„I żyli długo i szczęśliwie.” tak kończą się wszystkie najpiękniejsze bajki. No właśnie, tylko bajki, bo w rzeczywistości długie i szczęśliwe, życie wymaga od partnerów czegoś więcej niż wiary w to, że ich wielka miłość sama pokona czekające na nich przeszkody. Niewątpliwie, nie raz staniecie przed poważnym dylematem i nagle okaże się, że macie zupełnie różne pomysły na to, jak go rozwiązać. Jednym z najważniejszych związkowych wyzwań jest więc sztuka rozwiązywania sporów w taki sposób, żeby żadne z was nie czuło się pokrzywdzone wybranym rozwiązaniem. Trudne, prawda?
Kluczem do tego jest sztuka dostosowywania się do potrzeb partnera, bez poświęcania własnych. Taka postawa pozwoli wam, mimo tego, że różnicie się w różnych ważnych kwestiach, dalej pielęgnować wzajemną miłość, intymność i zaufanie. Głównym założeniem, jakie musicie przyjąć jest to, że wasz konflikt nie ma obiektywnie dobrego rozwiązania. Jest skutkiem tego, że macie różne potrzeby, a nie tego, że jedno z was ma rację, a drugie nie. Potrzeby każdego z was są równie uzasadnione i ważne. Pozwoli to uniknąć usilnych prób przekonania partnera, że się myli i skieruje was prosto do momentu szukania rozwiązania.
Oto siedem sposobów zawierania kompromisu, które pomogą wam zmierzyć się z sytuacją, kiedy okazuje się, że ty i twój parter macie zupełnie różne poglądy i potrzeby. Nie są to oczywiście złote metody, pozwalające pokonać każdy konflikt, ale myślę, że podczas burzliwych negocjacji uda się wam wykorzystać chociaż część z nich.
1. Spróbujcie znaleźć sposób, żeby spotkać się pośrodku waszych pragnień, albo jak najbardziej zmniejszyć różnicę między nimi.
To rozwiązanie ma szansę zadziałać, kiedy kłócicie się np. o pieniądze. Jedno z was lubi wydawać a dla drugiego najważniejsze jest oszczędzanie. Prędzej czy później dojdzie do starcia dotyczącego domowego budżetu. To bardzo popularny związkowy konflikt, który nierozwiązany może niebezpiecznie narastać. Najpierw wyjaśnijcie sobie swój punkt widzenia i wizję wydatków np. w skali miesiąca, a potem postarajcie się dojść do wzajemnie akceptowalnego podziału pieniędzy. Prawdopodobnie żadne z was na początku nie będzie zadowolone z nowego układu, ale wspólnie osiągnięta ugoda pomoże wam zachować poczucie sprawiedliwości. Tę metodę można stosować we wszystkich dobrze wyliczalnych sprawach- temperatura w mieszkaniu, liczba weekendów spędzonych u teściów, kwota przeznaczona na wakacyjny wyjazd.
2. „Jeśli zgodzisz się zrobić to dla mnie, ja zrobię dla ciebie tamto.”
Na pewno są sytuacje w których zachowanie partnera niewiarygodnie cię irytuje. Nie łudź się, że działa to tylko w jedną stronę, ty też zapewne nie raz wyprowadzasz go z równowagi jakimiś drobiazgami. Nie są to sprawy poważne, jednak na dłuższą metę stają się uciążliwe. Wzajemnie i bezskutecznie zwracacie sobie uwagę, zamiast zawrzeć ze sobą prostą umowę. Stawiając wymagania innym, wymagajmy też od siebie.
3. „Co ty na to, żebyśmy w tym razem zrobili po mojemu, a następnym po twojemu?”
Umówienie się na „tury” jest bardzo dobrym sposobem w sprawach, w których nie da się znaleźć środka. Ważne jednak, żeby sprawiedliwie przestrzegać umówionej kolejności. Czasem istnieje kilka sposobów wykonania jakiejś czynności, co nie oznacza, że któryś z nich jest lepszy lub gorszy. Po prostu są inne i musicie pogodzić się z tym, że wasz partner ma w tym przypadku swoje preferencje. Może to odnieść do przygotowywania posiłków, sprzątania, wyboru filmu w kinie, rodzaju restauracji a nawet drogi, którą wracacie po pracy do domu.
4. „Ty rób po swojemu, ja będę po swojemu.”
Jest to poniekąd kontynuacja poprzedniego punktu. Czasami nie ma sensu na siłę ustalać kolejności, czy przekonywać partnera do swojej metody, kiedy obie są równie skuteczne. Zaakceptujcie to, że on woli jeździć autostradą (i będzie, kiedy akurat będzie prowadził), a ty wybierzesz trasę przez okoliczne miejscowości. Leon F. Seltzer, psycholog, podaje tu zabawny, ale trafny przykład wieszania rolki papieru toaletowego. Niektórzy wieszają ją tak, by rozwijała się do dołu, inni do góry. Każdy uważa, że jego sposób jest lepszy (robiono nawet na ten temat jakieś badania, poważnie!). W tej metodzie ten, który akurat wiesza rolkę, ma prawo powiesić ją po swojemu bez narażania się na komentarze lub przewieszenie jej. To oczywiście przykład! Myślę, że ludzie nie rozwodzą się przez rolki papieru toaletowego, chociaż kto wie…
5. Połowa po twojemu, połowa po mojemu.
Wiecie, że można zamówić pizzę, której każda połowa ma inny smak? Oczywiście, to znów dość prosty przykład. Dzielenia się po połowie wymaga wiele dużo poważniejszych sytuacji, niż wybór smaku pizzy. Często będziecie zmuszeni sięgać do tej metody wybierając np. dzielnicę w której wynajmiecie mieszkanie (kryterium odległości do pracy każdego z was), meblowania pokojów, odwiedzania rodziny na święta (dwa dni u jego, dwa u twojej). W tym wypadku nie szukacie uśrednionego rozwiązania, a wprowadzacie w życie oba, choć mogą wydawać się przeciwstawne.
6. „Czy moglibyśmy wprowadzić moją propozycję przez tydzień i sprawdzić jak działa? Jeśli ci się nie spodoba, wrócimy do starego porządku?”
Proponując jakąś zmianę w codziennym życiu, sama nie masz pewności, czy zadziała ona tak dobrze jak ci się wydaje. Może to dotyczyć nowego sposobu dyscyplinowania dzieci, zarządzania rodzinnymi finansami czy spędzania czasu wolnego. Początkowo nieufny parter też prędzej przystanie na „okres próbny” niż gwałtowne rewolucje będące skutkiem twojego wymysłu.
7. Mój pomysł z twoim wykonaniem.
Jest to bardziej skomplikowany rodzaj kompromisu, ale czasem okazuje się skuteczny. Przykładowo, bardzo chcesz iść na koncert (nie udało ci się namówić koleżanek, a boisz się iść tam całkiem sama), a twój parter nie przepada za tego typu imprezami. Umawiacie się, że pójdzie tam z tobą, ale za to on wybierze miejsce na które kupicie bilety (zapewne nie będzie to pod samą sceną). Potowarzyszysz mu na nudnym firmowym bankiecie, ale kiedy poczujesz się zmęczona to opuścicie imprezę. Jest to pewna odmiana „spotykania się w środku” własnych oczekiwań, jednak wymaga dużej dojrzałości, żeby nie starać się za wszelką cenę przejąć kontroli i złośliwie zepsuć drugiej osobie całej przyjemności