W dzieciństwie współczesnych rodziców nie było Spidermana, Kapitana Ameryki, ani Żółwi Ninja. Nie byli potrzebni, bo był ktoś znacznie lepszy. Był On - Pan samochodzik i kapitan Kloss. Dziś żegnamy aktora, którego role były inspiracją dla tysięcy godzin zabaw milionów dzieci w Polsce. Zmarł Stanisław Mikulski, bohater naszego dzieciństwa.
Klossem chciało się być
Choć w wywiadach prasowych Mikulski narzekał, że rola Klossa tak naprawdę nie pozwoliła mu na rozwinięcie kariery, to oprócz niego chyba nikt nie żałuje, że ją zagrał. Zrobił to tak, że nie sposób sobie wyobrazić, że kapitan Kloss mógłby wyglądać inaczej. Inaczej mówić, inaczej się uśmiechać. Reżyser “Stawki…” Janusz Morgenstern szacował, że serial obejrzało ponad miliard ludzi. Dziś mam wrażenie, że ja sam obejrzałem go miliard razy. I nie żałuję ani jednej sekundy.
Zabawa w Klossa
Niektórzy narzekają, że serial zakłamywał prawdę historyczną. Że Kloss meldował do “centrali w Moskwie”. Być może… Miliony dzieci z wypiekami oglądających serial miały to głęboko w nosie. Dla nich (dla nas) to była walka dobra ze złem, Hansa Klossa z Hermanem Brunnerem, Polaków z Niemcami. I nie kończyła się wraz z napisami końcowymi filmu. Wszystko przenosiło się natychmiast na podwórko i do szkoły. W “Klossa” się bawiło, a o tym, kto będzie Hansem decydowało losowanie. Bo każdy z nas chciał nim być.
Najlepszy Pan Samochodzik
“Pan Samochodzik i templariusze” rozpalał wyobraźnie nie mniej niż agent J-23. Ale inaczej. Dzięki książkom z serii “Pan Samochodzik” i świetnej roli Mikulskiego pokolenie lat 70. mogło wierzyć, że skarby są wszędzie - wystarczy trochę pokopać. Marzeniem było zgubić się w jakimś zamku, albo choćby w kościele. W sumie dobrze, że nie było powszechnie dostępnych studni - z pewnością nie jedno dziecko chciałoby sprawdzić, czy nie ma w nich naprawdę ukrytych przejść.
Popularność zdobywało harcerstwo - obok Stanisława Mikulskiego świetne role zagrała grupa dzieci. Jako harcerze pomagali w poszukiwaniach skarbów i tropieniu spisków. Więc skoro nie można było mieć pływającego samochodu, można było przynajmniej zapisać się do harcerstwa.
Być może były wyjątki, ale Pana Samochodzika najczęściej telewizja pokazywała w wakacje. To tylko sprzyjało poszukiwaniom, a wyprawa do Malborka stawała się marzeniem, o które męczyło się rodziców tygodniami. I znów - narzekania, że rzeczywistość PRL była inna niż w serialu nie trafiały do dzieci. Dla nich rzeczywistość to był właśnie serial, a to, co było dookoła trzeba było “nagiąć” do serialowych realiów. I choć później powstało kilka innych filmów z serii “Pan Samochodzik” to żaden nie może się nawet porównywać z czarno-białym pierwowzorem. Wielka w tym zasługa Stanisława Mikulskiego.
Nie tylko J-23
Sam aktor - oprócz Klossa i Pana Samochodzika - zagrał ponad 60 ról filmowych. Grał m.in. w “Kanale” Andrzeja Wajdy, “Ewa chce spać” Tadeusza Chmielewskiego czy “Cieniu” Jerzego Kawalerowicza. Był również wybitnym aktorem teatralnym. Niejako symbolicznie, na zakończenie kariery wrócił do roli Hansa Klossa w filmie „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć"...
Stanisław Mikulski - dziękujemy
Stanisławie Mikulski, dziękujemy. Odszedłeś, ale Pan Samochodzik i Kloss zostaną na zawsze. I mimo, że jest Spiderman i inni, to dla nas, współczesnych rodziców, będziesz Superbohaterem.