Jesień to według mnie czas zmęczenia, które „maluje się” na twarzy. Sińce i "worki" pod oczami nawet najpiękniejszą kobietę zamieniają w wyglądającą poważnie i ponuro. Na szczęście problem dotyczy tylu z nas, że sztab ekspertów od tworzenia kosmetyków do pielęgnacji i makijażu co roku opracowuje kolejne nowości, które go usuwają. Albo przynajmniej - kamuflują.
Sińce sińcom nierówne
Niektóre kobiety sińce pod oczami mają zawsze - niemal od urodzenia. I nie jest to kwestia złej diety, zmęczenia czy stresów, ale budowy oczodołu. Głeboko osadzone duże oczy w połączeniu z cienką skórą na dolnej powiece dają taki efekt, gdyż przez tkankę prześwitują naczynia. Jedyną realną szansą na pozbycie się tego problematycznego dla wielu (choć nie dla wszystkich) szczegółu z twarzy jest wypełnienie tak zwanej „doliny łez” (ang. tear valley) kwasem hialuronowym lub tkanką tłuszczową.
Dziewięć miesięcy temu testowałam jedną z metod i poddałam się mezoterapii z wypełnieniem „podkówek” pod oczami kwasem hialuronowym (o czym mogłyście przeczytać pod tym linkiem). Moje sińce były tym wyraźniejsze, że w zagłębienia, gdzie były widoczne mogłam niemal schować dwa palce. Przez pierwszy tydzień po zabiegu wyglądałam jak reklama „Doliny Muminków” i raczej antyreklama zarówno samego zabiegu, jak i pani chirurg, która go przeprowadzała - napuchnięta, czerwona (dostałam uczulenia od kremu znieczulającego skórę) i wysypana nie prezentowałam się zbyt atrakcyjnie. Mąż był na mnie wściekły, że zrobiłam w celach poznawczych z siebie potwora, a przedtem wyglądałam znacznie lepiej...
Ale, jest jedno ALE. Po upływie tygodnia, kiedy alergia kontaktowa wreszcie zniknęła z powierzchni mojej twarzy, a obrzęk powolutku zmniejszał się, zaczęłam się przeglądać w każdym lustrze - co mi się nigdy wcześniej nie zdarzało. Wyglądałam genialnie. O jakieś 5 lat mniej. I na taką wypoczętą, jakbym właśnie wróciła z urlopu. A co najlepsze - status ten (mówię o braku sińców) utrzymuje się do dziś, choć efekt rozświetlonego spojrzenia najlepszy był przez pierwszych 6 miesięcy. Korektor i rozświetlacze poszły w odstawkę, więc powiedzenie mojej babci: chcesz być piękna musisz cierpieć, potwierdzam. Nacierpiałam się przez godzinę zabiegu wypełniania, plus tydzień dochodzenia do siebie, ale do dziś widzę pozytywne efekty tego poświęcenia.
Pielęgnacja i specjalizacja
Trzydziestka, albo trzydziestka piątka, to graniczny wiek, kiedy powinnaś zacząć używać innego kremu pod oczy niż do twarzy. Z kilku powodów. Jeśli nie masz tak ogromnych sińców jak osoby, którym tylko medycyna estetyczna jest w stanie pomóc (patrz: moja historia), ale są widoczne, warto aby twój kosmetyk do skóry wokół oczu miał nieco inne składniki niż ten do twarzy. Szczególnie jeśli masz cerę mieszaną lub łojotokową z tendencją do powstawania trądziku. Nie wolno przesuszać takimi preparatami skóry pod oczami! Jest cieńsza i delikatniejsza, nie ma gruczołów łojowych (nie musisz w tym miejscu dbać o obkurczanie czy zmniejszanie porów), za to ulega tysiącom drgań i skurczów, które zawdzięczasz mimice. Im bardziej ekspresyjna jest twoja mimika,tym szybciej i więcej będziesz mieć zmarszczek wokół oczu. Dlatego warto o tę skórę dbać ze szczególną troską. Natłuszczać i odżywiać bogatszym kremem pod oczy na noc i rozświetlać i chronić przed czynnikami środowiska i mimiką w ciągu dnia.
