Moje dziecko dokucza innym. Mojemu dziecku dokuczają inni. Zaledwie kilka liter różnicy, a dwa zupełnie inne rodzicielskie wszechświaty, które na dodatek rzadko się widują, rzadko ze sobą rozmawiają. A szkoda, bo mają, a przynajmniej powinni mieć, sobie sporo do opowiedzenia. I nic nie jest ani tak czarne, ani tak białe jak się wydaje.
Jarek, 42-lata, tata Krzysia, lat 11. Trzykrotnie był “na dywaniku” w szkole z powodu zachowania swojego syna - za każdym razem chodziło o to samo, czyli dokuczanie innym dzieciom, a w zasadzie jednemu dziecku Jackowi, klasa ta sama. .
To nie jest tak, że Krzyś idzie do szkoły z mściwym uśmiechem na twarzy i myśli, jakby tu komuś dokuczyć. To jest fajny i normalny chłopak - gadatliwy, ruchliwy. Takie “żywe srebro”. Koledzy go lubią, a wychowawczyni mówi, że jest w klasie kimś w rodzaju lidera. Skupia wokół siebie towarzystwo, a żadna zabawa nie może być bez jego udziału. Przecież nie będę go za to karał jakoś, a raczej przeciwnie - cieszę się z tego i jestem dumny.
Bożena, 38 lat, mama Kasi, lat 10. Dwie wizyty z dzieckiem u psychologa. Kasia mówi, że w klasie wszyscy się z niej śmieją i dokuczają. Nie chce chodzić do szkoły, tłumaczy, że jej nienawidzi i nikt z nią nie rozmawia.
Tysiące razy próbowaliśmy dowiedzieć się co to było, ale albo nie chce powiedzieć, albo sama nie wie. Przylgnęła do niej łatka takiej klasowej niezdary i cokolwiek teraz zrobi, to nie jest dobrze. Dokuczają jej przez cały dzień w szkole.
To są jakieś słowa, wyzwiska, niby takie niewinne żarty. Nikt jej nie bije, nikt nie popycha - to nie jest jakaś łatwa sprawa, że jest widać, kto jest winny. Nauczyciel powiedział, że przecież nie może zmusić dzieci, żeby się z kimś bawiły.
Takich historii są w Polsce tysiące. Z badań przeprowadzonych przez Fundację ART w ramach kampanii przeciw przemocy Cartoon Network „Bądź kumplem, nie dokuczaj” wynika, że ponad połowa uczniów doświadczyła przemocy psychicznej. Rodzice dzieci - i tych dokuczających i tych, którym inni dokuczają - spotykają się w internecie. Bo trzeba pamiętać, że tu problem mają wszyscy - nie tylko ci, których dziecko jest pokrzywdzone, ale również ci, których dziecko krzywdzi. Rady i opinie płyną szerokim strumieniem.
We wspomnianych badaniach tych uczniów, którzy dokuczają innym ich rówieśnicy określają jako “silnych i odważnych”. Dlaczego? Bo niektóre dzieci tak są wychowywane - Małgorzata Ohme pisała niedawno w MamaDu, że siła i odwaga jest w cenie nawet wtedy, gdy łączy się z cierpieniem innych.
Dziecko, które jest ofiarą dokuczania zrobi wszystko, żeby tą ofiarą się nie stać. A najlepszym sposobem może wydawać mu się znalezienie innej ofiary. Zwrócenie uwagi grupy na kogoś innego może być w oczach ucznia najlepszym sposobem, aby odczepili się od niego samego. A przy okazji można się wyżyć i “zemścić” za swoje krzywdy. Spirala się nakręca…
I jak zwykle wiele - żeby nie powiedzieć, że wszystko - zależy od rodziców.
Ci rodzice, których dziecku dokuczają mają przed sobą żmudną pracę budowy w dziecku poczucia własnej wartości. Wytłumaczenia, że tak naprawdę dokuczający koledzy popisują się przed samymi sobą, próbują zwrócić na siebie uwagę rówieśników. Inaczej nie potrafią i to im się powinno w zasadzie współczuć.
Przed mamą i tatą tych dzieci, którzy dokuczają kolegom zadanie równie trudne. Pomóc może im kampania “Bądź kumplem. Nie dokuczaj”. Można na przykład wspólnie obejrzeć filmiki pokazujące przemoc z perspektywy dokuczającego:
ofiary:
i obserwatora:
Jest tam też podana także specjalna infolinia (88 555 22 22) oraz adres mailowy (kumpel@przeciwprzemocy.pl), pod którymi można znaleźć pomoc i wsparcie w konkretnych sytuacjach.
Warto obejrzeć, warto w razie potrzeby zadzwonić albo napisać. Bo dokuczanie w szkole to problem i dzieci i rodziców. Nie ma się co łudzić, że "samo przejdzie". Bezczynność może tu mieć fatalne konsekwencje.