Dziecko w biurze to wyzwanie dla rodzica
Dziecko w biurze to wyzwanie dla rodzica Fot. / 123RF Zdjęcie Seryjne
Reklama.
"No trudno, pójdziesz ze mną do pracy"
Jakby człowiek nie planował, ile by wyjść awaryjnych nie miał przygotowanych, to prędzej, czy później zdarza się sytuacja, w której nie ma innej opcji. Najważniejsze spotkanie, najpilniejszy raport...Dziecko zabiera się do biura.
STOP! Przed wyjściem z domu i w trosce o przynajmniej krótkie chwile “pracy w pracy” MamaDu poleca zabrać ze sobą co najmniej:
- ładowarkę do tabletu/smartfona
- kilka ulubionych zabawek dziecka
- książeczki i kredki
- więcej ulubionych zabawek dziecka
Dziecko szybko zauważy, że w biurze nawet najlepszy ojciec lub matka będą jeszcze lepsi. Nie ma mowy o jakimś krzyczeniu na dzieci, surowych minach lub poważnych rozmowach. Słowem - hulaj dusza, piekła nie ma.
Tablety na początek
Najpierw do gry wchodzą wszystkie tablety, smartfony i inne przenośne konsole. Limitowany czas gry? Nie w biurze! Dopóki maluch siedzi i gra rodzice błogosławią postęp techniczny i gratulują sami sobie sprytu, że zainstalowali wszystkie te latające ptaszki i biegające kucyki. “Graj sobie synku” - niejedno dziecko ze zdziwieniem słucha zachęt rodzica i zaczyna być przekonane, że biuro jest najlepszym miejscem do pracy.
logo
W biurze rodzica nie jest nudno Fot. Hat4Rain / http://skroc.pl/701c0 / CC BY / http://goo.gl/sZ7V7x
Ale - o zgrozo - gra się nudzi, a film kończy (wszystko i tak trwałoby krócej, gdyby nie ładowarka - patrz punkt pierwszy). Dziecko zaczyna się kręcić, wiercić i w końcu pada sakramentalne: “Nudno mi!”.
Po elektronice czas więc na “offlinowe” zabawy. W ręce dziecka trafiają jego ukochane samochodziki i księżniczki. Rodzice przekonani, że zabawa potrwa zabierają się do pracy. Ale bez złudzeń - już po chwili uwagę malucha przyciąga to, co w pracy rodzica najciekawsze i nieznane - sprzęty biurowe. Na przykład taka kserokopiarka. Można skserować rękę (np. 30 razy), można i inne rzeczy. Potem je porysować służbowymi flamastrami. Albo narysować cykl rycin pt. Tata w pracy, Mama przy biurku etc. Jak rysowanie się znudzi, dziecko odkryje, że kartki można wsadzić do niszczarki do dokumentów (niech wsadza - byle bezpiecznie).
Potem do gry wchodzą nieśmiertelne spinacze i robione z nich łańcuszki. Albo zszywacze i szybka nauka robienia książeczki z dwóch kartek.
Gdy wszystko się nudzi, do gry wkracza rodzicielska broń ostateczna, czyli przekupstwo. “Bądź grzeczna to kupimy…”, “Pobaw się jeszcze, to wracając pojedziemy do sklepu z zabawkami”...
Dziecko się bawi, a rodzic denerwuje
W tym wszystkim uczestniczy zestresowany ojciec, zdenerwowana matka. Raz - człowiek ma autentyczne wyrzuty sumienia, że nie pracuje tak, jak powinien, albo jakby chciał. Dwa - jesteśmy przekonani, że dziecko na pewno przeszkadza innym w pracy. Trzy — choć rodzic jest pewien, że jego dziecko jest najpiękniejsze i najmądrzejsze, to dochodzi stres, żeby z innymi osobami z biura ładnie się przywitało, mówiło “dziękuję”, “proszę” i “dzień dobry”. Tym bardziej, że nagle do pokoju zaczynają się pielgrzymki współpracowników i współpracowniczek, ciekawych poznania dziecka.
Sytuacja wygląda więc tak - dziecko bawi się na całego, rodzic już mniej. Rodzic z tęsknotą spogląda na zegarek odliczając minuty do przyjazdu kawalerii - czyli przyjścia drugiej połowy, która weźmie dziecko do domu. Po wszystkim można pomyśleć, że trzeba było iść za impulsem z dzieciństwa i zostać strażakiem...