Jak ma się zasobność portfela do ekologicznych zachowań? Czy częściej osoby o większych zarobkach wykazują się większą dbałością o środowisko niż osoby, których pensje są znacznie niższe? A może jest odwrotnie. Sprawdzam.
Ekologia a ekonomia
Ekologia dawniej kojarzyła się z głośnymi działaniami pracowników i wolontariuszy takich organizacji jak Green Peece. I protestami przeciwko budowie autostrad, powstawaniu zoo czy elektrowni atomowych. Dziś z ekologią za pan brat jest niemal każdy z nas. Po pierwsze dlatego, że już w szkołach uczymy się o ochronie środowiska, segregujemy śmieci i częściej zakręcamy kran niż kiedyś. Ma na to wpływ również inny wyraz na eko - ekonomia. Nie opłaca się zużywać zbyt dużych ilości wody czy energii, gdyż są coraz droższe. Podobnie jak nie opłaca się nie segregować śmieci, ponieważ grożą za to kary pieniężne, o czym doskonale wiedzą mieszkańcy domków jednorodzinnych i szeregowych, gdzie obowiązują nieco bardziej restrykcyjne zasady segregacji odpadów niż na blokowiskach.
O tym, że ekologia jest opłacalna przekonałam się sama, kiedy dostałam kolejną dopłatę za wodę w wysokości 400 zł, ale mój przyjaciel pocieszył mnie, że dostał tydzień wcześniej dopłatę 900 zł. Upalne lato i ja i Łukasz spędzaliśmy chyba głównie pod prysznicem, ubrania zmienialiśmy kilka razy dziennie i miło chlapało się na balkonie rozgrzaną słońcem podłogę i podlewało dwa razy dziennie kwiatki i zioła.
Ale lato się skończyło, rachunki trzeba zapłacić i postanowiłam zmienić nieco nawyki. Co z tego, że nie kąpię się w wannie (to dla mnie relaks idealny na zimowe wieczory, nie na co dzień), skoro spędzam 15 minut pod prysznicem, rozmyślając i śpiewając? Postanowiłam ten czas skrócić. Na zużycie wody bez dwóch zdań ma też wpływ ilość „pralek” którą w okresie letnim wstawiałam - 2-3 dziennie. Zauważyłam, że na mojej pralce oprócz opcji, którą najczęściej wybierałam: Time Perfect (znacznie skracającej czas prania), jest również Eco. Niestety wiąże się to z tym, że pranie tłucze się przez 3,5 godziny. Czy to zmniejszy moje rachunki za wodę - przekonam się dopiero za kilka miesięcy.
Kto jest bardziej eko?
Z mojego punktu widzenia ekologia się opłaca. Nie kupuję worków na śmieci, tylko zużywam te jednorazowe od zakupów, podobnie jak torby papierowe, w których dostaję materiały prasowe z konferencji. Jednocześnie wszystko, nie tylko w Polsce, oznaczone metką „eko” jest dużo droższe. Próbowałam kilka razy warzyw organicznych ze sklepów ze zdrową żywnością, ale uważam, że są zbyt drogie i często nieświeże (nic dziwnego skoro mało kogo stać, żeby je kupić). Dlatego raz - dwa razy w tygodniu robię zakupy owocowo-warzywne u pani Ewy pod moim domem, która nie używa nawozów sztucznych i u której każda marchewka ma inny kształt i rozmiar. I jest pyszna.
Ale moje pytanie okazuje się interesować nie tylko mnie i moich bliskich, bo kilka dni temu dostałam wyniki badań z Uniwersytetu SWPS Katowice, pt. Czy status ekonomiczny (obecny i w dzieciństwie) ma wpływ na nasze postawy i zachowania proekologiczne? Badanie przeprowadzone przez zespół studentów pod kierownictwem dr Anny Hełki, psychologa z tego uniwersytetu, są dowodem na to, że istnieją różnice w zachowaniach u osób o wysokim statusie materialnym a tymi o niskim lub średnim. W badaniu on-line wzięło udział 207 dorosłych Polaków, którzy różnią się pod względem zamożności. Osoby z grupy o najwyższym statusie deklarowały ponad 4200 złotych na członka rodziny, w grupie o przeciętnych zarobkach, ta kwota wyniosła 1510 złotych, a u najmniej zamożnych - 950 złotych.
Okazuje się, że ekologia nie jest domeną osób najbogatszych. – Osób wychowanych w rodzinach o średnim i niskim statusie ekonomicznym co prawda nie stać na drogie ekologiczne rozwiązania, ale można ich łatwiej skłonić do zachowań proekologicznych, które nie wymagają nakładów finansowych, np. segregacji odpadów – wyjaśnia dr Anna Hełka. Z badań tych wynika również, że osoby najbogatsze, choć wydają się mieć mniej proekologiczne postawy, są w stanie przeznaczyć więcej środków na produkty eko. – Ten większy wydatek może wynikać z chęci pokazania się jako osoba proekologiczna. Stanowi inwestycję nie tyle w dobro planety, co we własny pozytywny wizerunek – dodaje dr Hełka. (Wyniki badania zostały opublikowane w kwietniu 2015 r. w Polish Psychological Bulletin)
Moda czy zdrowie?
Jest jednak grupa osób, które wybierają żywność, kosmetyki czy ubrania ekologiczne ze względu na dbałość o własne zdrowie i o przyszłość naszej planety. Zapytałam więc projektantkę i założycielkę marki ubrań ekologicznych Starseeds, Natalię Zawadę, która na co dzień mieszka w Londynie, ale często bywa w Polsce, jakie są różnice w ekologicznych zachowaniach w tych dwóch krajach.