Kremy pod oczy powinny zawierać takie składniki jak: kwas hialuronowy - zapewnia długotrwałe nawilżenie i zapobiega odparowywaniu wody, kofeina - poprawia mikrocyrkulację i pomaga usunąć zastój płynów, ruszczyk - rozjaśnia skórę, witaminy C i E - najlepsze antyoksydanty, które chronią przed wolnymi rodnikami i filtry (przynajmniej SPF 15), a także pochodne witaminy A, czyli retinoidy, które działają przeciwzmarszczkowo (warto sięgać po nie zwłaszcza na noc, ponieważ retinol działa złuszczająco i w ciągu dnia skóra może ulec przebarwieniom).
Podczas ich nakładania postaw na masaż, który poprawia mikrocyrkulację krwi i limfy (m.in. pomaga usunąć obrzęki i zmniejszyć widoczność sinych podkówek). Przydadzą się do tego albo krem zakończony głowicą typu roll -on, która ma dodatkowe działanie chłodzące, albo twoje własne opuszki palców. Krem pod dolną powieką nakładaj zaczynając od wewnętrznego kącika oka w kierunku do zewnętrznego, raz przy razie. W ten sposób usuniesz limfę zastałą w naczyniach. Podobnie postępuj na górnej powiece. Na koniec zafunduj skórze „deszcz” z oklepywania opuszkami. Ułatwi to wchłanianie się kosmetyku i poprawi krążenie, a skóra będzie bardziej dotleniona, więc świeższa.
Genialnym rozwiązaniem przed wielkim wyjściem, kiedy chcesz wyglądać świeżo i pięknie, są maseczki pod oczy w płatku. Rozjaśniają sińce, odżywiają i napinają skórę, dzięki czemu wygląda na bardziej wypoczętą.
Makijaż najlepszym kamuflażem
Jeśli sama pielęgnacja jest niewystarczającą bronią w walce o świeże i świetliste spojrzenie, warto zainwestować w dobry korektor lub rozświetlacz. I warto też wiedzieć jak go używać. Wbrew pozorom, żadna z dotychczasowych zasad głoszonych przez wizażystów się nie sprawdza: korektora pod oczy nie nakładamy ani na ani pod makijaż, ale zamiast. Skóra wokół oczu jest zbyt cienka, żeby przyjąć warstwę podkładu i jeszcze korektora. Nic więc dziwnego, że u wielu, nawet bardzo młodych kobiet wokół oczu widać siatkę zmarszczek, które podkreśla podkład lub puder matujący.
Pod oczy i wokół nich nakładamy korektor. I tylko korektor. Ma znacznie lżejszą konsystencję (chyba, że mówimy o mocno kryjących do korygowania przebarwień na skórze, ale takich pod oczy nie polecam używać!) niż podkład. Nakładamy go albo gąbeczką, albo pędzelkiem, ale rozprowadzamy opuszkami palców. W kierunku odwrotnym do nakładania kremu, czyli od zewnętrznego kącika do kącika wewnętrznego. Uwaga na ilość! Na początku lepiej jest nałożyć mniej kosmetyku i ewentualnie go dołożyć, niż więcej. Makijaż pomimo, że lekko kamuflujący, ma wyglądać naturalnie.
Uwaga na kolor! Często kupujemy zbyt jasne lub zbyt ciemne korektory. Nie powinny być ani zbyt różowe, ani zbyt trupioblade. Najlepiej, kiedy zanim się zdecydujesz na zakup, przetestujesz go w perfumerii na własnej skórze. Dziś jest mnóstwo korektorów rozświetlających o bardziej neutralnej kolorystyce z błyszczącymi drobinkami. Te również są świetną bronią z sińcami, gdyż sprytnie odbijają światło i dają efekt wypoczętej skóry.