Fot. kaboompics/ [url= https://pixabay.com/pl/technologia-laptop-klawiatura-791029/]Pixabay [/url] / [url= https://pixabay.com/pl/service/terms/#usage]CC0 Public Domain[/url]
Praca bywa wygodnym wytłumaczeniem i sposobem na ucieczkę od problemów.
Fot. kaboompics/ [url= https://pixabay.com/pl/technologia-laptop-klawiatura-791029/]Pixabay [/url] / [url= https://pixabay.com/pl/service/terms/#usage]CC0 Public Domain[/url] Praca bywa wygodnym wytłumaczeniem i sposobem na ucieczkę od problemów.
Reklama.
Miało być tylko na chwilę…
Marta jest singielką i choć wzdryga się słysząc tę nazwę - kojarzy jej się z mało realnymi, plastikowymi postaciami z telewizji - to woli ją od miana starej panny. Stara jeszcze nie jest, młoda niestety już chyba też nie. Ma 36 lat, mieszka w wynajętej kawalerce, od kilku lat jest sama, na randki właściwie nie chodzi. Ma etat w prywatnej firmie, a oprócz tego współpracuje jeszcze z dwiema innymi, dorywczo. Praca wypełnia jej właściwie cały czas i chociaż czasami obowiązki ją przytłaczają i sama nie wie, za który projekt zabrać się najpierw, nie chce z niczego rezygnować.
Na początku chciała sobie po prostu trochę dorobić i w końcu wymienić samochód na nieco nowszy model, stare auto nie nadawało się już nawet na naprawę. Znalazła ofertę, wysłała CV, spróbowała. "Trzy, góra cztery miesiące, odłożę trochę i wtedy zwolnię" mówiła. Bez problemu udało jej się pogodzić etat z dodatkowymi obowiązkami - "przecież bez męża, dzieci i życia osobistego miałam aż nadto wolnego czasu" - i zaproponowano jej dalszą współpracę. I choć od tygodnia jeździła już nowym samochodem, ani przez chwilę nie myślała o odmowie. Mało tego, gdy pojawiła się perspektywa kolejnej współpracy, Marta chętnie skorzystała z nowej propozycji.
logo
Fot. goodinteractive/ [url= https://pixabay.com/pl/dziewczyna-osoby-samotny-do%C5%9B%C4%87-491623/]Pixabay [/url] / [url= https://pixabay.com/pl/service/terms/#usage]CC0 Public Domain[/url] Praca może być ucieczką od samotności i sposobem na pustkę
Obowiązki? Zawodowe tak, domowe nie
Historia Edyty jest zupełnie inna. Od kilu lat jest mężatką, a od trzech mamą Tymka. Pracuje w dużej firmie, niedawno awansowała, z czego jest niezwykle dumna. Nie martwi ją to, że będzie miała więcej obowiązków, a także częstsze służbowe wyjazdy, wręcz przeciwnie - dla niej jest to sytuacja idealna, bo dzięki temu nie będzie zmuszona do… siedzenia ze swoim dzieckiem. "Kocham go, naprawdę" tłumaczy się, "ale męczy mnie opieka, zabawy i to ugrzęźnięcie w domowych obowiązkach. Urlop macierzyński był dla mnie koszmarem, nie mogłam się doczekać jego końca".
Na pytanie dlaczego została matką odpowiada, że taka jest naturalna kolej rzeczy - wyszła za mąż, a po pewnym czasie i namowach męża wspólnie zdecydowali się na dziecko. Edyta wie, że rodzicem jedynie bywa w weekendy, ale nie czuje się winna z tego powodu, ani wobec syna, ani wobec męża. "W pracy zdarza mi się tęsknić za synkiem i myśleć o tym, co teraz robi, jednak nie rozpaczam z tego powodu. Wiem, że jest pod dobrą opieką taty i babci, nie chodzi głodny, brudny i zaniedbany. Będąc z Tymkiem czuję, że tracę czas, tyle rzeczy mogłabym zrobić zamiast siedzenia w piaskownicy albo przecierania zupek. Może jak będzie starszy, bardziej komunikatywny, to coś się zmieni".
Byle się nie rozsypać
Marta nie miałaby nic przeciwko ugrzęźnięciu w pieluchach, zupkach i zabawkach, ale na razie nie ma na to perspektyw. Wie, że czas ucieka - jej matka aż nazbyt często jej o tym przypomina, a przyjaciele nieśmiało i z troską sugerują. Nie chce jednak ładować się w związek z poczucia samotności albo z powodu desperacji. Z resztą potencjalnych kandydatów brak, a z poznaniem nowych nie jest łatwo. Na razie Marta skupia się na pracy i rozwoju zawodowym, myśli nawet o studiach podyplomowych. "Wracam z pracy i pracuję, biegnę od jednych obowiązków do drugich" otwarcie przyznaje. Praca jest dla niej ucieczką od samotności i sposobem na zapełnienie pustki. "Jestem ciągle w biegu, bo boję się, że gdy się zatrzymam to będzie mój koniec, rozpadnę się na kawałki. Póki mam co robić, nie muszę się zastanawiać nad swoim życiem i tym, co dalej".
Mąż Edyty nawet nie próbuje namawiać jej do zmiany pracy, po kilku awanturach pogodził się z tym, że jego żona nigdy nie będzie Matką Polką i perfekcyjną panią domu. "Powiedziałam mu wprost, że mogę być nieszczęśliwa i sfrustrowana na co dzień albo szczęśliwa i radosna w weekendy. Nie miał problemu z wyborem" opowiada otwarcie i dodaje szczerze "rola mamy nie musi być najważniejsza dla każdej kobiety, co nie znaczy, że nie kocha ona swojego dziecka. Kocham syna, ale kocham też swoją pracę, to ona daje mi kopa i wielką satysfakcję". Edyta wie, że przez większość ludzi jej postawa będzie odebrana negatywnie, ale nie przejmuje się ocenami innych. Wyznaje zasadę, że każdy układa swoje życie tak, jak chce i nikogo nie powinno to interesować.
I Marta i Edyta uciekają w pracę od swoich problemów. Ktoś powie, że to pracoholizm, ktoś inny nazwie to świadomym wyborem na poświęcenie się karierze i realizację zawodowych wyzwań. Współczesny świat, w którym pędzimy przez rzeczywistość i nieustannie gdzieś biegniemy, a idealną równowagę pomiędzy życiem rodzinnym i zawodowym (tzw. "work-life balance") umieją znaleźć tylko nieliczni, z pewnością sprzyja takim postawom. Czas sam najlepiej pokaże, czy ich decyzje były dobrym rozwiązaniem i czy ucieczką w jedną sferę życia udało im się pokonać problemy leżące w innej.