Można wiązać czerwoną kokardkę, krzyżować palce, pukać w niemalowane i zastawiać półki figurkami trąbiastych słoni, by przyciągnąć do siebie szczęście. Można co wieczór modlić się do Anioła Stróża, udać na konsultację do jasnowidza lub ruszyć na poszukiwanie naszej dobrej wróżki chrzestnej.
Ostatecznie można też cierpliwie szczęścia wyglądać i czekać na to, co przyniesie nam los. Nie ma dobrych i złych sposobów na jego pozyskanie, nie ma niestety też niezawodnych i zawsze się sprawdzających. Szczęścia nie można kupić, pożyczyć, wygrać na loterii, mieć w abonamencie lub posiąść na stałe - wszak, jak to mówią, szczęśliwym się nie jest, a jedynie bywa.
Dla jednych szczęście ma 180 centymetrów wzrostu i bujne blond włosy, dla innych jest to łyse, płaczące trzy i pół kilograma, a jeszcze inni zadowolą się kilkoma zerami na koncie bankowym (następującymi po jakiejś cyfrze, rzecz jasna) lub własnym gabinetem na ostatnim piętrze wieżowca. Jakkolwiek szczęście by nie wyglądało, rządzi się ono swoimi prawami i… paradoksami.
Szczęście przychodzi wtedy, gdy się go nie spodziewamy i inne niż chcemy Może właśnie dlatego, że go nie oczekujesz łatwiej jest ci je dostrzec? Czasami myślisz, że nic już się w twoim życiu nie zmieni, że nie ma już dla ciebie szans na coś lepszego, albo przechodzisz przez trudne chwile, gdy niespodziewanie los się do ciebie uśmiecha i czujesz pomyślne wiatry. Nie jest wprawdzie tak, jak w twoich planach i marzeniach, ale inaczej nie znaczy gorzej - czasem jest wręcz odwrotnie.
Szczęście przychodzi niczym nieszczęścia - parami lub stadami Jeszcze wczoraj zastanawiałaś się, jak dotrwasz do końca miesiąca, a dzisiaj dostałaś propozycję dodatkowej pracy, szef poprosił cie o nadgodziny, a mąż przyniósł widomość o podwyżce i awansie. Tydzień temu wypłakiwałaś się na ramieniu przyjaciółki i narzekałaś na samotność, a wczoraj byłaś na randce, nowy sąsiad zagadnął do ciebie w windzie, a w sklepie spotkałaś szkolna miłość i wymieniliście się numerami telefonów. Nie tylko nieszczęścia chodzą parami, a nawet stadami! Wydaje ci się, że to za dużo na raz? Ciesz się tą chwilą i wyciśnij z niej ile się da - przemyślenia i rozważania zostaw na inny czas, po prostu czuj się szczęśliwa!
Szczęście dzielone zostaje pomnożone To dopiero paradoks - podziel się swoim szczęściem, a poczujesz je jeszcze mocniej i intensywniej. W samotności gorzej smakuje nawet obiad, a co dopiero radość i miłe chwile. Bądź dobra dla innych, uśmiechaj się do nich i obdarzaj pozytywną energią - to, co dajesz i wysyłasz w świat, prędzej czy później do ciebie wróci.
Gdy ty masz dobrą passę, znajomym dookoła się wali (lub odwrotnie) Ty cieszysz się z awansu, a najlepsza przyjaciółka przeżywa jakąś osobistą tragedię albo dostajesz zaproszenie na ślub kuzynki w dniu, w którym zerwał z tobą narzeczony. Życie bywa nieprzewidywalne i gdy jednym daje szczęśliwe karty, innym trafia się Czarny Piotruś. Ale spokojnie, w następnym rozdaniu nastąpi zmiana ról - w końcu nic nie może przecież wiecznie trwać.
Zawodowo idziesz niczym burza, ale prywatnie… szkoda gadać! (lub odwrotnie) W pracy odnosisz sukces za sukcesem, szef cię chwali, konkurencja chce podkupić, dostajesz coraz więcej i coraz lepsze zlecenia, ale… wracasz do pustego domu, gdzie nie czeka na ciebie nawet kot. Albo jesteś zakochana, znalazłaś już swoją drugą połowę, ale w pracy każdy dzień jest niczym kara i czasami wychodząc rano z domu masz ochotę płakać. Może tak właśnie powinno być, etapami, powoli i nie wszystko na raz? Dzięki temu dobre chwile, które nas spotykają będą jeszcze cenniejsze i bardziej doceniane. Zamiast skupiać się na tym, czego nam brak, pomyślmy o rzeczach, których inni mogliby nam pozazdrościć. A gdy już będziemy pozytywnie nastawieni do życia, zastanówmy się, jakie zmiany możemy wprowadzić i co chcemy poprawić - w końcu szczęściu trzeba jakoś pomóc.