Uzależnienie od gier i PlayStation może zniszczyć życie rodzinę, związek. Przeczytajcie historie, które pokazują, że łatwiej się spakować i odejść niż wyleczyć z nałogu.
"Mój facet gra codziennie nawet do 3 nad ranem. Nie jesteśmy małżeństwem, nie planujemy ślubu, ale chcemy razem budować naszą przyszłość. Coraz częściej jednak się kłócimy, nawet wczoraj doszło do sprzeczki. On potrafi cały dzień przesiedzieć przed komputerem, nie rozmawiając nawet ze mną. Jak dla mnie to uzależnienie, cały wirtualny świat przesłania mu rzeczywistość. Rzadziej się kochamy, gdzieś wychodzimy. Jedynie jemy wspólnie. Nie wyobrażam sobie, aby tak ciągle było” - pisze jednak z internautek na popularnym forum Kafeteria. Kiedy Ania to czyta, uśmiecha się nieśmiało i mówi: - Skąd ja to znam. Jest tylko jedna różnica. My jesteśmy już małżeństwem.
Ania żoną Pawła jest od 2 lat. Szczęśliwą żoną, przynajmniej jeszcze do niedawna. Zdarzały się „ciche dni”, jak to w małżeństwie. Zdarzały się też awantury i nieraz „latały” talerze. Zawsze jednak dochodzili do porozumienia.
Jest on i jestem ja
- Wiem, zabrzmi to banalnie, ale naprawdę byliśmy fajną parą. Po pracy zawsze robiliśmy coś razem. Szliśmy do kina, na spacer, gotowaliśmy wspólnie, oglądaliśmy ulubione seriale, lub po prostu siadaliśmy na kanapie z kubkiem gorącej herbaty i gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy... Teraz już tego nie ma. Teraz jest on i jestem ja. Jesteśmy razem, ale z naszego wspólnego życia niewiele zostało – żali się Anka.
Jak to się zaczęło? Zwyczajnie
Kolega Pawła dał mu cynk, że na rynku pojawiła się nowa gra i że jest po prostu rewelacyjna. I choć Paweł do maniaków gier komputerowych nigdy nie należał, skusił się i ją kupił. - Może to ja popełniłam błąd? Może mogłam powiedzieć „nie”? Ale nie sądziłam, że mój mąż tak nagle, z dnia na dzień, świat wirtualny pokocha bardziej od realnego - zastanawia się Ania.
„Musisz ocalić świat, wypełnić misję. Po drodze spotykasz ludzi, którym musisz pomóc, dopiero jak to zrobisz, idziesz dalej. Masz też wrogów, których musisz pokonać. Ale to taka bardziej przygodówka, prawie jak dobry serial” - opowiadał rozemocjonowany Paweł. - Kiwałam głową i tylko się uśmiechałam. Co z tego, że przez ostatni tydzień chodził spać około drugiej. Co z tego, że wziął nawet wolne w pracy. Widocznie musiał odpocząć. Nic złego przecież się nie dzieje – wmawiała sobie Anka.
O wyjściu do kina nie było już mowy. Spacer? Przecież to bez sensu. Kuchnia, która do tej pory była ich wspólnym królestwem, stała się królestwem tylko Ani. Opowieści o tym jak minął dzień – tylko podczas wspólnej kolacji, która na stole lądowała tylko wtedy, gdy przyrządziła ją nasza bohaterka. Rozmowy były więc rzadkością.
-A seks? - pytam nieśmiało. - Seks? Kiedy? Pomiędzy kolejnymi levelami? A może mam go dopaść, gdy akurat idzie do łazienki? - ironizuje Anka.
Jedni mogą powiedzieć, że to problem banalny, wręcz wyssany z palca. Że przecież nic złego się nie dzieje, że to tylko gra. „Powinnaś się cieszyć z tego, że twój mąż woli w domu przed kompem siedzieć niż szlajać się po barach i pić” - radzi internautka na Kafeterii i cóż, z jednej strony trudno nie zgodzić się z jej argumentem. Z drugiej, czy naprawdę należy bagatelizować problem?
Zdaniem internautki LadyTurqoise trzeba stawiać twarde warunki: "Powinnaś być stanowcza – moim zdaniem – i mówić mu o tym, co czujesz i jak chcesz, żebyście spędzali razem wspólny czas. Ja ciągle o to walczę, ale chciałabym, żeby on sam z siebie wymyślił coś, zaproponował wspólne zajęcie(...)W końcu to dorosły facet, a że zamyka się w świecie gier to dziecinne. Też bym tak mogła, ale wolę spędzić czas efektywnie, robiąc coś bardziej użytecznego czy rozwijającego. Nie rozumiem takiego zachowania”.
"Mamy teraz ciche dni"
Nie myślcie, że Anka bezczynnie przyglądała się, jak jej mąż kolejny już wieczór i kolejną już noc spędza zabijając wirtualne potwory. - Kiedy krzyczałam, to nie pomagało. Podobnie jak trzaśnięcie drzwiami i zniknięcie na kilka godzin. W szale złapałam konsolę i rozbiłam ją o ścianę. Efekt? Między nami nastały jeszcze bardziej „ciche” dni, a z konta zniknęło parę stówek. Za coś trzeba przecież kupić kolejną konsolę – mówi Anka. I dodaje: - Doszliśmy do momentu, w którym Paweł zaraz po przebudzeniu myśli o tym, żeby włączyć grę.
Uzależnienie od gier komputerowych leczy się podobnie jak inne uzależnienia, bo wcale nie jest mniej poważne niż uzależnienie od np. narkotyków. Anka doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Problemem jest to, że Paweł nie do końca.
-Walizki już spakowałam. Przez jakiś czas pomieszkam u rodziców. Nie wiem, czy Paweł zauważy moją nieobecność. Przeraża mnie myśl, że będzie mu ona na rękę. Pytasz, co dalej? Nie wiem. To już nie zależy tylko ode mnie. Jak mam mu pomóc?