Jakby kobiety miały za mało zmartwień na co dzień, dochodzi jeszcze jedno: intensywny, mocny zapach potu. Odporny na zmianę pór roku, za to mało uodparniający jego właścicielkę na ignorancję. Wyczuwalny pomimo używania dezodorantów czy antyperspirantów, noszenia świeżo wypranych rzeczy i kąpieli rano i wieczorem. Co robić i jak temu zaradzić?
Każdy ma jakiegoś bzika. Ja mam na punkcie zapachów. Zarówno tych związanych z moim otoczeniem, jak i tych związanych ze mną. Osobistych, intymnych, bliskich i strasznie obnażających. Pot jest jednym z nich. To papierek lakmusowy mojego poziomu stresu i adrenaliny we krwi. Barometr emocji. Dawniej niemal niewyczuwalny, delikatny, z wiekiem i zmianami hormonalnymi jakie zachodzą w moim ciele - męczący.
Nigdy nie usłyszałam od nikogo bliskiego czy dalekiego, że źle ode mnie pachnie, może dlatego, że mam paranoję na punkcie higieny i staram się być najczystsza i najświeższa jak to tylko możliwe. Mąż powtarza, że uwielbia mój naturalny zapach skóry. Bez perfum, balsamów i innych kosmetycznych wspomagaczy. Że wyczuwa w nim nuty wanilii i cynamonu. Koleżanki zachwycają się perfumami, których używam i proszą o nazwę, po czym kiedy je przetestują na własnej skórze stwierdzają, że na nich tak nie pachną. Szkoda, że ja tego nie czuję.
Pot potowi nierówny
Natomiast nie jestem sama. Paranoja związana z nieświeżym, brzydkim zapachem potu czy ciała w ogóle dotyczy wielu kobiet. Niestety u wielu ma ona organoleptyczne przyczyny - bo w przeciwieństwie do mojego potu, który okazuje się być wyczuwalny jedynie dla mojego nosa psa myśliwskiego - ich pot jest męczący i ma nieprzyjemną woń.
Z czego to może wynikać? Z bardzo wielu czynników. Podobno nie ma na świecie dwóch osób o takiej samej ilości gruczołów potowych w ciele. Każdy z nas jest w tej kwestii indywidualnym przypadkiem. Przyczyny brzydkiego zapachu nie możemy więc zrzucić na złe geny. A w dodatku, jak podają dermatolodzy w portalu The Cut, są dwa rodzaje gruczołów potowych. Jedne to gruczoły ekrynowe rozmieszczone niemalże na całej twarzy i ciele, które są odpowiedzialne za termoregulcję i wydzielanie mniej więcej wody z solami, która jest niemal bezzapachowa.
Natomiast drugie, to gruczoły apokrynowe rozmieszczone w miejscach owłosionych, jak chociażby pachy. Ich zapach nie różniłby się od tego na całym ciele, gdyby nie bakterie, które gromadzą się wokół mieszków włosowych. Dlatego od lat nawołujemy zarówno kobiety jak i mężczyzn do depilacji pach, jako jednego z punktów podstawowej higieny. A najnowsze metody depilacji włosów pod pachami z wykorzystaniem mikrofali są zbawienne dla osób narzekających z powodu brzydkiego zapachu.
Jednak nie do każdego nowoczesne metody blokowania gruczołów potowych botoksem czy mikrofalami przemawiają. Wiele osób uważa te techniki za nienaturalne i obawia się konsekwencji. Sama zastanawiałabym się, w którym miejscu ciała zacznę się pocić, kiedy zablokuję gruczoły pod pachami? Co wówczas stanie się z moim potem i z procesem termoregulacji, który jest przecież naturalny?
Walka z bakteriami
W The Cut jako jedną z metod zwalczania brzydkiego zapachu m.in. pod pachami, autorka tekstu podaje mydło antybakteryjne, które zawiera triclosan. Z tym, że do dziś trwają dyskusje czy aby składnik ten oprócz działania antybakteryjnego nie powoduje również zaburzeń hormonalnych.
Bez dwóch zdań higiena taka, jak mycie skóry przynajmniej dwa razy dziennie i usuwanie owłosienia spod pach - pomagają. Niezbędne są również i niezastąpione antyperspiranty i tak zwane blokery. Ale uwaga na te drugie! U osób ze skórą wrażliwą i reaktywną mogą ją bardzo podrażnić a nawet poparzyć.
Jeśli nie lubisz chemii i jesteś przeciwniczką stosowania dezodorantów z solami aluminium, polecam te naturalne na bazie ałunu. To minerał, po który od wieków sięgają mieszkańcy krajów arabskich. Taki dezodorant ma postać kryształu i aby zadziałać, trzeba go zwilżyć wodą i posmarować nim skórę.
Akurat ja jestem zwolenniczką dezodorantów, które chronią mnie przed poceniem, delikatnie pachną i jednocześnie oprócz tego zawierają porcję składników pielęgnacyjnych. To pozwala często poddawanej goleniu maszynką skórze zachować równowagę. Traktuję więc moje ulubione kulki czy sztyfty jak krem nawilżający dla skóry pod pachami. Jednak Ty możesz mieć zupełnie inne potrzeby i wymagania. Każda skóra różni się pH i jak już wspominałam ilością gruczołów potowych. Ulubione sztyfty i kulki mojej siostry - na mnie nie działają, a te, po które ja sięgam, według niej pachną zbyt delikatnie. To bardzo indywidualny wybór. Natomiast z doświadczenia wiem, że lepiej jest kulkę, sprej czy sztyft co jakiś czas zmieniać. I choć testowałam na własnej skórze te najdroższe, moim faworytem do dziś pozostaje Rexona. A dla mojej siostry nie ma nic lepszego niż dezodorant Dove. Mama natomiast jest wierna sprejom Garnier. Ważne, aby jeśli to produkt, który stosujemy bezpośrednio na skórę, nie wymieniać się antyperspirantami. Inne pH zaburzy ich działanie.
A co zrobić z paranoją własnego nieświeżego zapachu? Na mnie działa jedynie higiena (kąpiel, depilacja, dezodorant) i codzienna zmiana ubrań. Pomagają też pachnące balsamy do ciała, które otulają je przyjemną aromatyczną mgiełką i zapach pozostaje na skórze na wiele godzin. I dieta. To, co jesz ma ogromny wpływ na to, jak pachniesz. Cebula, czosnek czy orientalne przyprawy przechodzą przez pory w skórze i nie da się ukryć, że właśnie zjadłaś kebab czy „chińczyka”, nawet jeśli umyjesz zęby. Takie aromaty parują przez całe ciało i są wyczuwalne dla ciebie i innych.
Pozytywnie działa natomiast porządne spocenie się na siłowni, podczas biegu, jazdy na rowerze czy tańca na rurze 2-3 razy w tygodniu. Podobno gruczoły potowe zaczynają wówczas być mniej wrażliwe na nasze nastroje i stresy, a proces pocenia się reguluje.