- Na rynku angielskim jest dużo większa świadomość życia w stylu eko i „sustainable”(korzystając z materiałów i środków odnawialnych, bezpiecznych dla środowiska przyp. red.). Znając oba te rynki i mieszkając w obu krajach, widzę, że w Polsce jest dużo łatwiej o ekologiczną żywność w przystępnych cenach. W Wielkiej Brytanii ludzie, którzy kupują organiczną żywność po niskich cenach, muszą sobie zadać wiele trudu. Tu zwykle jedzenie jest pozbawione smaku i wartości odżywczych, a dla odmiany to z metką organic - dwa lub cztery razy droższe.
Jeśli chodzi o środki czystości, kosmetyki czy inne, to z kolei rynek angielski ma więcej do zaoferowania. Jest wiele startupów, mini-biznesów, które wystawiają swoje produkty na targach i imprezach eko, których tutaj jest pod dostatkiem i większe brandy, które już sprzedają nawet w zwykłych supermarketach w tej samej cenie, co produkty nieekologiczne wielkich koncernów. Idąc do supermarketu mogę więc kupić płyn do naczyń czy proszek do prania marki Ecover, w cenie Persilu - mówi Natalia Zawada.
Starseeds to marka ubrań do jogi, która jest całkowicie uszyta z ekologicznych dzianin i tkanin, zapytałam więc Natalię również o modę eko. - Materiały ekologiczne są o wiele droższe od tych nieekologicznych. Wynika to z ich produkcji. Uprawa bawełny bio wystawiona jest na większe ryzyko szkodników i jest mniej wydajna z metra kwadratowego. Do tego dochodzi fair trade: większe koszty szycia za pracę w etycznych warunkach, za którą płaci się więcej - ale to moim zdaniem niewielka cena jaką można zapłacić za to, żeby nie wyzyskiwać ludzi i jednocześnie mieć produkt lepszej jakości dla siebie. Z resztą, jakość materiałów jest nieporównywalna, podobnie jak jakość wykonania za normalną płacę. Ekologiczna bawełna jest miękka, bo pozbawiona usztywniających ją pesctycydów i chemii i odzież uszyta z takiego materiału wystarcza na dużo dłużej niż z takiego konwencjonalnego - wyjaśnia projektantka.
Oprócz tego materiały eko są milsze dla skóry i rzadziej wywołują alergie skórne. Ale ubrania ekologiczne są droższe i nie na każdą kieszeń. Jest grupa osób, które pomimo niskich lub średnich zarobków postanowi kupić dobry jakościowo tiszert, a jest też grupa osób zamożnych, które lubią iść zgodnie z nurtem trendów na bycie i życie eko i wydadzą więcej, żeby pokazać się innym. Nie mniej, to według mnie zdrowy trend, który nikomu nie robi krzywdy, więc nie ma powodu, aby go krytykować.
Apetyt na smaki
Ekologia, to także żywność. Bez nawozów sztucznych, pestycydów. Produkowana zgodnie z zasadami dbałości o środowisko, mniejszą emisję dwutlenku węgla i mniejsze zanieczyszczenie wód środkami chemicznymi. Czy jednak ekologiczna żywność jest dla przeciętnego polskiego domu osiągalna? Pytam Karolinę Szaciłło, współautorkę medytujemy.pl oraz trzech książek o zdrowym odżywianiu i stylu życia („Karolina na detoksie”, Swojsko”, „Karolina OdNowa”).
- Razem z moim mężem, Maćkiem, pomimo, że żyjemy zdrowo, powiedziałabym o nas raczej, że jesteśmy ekoLOGICZNI. Zrównoważeni. Nie kupujemy żywności w drogich sklepach z żywnością organiczną, nie pierzemy ubrań np. w orzechach piorących - które naszym zdaniem i tak nie dopierają - ale staramy się znaleźć złoty środek w codziennych wyborach.
Warzywa i owoce kupujemy według zasady „Parszywa 12” oraz „Czysta 15”. Do „Parszywej 12” zaliczamy np. marchewkę i selera oraz liściaste (szpinak, jarmuż), a także jabłka, paprykę i ziemniaki. To rośliny, które chłoną z ziemi pestycydy i inne środki chemiczne. I te staramy się kupować na stoiskach z żywnością ekologiczną, albo przez stronę vegepack.pl. Nie w w większości sklepów organicznych, ale w supermarketach. Tam kupujemy również ekologiczne banany, kawę i czekoladę. Których uprawy wiążą się oprócz zwiększonych ilości chemikaliów, często również z gwałceniem praw człowieka. Stąd nasz wybór, aby czekolada czy kawa miały znaczek Fair Trade. Natomiast „Czysta 15” to warzywa i owoce znacznie mniej narażone na wchłanianie szkodliwych substancji. Dlatego jeśli kupujemy awokado, ananasy, cebulę, kukurydzę, kapustę czy bakłażany - nie musimy zwracać uwagi na ich pochodzenie.
Naszym ekologicznym „wkładem” w środowisko, oprócz segregacji odpadów i kupowania ekologicznych środków do mycia naczyń czy podłogi, jest również fakt, że nie jemy mięsa. Hodowla mięsa wymaga zużycia znacznie więcej (do 20 razy) wody i powoduje emisję szkodliwych gazów, w tym dwutlenku węgla do atmosfery. Poza tym staramy się kupować mniej jedzenia i gotować mniejsze porcje. Tyle, ile jesteśmy w stanie zjeść. A zjadamy świeże potrawy, dzięki czemu nie musimy ich przechowywać, a później, kiedy się zestarzeją - wyrzucać do kosza. Jedyne produkty, które zalegają u nas w szafkach i można powiedzieć, że mamy ich zapasy, to produkty mączne, ryże, kasze, soczewice, cieciorki czy fasole. Warzywa i owoce zawsze kupujemy na bieżąco - opisuje Karolina Szaciłło.