Seks po kłótni? To najgorsze i najlepsze, co możecie zrobić. Nie od dziś wiadomo, że „na ostro” smakuje najlepiej. Ale może też przyprawić o związkową niestrawność...
Są w życiu rzeczy, które doprawione adrenaliną stają się niepowtarzalne.
Ona – wykształcona, pracująca, 37 lat, matka dwójki dzieci w wieku szkolnym, od 4 lat prowadzi mały, własny biznes – kwiaciarnię. Pogodna i żywiołowa, towarzyska wariatka, najchętniej zawsze by coś robiła. Lubi swoje życie: dzieci, psa i kwiaty. Nigdy nie chciałby dać się zamknąć w biurowym boksie.
On – wyższe wykształcenie, 40 lat, menadżer średniego szczebla w korpo, dobrze zarabia, wystarczająco by utrzymać rodzinę i pojechać raz do roku na Hel. Ma karnet na siłownię, z którego prawie nie korzysta, kilku kumpli, ukochanego psa „Kapsla”. Typowy introwertyk, który najpewniej czuje się za swoim biurkiem w towarzystwie wykresów i komputera. Najbardziej ceni sobie stabilność. Jego znak rozpoznawczy to organizer i sumiennie odkładane pieniądze na wakacje.
Oni – Rodzina
Są prężnie działająca maszyną. Państwo Idealni ze swoimi zwykłymi problemami, kłótniami... Te są bardzo częste, wybuchają kompulsywnie, ale zazwyczaj dotyczą drobnostek. Ona chce pojechać na rowerach do parku, On chce czytać gazetę. Ona chce ozdobić dom na święta jak z żurnala, On chce powiesić te nieszczęsne lampki (kogo to obchodzi?) i wreszcie posiedzieć przed fake'owym kominkiem . Znajomi nie dziwią się sprzeczkom – przecież, ich związek jest jak ogień i woda. Dziwią się jedynie, jakim cudem od 17 lat tych dwoje nie tylko żyje ze sobą w ogólnej zgodzie (nie licząc sprzeczek o drobiazgi), ale też jeszcze się nie pozabijało?
Oni – Para
Bez domu, kredytu i przytyków o niepozmywane naczynia w zlewie (oskarżona: Ona) lub prezentowanie dzieciom kanapowego stylu życia (oskarżony: On) ich relacja wygląda zgoła odmiennie. Od 17 lat niewiele się zmieniło. Państwo Idelani, sami dla siebie są jak "Para Zakochanych Gówniarzy". Wciąż mają czas na patrzenie sobie w oczy, zawsze trzymają się za ręce, lubią gdy nie ma dzieci poczuć się znowu młodo w łóżku. Czasem wymykając się z nudnej służbowej kolacji.
W łóżku i w życiu świetnie się uzupełniają. On skąpy w słowach Pan z teczką, potrafi zaskoczyć swoją ukochaną. Ona nigdy nie narzekała na brak zainteresowanie ze strony męża, inicjatywy. Pani „Kochajmy się na trawie” wnosi do ich związku świeżość i ryzyko, któremu On chętnie ulega. Działa na niego jak wentyl bezpieczeństwa. Akceptują to co ich dzieli i to co ich łączy.
To już nieważne
Od zawsze ich związek cechuje namiętność, szczególnie po domowej wojnie.
Wasza najgorsza awantura? – pytam.
– Taka przez telefon, gdy Wojtek był w delegacji. Pierwszy raz w życiu mieliśmy ciche dni, bo nie mieliśmy się jak pogodzić w łóżku. To u nas działa i nie jest sposobem na kłótnię, ale dzięki temu, oboje wiemy, że to wszystko jest przecież nieważne, to detale, nieistotne rzeczy. Najważniejsze, że jest to jak bardzo się kochamy. W łóżku jesteśmy tylko dla siebie. Przypominamy sobie, o tym – wtedy cała reszta świata zdaje się być tylko pyłkiem. Dużo łatwiej nam się potem zdystansować do awantury, przecież nie ma takiego problemu, którego nie moglibyśmy wspólnie rozwiązać (a może rozwiązać dla siebie?).
Nie próbuj tego w domu
Oni
Spotykają się od roku, oboje są młodzi, pracują. Od 2 miesięcy mieszkają razem we wspólnie wynajmowanej kawalerce. Mają podobne pasje, lubią podróżować.
Ona nie lubi planować, woli żyć tu i teraz. On również nie wybiega myślami w daleką przyszłość, ale lubi zaplanować sobie z wyprzedzeniem wakacje lub zakup fajnych gadżetów. Lubi poczucie kontroli, nie lubi jej lekceważącej postawy.
– Okropnie się wczoraj pokłóciliśmy - zwierza się na papierosie koleżankom M., tylko dlaczego prawie chichocze?! – No to chyba nie tak okropnie, skoro śmiejesz się pod nosem? – kwituje znajoma. – Okropnie, ale nigdy wcześniej tak namiętnie się nie kochaliśmy – odpowiada.
Mija kilka dni, ta sama M., na kolejnym papierosie wygląda na zupełnie inną osobę. W oczach "śmierć i zagłada", szczęki zaciśnięte jak u bawarskiego drwala podczas pracy, jest wściekła – On się nigdy nie zmieni! – wyrokuje. Koleżanki spuszczają wzrok na stopy, zbyt dobrze to znają. Tak naprawdę słuchają tego średnio 2 razy w tygodniu... od roku.
Nie trwa to jednak już długo. Związek rozpada się z wielkim hukiem.
Przyczyny: oficjalnie była dziewczyna i różnica temperamentów
W rzeczywistości akcja potoczyła się od dylematu gdzie pojedziemy na Majówkę: ("Nie chcę tam jechać. Myślisz tylko o sobie. Ostatnio też tak zrobiłeś"), przez zbyt drogie buty ("Gdybyś tyle nie wydawała na ciuchy, moglibyśmy teraz polecieć do Londynu, a nie do Rabki. Już nie pamiętasz, prosiłem Cię, żebyśmy odłożyli kasę") i zakończyła na spektakularnym TO KONIEC ("No, jasne. Byłej dziewczynie w życiu byś tak nie powiedział! Może z nią pojedziesz w takim razie, przecież się ostatnio chyba widzieliście, co?").
Tym razem miarka się przebrała, nie było ani seksu, ani fajerwerków. A wszystkie niewyjaśnione sprawy, które dzięki łóżku nieco rozchodziły się po kościach, wypłynęły ze zdwojoną siłą.
Seks na froncie – nie dla każdego
Seks potrafi umacniać lub niszczyć. A to, że po kłótni smakuje najlepiej zawdzięczamy adrenalinie.
Prawie każdy związek jest obfity w bitwy i wojenki, awantury o skarpety i ciężkie starcia o teściową lub cokolwiek innego. Jednak nie da się ukryć, że seks nie nigdy nie rozwiązuje problemu, nikt tego za nas nie zrobi.
Bardzo często okazuje się, że walczymy ze sobą jak na arenie. Niestety zbyt często zapominamy, że każdej awanturze o brudne lustro, powinniśmy walczyć i ze sobą, i o siebie nawzajem – nieważne czy rozejm przypieczętujemy pod kołdrą.