
Zamiast bajek - transmisja skoków narciarskich. Zamiast komputera - wyścig Formuły 1. I wszystko za mecze Ligi Mistrzów. Są dzieci, dla których sport jest najważniejszym wydarzeniem dnia i tygodnia, a kibicowanie - największą radością. I dobrze! Bo badania dowodzą, że kibicowanie jest zdrowe i przydatne. I zwykle wiąże się z prawdziwą aktywnością fizyczną. No i jest najprostszym chyba sposobem na wspólne przeżycia z dzieckiem.
Kibicowanie świetnie wpływa na układ krążenia (zresztą wszystkich, nie tylko dzieci). Przyspiesza tętno, dostarcza wielu przeżyć. Ponieważ jest to artykuł o kibicach-dzieciach, to o podwyższaniu testosteronu nie będzie ani słowa.
Kibicowanie umacnia relacje rodzinne. Bo oczywiście rodzice (lub jeden, a doświadczenie uczy który najczęściej) kibicuje razem z dzieckiem. Wspólne spędzanie czasu, wspólne emocje, przeżycia - co może być lepszym cementem udanych relacji z dzieckiem… Kibicowanie jednoczy.
Kibicowanie uczy pozytywnych emocji. Nikt nie siada przed telewizorem nie mając nadziei, czy wiary na dobry wynik swojej drużyny, czy swojego zawodnika. Kibic widzi, że naprawdę to liczy się walka, nie poddawanie się. Uczy się też przegranej i zachowania się fair-play.
Oglądanie sportu wzmacnia (lub jest niezbędne) relacje pomiędzy rówieśnikami. Z moich obserwacji (siłą rzeczy chłopięcych) wynika, że sport to jeden z najpopularniejszych tematów rozmów dziecięcych. “Widziałeś jak walnął w poprzeczkę?”, “No, a potem był faul”. Jak nie widział, to o czym tu rozmawiać…
Kibicowanie uczy. Na przykład geografii - nazwy państw, miast. Jakie dziecko słyszałoby o Gibraltarze, gdyby nie to, że Polska gra z nimi w eliminacjach. Uczy szacunku dla innych kultur, narodowości i ras. Mały kibic widzi, że ludzie mają skórę różnego koloru, ale poza tym niczym się nie różnią. Grają tak samo źle i tak samo dobrze. Wzmacniają to wszelkie kampanie przeciwko rasizmowi obecne w oprawach widowisk sportowych - nawet, jak dziecko nie wie o co chodzi, to jest okazja, żeby to wyjaśnić.
Kibicowanie inspiruje do aktywności. Nawet jeśli dziecko już uprawa jakiś sport - dzięki kibicowaniu chce uprawiać go więcej. A sportu jak wiadomo nigdy nie za dużo.
Artykuł powstał przy udziale moich dzieci (7 i 5 lat). W zasadzie, to jedno z nich było tu inspiracją, bo opowiedział, że rodzice kolegi nie pozwalają mu oglądać Ligi Mistrzów. Obiecałem, że zaapeluję, więc apeluję. Rodzice (nie tylko tego kolegi)! Pozwalajcie dzieciom kibicować. Lepiej się spóźnić do szkoły niż przegapić ważny mecz!