszystko od nowa. Nie chciał dziecka – w odpowiedzi na to zaczął pić, więc odeszła. A on wcale nie protestował – okazało się, że właściwie jest mu to na rękę. Jednak rodzina za to wszystko winiła ją.
„Coś zaiskrzyło wcześniej, na tej imprezie. Później spotkaliśmy się kilka razy i wiedziałem, że dam radę, że to nie będzie łatwe, ale potrafię. Zgodziła się. Początki były bardzo trudne. Na własnej skórze poczułem co to takiego ciężka praca nad związkiem. Nie potrafiłem zajmować się rocznym dzieckiem, nie wiedziałem jak zmienia się pieluchy , bo nigdy wcześniej tego nie robiłem. Starałem się jak mogłem, ale czasem coś nie wychodziło. Więc K. mnie poprawiała, pouczała, tłumaczyła. Były gorsze dni, były kłótnie, wątpliwości – oczywiście. Teraz wiem, że nie dość, że przechodziliśmy przez etap docierania się, to musieliśmy sobie radzić ze wszystkimi problemami z jakimi borykają się młodzi rodzice”.
Czy jej rodzice zaufali mu do końca? Teraz już chyba tak, ale od tamtej pory minęło 6 lat. Przyznają, że w tym czasie nigdy ich nie zawiódł, ale po tym co stało się ich córce wcześniej mieli podstawy. Wydaje się, że zapomnieli już, że zaledwie kilka lat temu ich zdaniem cierpiała na własne życzenie.
Oboje przyznają, że o trudnych momentach mogliby mówić dużo, tylko po co. Każdy ma swoje problemy i kłopoty, mówienie o nich na prawo i lewo nie pomaga. „Nasz syn jest już duży, poszedł do szkoły. Nie pamięta tego jak się poznaliśmy, ale tłumaczymy mu co się działo i dlaczego. To bardzo mądre dziecko, ale zamknięte w sobie. Zanim o coś zapyta to musi sam wiele rzeczy przemyśleć. Dopiero, gdy brakuje mu jakiegoś elementu układanki, to dopytuje. Czasem w najmniej spodziewanych momentach. Ale jesteśmy wobec niego szczerzy. Nie ukrywamy niczego, tłumaczymy, staramy się, aby zrozumiał.
Czy się boję? Pewnie, że tak! Każde dziecko przechodzi bunt i spodziewam się, że usłyszę ‘nie jesteś moim tatą’. Chyba nie da się do końca do tego przygotować. Ale robię wszystko, żeby nie mieć sobie nic do zarzucenia”.
Ten rok był wyjątkowy dla nich
Tuż po ślubie, który wzięli w ubiegłym roku K. zaszła w ciążę. Wiosną na świecie pojawił się ich drugi syn. „Jesteśmy szczęśliwi jak nigdy wcześniej. Mamy zdrowe, fajne dzieciaki. To trudny czas dla starszego – w ubiegłym roku dowiedział się, że ma innego biologicznego tatę, w tym roku formalnie go przysposobiłem. Wszyscy bardzo to przeżyliśmy, zwłaszcza przejścia z formalną zmianą nazwisk. Poza tym ma brata – do tej pory uwagę poświęcaliśmy tylko jemu. Teraz musimy dzielić nasz czas na pół. Jest też pierwszakiem – to wszystko dla niego nowe i atrakcyjne, ale taka kumulacja wrażeń i emocji musi mieć swoje ujście. Dlatego czasem się denerwuje, tupie, robi na złość, próbuje na nas wymuszać niektóre rzeczy. Ale staramy się być cierpliwi i konsekwentni. Wiemy, że to kiedyś przejdzie”.
Chłopaki wspólnie chodzą na basen, tata zawozi syna na treningi piłki nożnej i łyżew. To ich wspólny czas, męski czas, tylko dla nich dwóch.
„Jest naprawdę fajnie” podsumowuje M. ”ale nie wzbraniamy się przed pomocą specjalisty. Gdy chcieliśmy powiedzieć młodemu o biologicznym ojcu, konsultowaliśmy się z psychologiem. Za jakiś czas pewnie wybierzemy się tam razem. Żeby porozmawiać z kimś z zewnątrz. I mieć pewność, że każdy z Nas poukładał sobie te sprawy w głowie. I sobie z nimi poradził. Nie ma w tym nic złego.
Czym jest dla mnie bycie tatą?
To najlepsza rzecz na świecie. Nawet jeśli zostaje się nim z dnia na dzień. Wtedy docenia się jeszcze bardziej wyjątkowość roli, w którą się wchodzi”.