
Jesień to według mnie czas zmęczenia, które „maluje się” na twarzy. Sińce i "worki" pod oczami nawet najpiękniejszą kobietę zamieniają w wyglądającą poważnie i ponuro. Na szczęście problem dotyczy tylu z nas, że sztab ekspertów od tworzenia kosmetyków do pielęgnacji i makijażu co roku opracowuje kolejne nowości, które go usuwają. Albo przynajmniej - kamuflują.
Niektóre kobiety sińce pod oczami mają zawsze - niemal od urodzenia. I nie jest to kwestia złej diety, zmęczenia czy stresów, ale budowy oczodołu. Głeboko osadzone duże oczy w połączeniu z cienką skórą na dolnej powiece dają taki efekt, gdyż przez tkankę prześwitują naczynia. Jedyną realną szansą na pozbycie się tego problematycznego dla wielu (choć nie dla wszystkich) szczegółu z twarzy jest wypełnienie tak zwanej „doliny łez” (ang. tear valley) kwasem hialuronowym lub tkanką tłuszczową.

Trzydziestka, albo trzydziestka piątka, to graniczny wiek, kiedy powinnaś zacząć używać innego kremu pod oczy niż do twarzy. Z kilku powodów. Jeśli nie masz tak ogromnych sińców jak osoby, którym tylko medycyna estetyczna jest w stanie pomóc (patrz: moja historia), ale są widoczne, warto aby twój kosmetyk do skóry wokół oczu miał nieco inne składniki niż ten do twarzy. Szczególnie jeśli masz cerę mieszaną lub łojotokową z tendencją do powstawania trądziku. Nie wolno przesuszać takimi preparatami skóry pod oczami! Jest cieńsza i delikatniejsza, nie ma gruczołów łojowych (nie musisz w tym miejscu dbać o obkurczanie czy zmniejszanie porów), za to ulega tysiącom drgań i skurczów, które zawdzięczasz mimice. Im bardziej ekspresyjna jest twoja mimika,tym szybciej i więcej będziesz mieć zmarszczek wokół oczu. Dlatego warto o tę skórę dbać ze szczególną troską. Natłuszczać i odżywiać bogatszym kremem pod oczy na noc i rozświetlać i chronić przed czynnikami środowiska i mimiką w ciągu dnia.
Jeśli sama pielęgnacja jest niewystarczającą bronią w walce o świeże i świetliste spojrzenie, warto zainwestować w dobry korektor lub rozświetlacz. I warto też wiedzieć jak go używać. Wbrew pozorom, żadna z dotychczasowych zasad głoszonych przez wizażystów się nie sprawdza: korektora pod oczy nie nakładamy ani na ani pod makijaż, ale zamiast. Skóra wokół oczu jest zbyt cienka, żeby przyjąć warstwę podkładu i jeszcze korektora. Nic więc dziwnego, że u wielu, nawet bardzo młodych kobiet wokół oczu widać siatkę zmarszczek, które podkreśla podkład lub puder matujący.