Nikogo już nie dziwi, że dzieci mają konta na Facebooku. Moja koleżanka powiedziała ostatnio, że jej 9-letni syn poprosił ją o założenie konta na fejsie. Nieszczególnie ją to zdziwiło, bo takie prośby padały już wcześniej. “Mamo, inni mają fejsa”, “Załóż mi konto, bez tego nie istnieje w szkole”.
Nie istnieje? Naprawdę dożyliśmy czasów, że wyznacznikiem społecznej akceptacji jest profil na Facebooku? Niestety, choć w naszym dorosłym życiu może nie ma to aż takiego znaczenia, to już dla naszych dzieci, pokolenia które “rodziło się w internecie”, ma! Aż 97 proc. dzieci w wieku ponadgimnazjalnym ma dostęp do internetu, a prawie ¼ z nich spędza od czterech do pięciu godzin dziennie korzystając z komputera. Brak konta na portalu społecznościowym, jest często równoznaczny z odizolowaniem od swojej grupy. Wirtualny świat ma jednak swoje wady i zalety. Jakie?
Plusy
1. Kontakt z rówieśnikami z różnych grup społecznych - w portalach społecznościowych szukamy ludzi podobnych do nas, z tym samym hobby, z podobną pasją i problemami. Szukamy wsparcia i miłości wtedy, gdy w realnym świecie mamy jej za mało.
2. Nauka selektywnego wyszukiwania informacji - szukanie informacji w internecie nie jest wcale takie proste. W związku z ich natłokiem trzeba uczyć się przesiewania i wyłapywania tego co jest warte uwagi. To bardzo przydatna umiejętność ćwicząca naszą uwagę i koncentrację.
3. Korzystanie z wirtualnych programów edukacyjnych
4. Świadomość najnowszych trendów - dzieci szukają informacji o seksie, o swojej seksualności, o chorobach, nadwadze i niedowadze, modzie i stylu itd. Kiedyś czerpaliśmy tę wiedzę z gazet i książek. Teraz każde dziecko, niezależnie od miejsca zamieszkania może być na czasie.
5. Źródło wiedzy - internet jest często narzędziem pracy. Możemy znaleźć w nim wszystko, łącznie z książkami i encyklopediami. Tylko wyszukiwanie jest o wiele prostsze.
Minusy
1. Brak filtra - niestety większość dzieci nie wie, że internet może niszczyć emocjonalnie i życiowo. Nastolatki nie są w stanie przewidzieć konsekwencji swoich zachowań w wirtualnym świecie. Nie zdają sobie sprawy, że ich zdjęcia, często kompromitujące i poniżające zostaną już na zawsze w sieci. Zresztą, to samo dotyczy rodziców, którzy nie zważając na prawo ich dzieci do prywatności umieszczają w internecie zdjęcia z pierwszej kąpieli, wakacji nad morzem, siusiania do nocnika czy gołych bobasów.
2. Odrealnianie się - dzieci uciekają do internetu, najczęściej gdy pojawiają się problemy w realnym świecie. Gdy nie radzą sobie z relacjami z przyjaciółmi, kolegami ze szkoły. To w portalach znajdują swoich pocieszycieli, którzy budują w nich przekonanie, że rozmowa na czacie załatwia problem. Niestety często ten problem przybiera na sile. Wyobraźcie sobie o ile łatwiej jest coś napisać, gdy jesteś za monitorem komputera i możesz kilka razy przemyśleć swój komentarz lub go usunąć gdy spotka się z dezaprobatą.
3. Idealny avatar - dzieci bardzo często mają trudność z określenie swojej tożsamości. Czyli mówiąc prościej z tym kim są naprawdę. Na Facebooku mogą dowolnie żonglować zdjęciami profilowymi i opisami swoich zainteresowań. Tworzą obraz ja idealnego, choć często nie pokrywa się to z tym jacy są w rzeczywistości. Dla nich internet jest bezpieczną strefą, w której mogą tworzyć siebie.
Ilość lajków i pozytywnych komentarzy pod zdjęciem buduje w nich wysoką samoocenę i poczucie własnej wartości. Jednak w zderzeniu z prawdziwym światem mogą przeżyć dysonans, czyli znaleźć się w sytuacji w której są zagrożeni, bo opinia rówieśników często jest odmienna od tej pochodzącej od wirtualnych kolegów.
Ślepy rodzic = niebezpieczeństwo Jedną z rzeczy, która niesamowicie mnie irytuje (a nawet mocno wkurza) jest to, kiedy słyszę “internet to zło”, “internet nie jest dla dzieci”, “internet zabija kreatywność” i tak dalej. Wiecie co jest tak denerwujące? To, że to świetna wymówka! Wymówka, tak właśnie! To sposób dla tych ludzi, którzy albo nie potrafią poradzić sobie z technologią - więc lepiej powiedzieć, że to złe i dla tych, którzy nie radzą sobie z dziećmi i nie potrafią wyznaczać im zasad.
Rodzice nie bądźcie ślepi, bo niestety w większości jesteście. Weźcie się do roboty i wychowywania. Ustalanie granic, choć nie jest łatwe, to jednak jest bardzo potrzebne. Od razu informuję, że nie przekonuje mnie tłumaczenie "to ograniczanie dzieci i podejmowanie za nie decyzji". Ustalanie zasad jest i zawsze będzie potrzebne, ponieważ buduje kręgosłup moralny.
Ponad 30 proc. rodziców boi się, że ich dzieci uzależnią się od komputera. Czy nie lepiej w takim razie zamiast zakazów, ustalić granice? Czas jaki dziecko może poświęcić na korzystanie z internetu? Na rozmowę o tym co może powodować i jak się zakończyć przygoda z wirtualnym światem? Pozwólcie dzieciom korzystać z internetu, ale bądźcie świadomi jakie zagrożenia niesie. Wytłumaczcie im, co może się stać, gdy wrzucają swoje zdjęcia do sieci, gdy rozmawiają z nieznajomym, który proponuje spotkanie i jak radzić sobie z hejtem internetowym, a najlepiej jak go uniknąć.
Zalogujcie się ze swoimi dziećmi do wirtualnego życia! Powodzenia!