Kiedy spodziewamy się dziecka wyobrażamy sobie, jak dobrymi będziemy rodzicami. Jak oboje świetnie będziemy sobie radzić z nowymi wyzwaniami i dzielić się obowiązkami. A potem okazuje się, że wszystko spada na matkę, czasem na jej własne życzenie.
Nie oszukujmy się: z reguły większość obowiązków związanych z opieką nad dzieckiem spada na kobietę. Jaka jest w tym rola ojca? Coraz większa. Panowie uczą się noszenia w chustach, dzielnie chodzą na spacery z wózkami, coraz chętniej dzielą się ze swoimi partnerkami obowiązkami – do takiego obrazu współczesnych ojców coraz bardziej się przyzwyczajamy. I wydawałoby się, że taki stan rzeczy jest korzystny dla kobiet. A jednak nie wszystkie chcą dzielić się z partnerem obowiązkami. Może niektórzy panowie naprawdę nie potrafią zająć się dzieckiem?
Wszystko nie tak!
Iza biegła do domu po wieczornym spotkaniu z koleżankami. Powtarzała sobie, że niepotrzebnie się denerwuje, przecież zostawiła precyzyjne instrukcje. W domu okazało się, że dziecko śpi. „- A dlaczego śpi w ubraniu, nie w piżamce?” „- Bo tak zasnął, nie chciałem go wybudzać”. „- Odgrzałeś mu kolację tak jak prosiłam?” „- Nie, dałem banana. Przecież on uwielbia banany”. Iza po raz kolejny utwierdziła się w przekonaniu, że zostawianie dziecka z mężem do zły pomysł. Jak zwykle wszystko zrobił nie tak.
Kasia, mama miesięcznego chłopca, wyszła z domu tylko na półtorej godziny na szybkie zakupy. Była przekonana, że mąż świetnie sobie poradzi, nie wierzyła w opowieści koleżanek, że zostawienie mężczyzny z małym dzieckiem oznacza katastrofę. Widok, który zastała po powrocie do domu wbił ją w ziemię. Synek leży w wózeczku i głośno płacze, mąż niedbale kołysze ręką wózek, a drugą ręką obsługuje laptopa by sprawdzić… wyniki wczorajszego meczu. W jednej chwili zrozumiała, że koleżanki miały sporo racji.
Byle jakie jedzenie, byle jakie ubranie
Dlaczego mężczyźni, którzy przecież też kochają swoje dzieci, nie mają w sobie tyle troski i oddania co ich partnerki? I jak się ustosunkować do takiej nonszalancji w opiece nad ukochanym maleństwem? To już zależy od kobiety. I oczywiście od mężczyzny też.
Iza szybko zaczęła mieć dość tego, że jej mąż tak niedbale podchodził do opieki nad dzieckiem. Byle jakie ubranie, byle co do jedzenia – to powtarzało się za każdym razem. Starała się ograniczyć do minimum sytuacje, w których mąż zostaje sam z dzieckiem. A kiedy do nich dochodziło, za każdym razem po powrocie do domu była rozczarowana.
Również wtedy, kiedy razem spędzali czas z maleństwem, brała na siebie wszystkie obowiązki i niechętnie dawała się wyręczać. Nie podobał jej się sposób, w jaki mąż przewijał dziecko (ona zużywała znacznie mniej chusteczek), nie podobało jej się, jak nucił zmyślone melodyjki, bo nie znał żadnych kołysanek (ona znała ich dziesiątki) i jak tuląc dziecko w jednej ręce drugą przeglądał wiadomości w smartfonie. Jej mąż, wciąż odganiany od wszelkich czynności przy dziecku, w końcu sam przestał się angażować.
Tata czasem wie lepiej
Kasia po incydencie z niedbałym kołysaniem wózka postanowiła dojść do tego, dlaczego jej mąż w taki sposób „zaopiekował” się dzieckiem. Tłumaczył jej, że mały płakał nieustannie od godziny. Tulił, podawał mleko, sprawdzał pieluszkę – robił wszystko co należy, by uspokoić maluszka. Wykończony poddał się jakieś dwie minuty przed wejściem Kasi do domu. Odłożył dziecko do wózeczka i zaczął sprawdzać wynik meczu. Uwierzyła mu, przecież sama wiedziała, jak ich słodkie maleństwo potrafi dać się we znaki przez godzinę.
Potem jeszcze nie raz zdarzało się, że miała zastrzeżenia wobec męża, gdy ten zajmował się dzieckiem. „Nie noś go w ten sposób, on tak na pewno nie zaśnie!” – powiedziała podczas jednego z wieczornych usypiań. Po pięciu minutach dziecko spało jak aniołek. Od tamtej pory to mąż co wieczór usypiał maluszka. Wiele razy miała zastrzeżenia odnośnie sposobu, w jaki mąż zmienia pieluszkę. Zawsze używał innego kremu niż ona, robił wszystko za wolno, a dziecko marzło rozebrane na przewijaku. „Ma odparzoną pupę i to mocno!” – tym razem to mąż jej zwrócił uwagę. Miał rację. Jak mogła nie zauważyć tak silnego odparzenia? Kiedy człowiek zmienia pieluszki kilkanaście razy dziennie przestaje być uważny. Całe szczęście, że druga osoba może czasem ją zmienić i zauważyć takie rzeczy. Wtedy postanowiła być nieco mniej krytyczna wobec męża.
"Niech lepiej zostanie z babcią"
Kasia niekiedy była zachwycona tym, jak troskliwym ojcem jest jej mąż. On i ich synek mieli wspólne zabawy, chłopiec aż piszczał z radości na widok wracającego z pracy taty. Zdarzało się też, że partner doprowadzał ją do szału: po powrocie do domu zastawała nieposprzątane zabawki, niezjedzony przez dziecko posiłek, bałagan w dziecięcych ubrankach. A jednak doceniała też to, że zastaje uśmiechniętego i zajętego zabawą, albo smacznie śpiącego synka. Mąż nie był ideałem, ale kto z nas jest? Jej też daleko przecież było do perfekcyjnej matki. Najważniejsze, że oboje kochali dziecko i oboje potrafili się nim zająć. Im malec był starszy, tym częściej dzielili się opieką nad nim, dzięki czemu Kasia miała coraz więcej swobody.
W domu Izy każdy wieczór lub popołudnie, kiedy ona musiała wyjść z domu a mąż zostawał z dzieckiem kończył się awanturą. Mąż nigdy nie sprostał wymaganiom żony. W końcu sam zaproponował, by pod jej nieobecność dzieckiem zajmowała się babcia. I takie rozwiązanie wprowadzili. Kiedy Iza wychodziła z domu, po drodze podrzucała dziecko do swojej mamy. Wracając do domu zabierała zadowolonego, nakarmionego i wybawionego chłopca. Jej mąż dzięki temu miał wolny wieczór. Wszyscy byli z takiego rozwiązania zadowoleni.
Nadmierna chęć sprawowania kontroli przez kobiety? A może całkiem zasadne zarzuty wobec mężczyzn? Zapewne w każdym przypadku jest nieco inaczej i każda strona ma swoje racje. Faktem jednak jest, że sytuacje, w których matki nie lubią zostawiać dzieci z ich ojcami wciąż zdarzają się zaskakująco często.