Są takie momenty, w których miła atmosfera i staranne wychowywanie dzieci przestają być, aż tak bardzo ważne. W dni powszednie od siódmej do dziewiątej rano. Wtedy najważniejsze jest zajęcie łazienki. Albo znalezienie dziecięcego czepka na basen. Lub odpowiedź na informację: “Dzisiaj do przedszkola musimy przynieść przebranie górnika”. Rodzinne poranki często zaczynają się jak u Hitchcocka - od trzęsienia ziemi, a potem napięcie nieprzerwanie rośnie.
Poranek jak z reklamy
Pozornie to banalnie proste. Przecież przez pięć dni w tygodniu rodzina wstaje, myje się, ubiera. Je śniadanie i wychodzi z domu - do przedszkola, szkoły i pracy. Bezdzietnym parom wszystko zajmuje zazwyczaj dokładnie tyle samo czasu. Więc może można tak wszystko zorganizować, żeby przeżyć poranek bez nerwów? Żeby było jak w reklamach - uśmiechnięte dzieci, szczęśliwi rodzice, a dookoła wszystko lśni poukładane. Może można, ale nie jest to proste.
Cztery pomysły, które NIE działają
Na początek cztery pomysły, które wydają się oczywiste - pozornie powinny działać i rozładować poranny korek. Wielu rodzicom z pewnością przyszły one już do głowy. Ale zazwyczaj nie działają.
1. Wstawanie wcześniej. Nikomu się nie chce. A jak komuś się chce, to nie wszystkim. Żeby wstawać wcześniej trzeba chodzić wcześniej spać. I znów - nikomu się nie chce, a jak się komuś chce, to nie wszystkim. Mecze Ligi Mistrzów kończą się ok. 23 (a skróty pozostałych spotkań?). W inne dni - zawsze coś. Książka, film, gra, pranie… Nie da się wcześniej chodzić spać.
2. Przygotowywać wieczorem ubrania na rano. Niby można. Ale może być cieplej, może być zimniej niż dzisiaj. Od rana może padać deszcz. Pranie dopiero się suszy. No i wieczorem rodzice są zmęczeni (ale nie tak, żeby iść spać - patrz punkt 1) i po prostu im się nie chce.
3. Uśpić psa - zaoszczędzimy 15 minut na poranny spacer. Bezdyskusyjnie nie chodzi w rachubę. Nauczyć go korzystać z toalety? W życiu - to tylko wydłuży kolejkę do łazienki.
4. Przejść z dziećmi na edukację domową. Fajne, ale kogo na to stać?
Sześć pomysłów, które MOGĄ działać
Więc co działa? Nie ma idealnych sposobów, ale poniżej kilka, które mogą pomóc:
1.Tata może zapuścić brodę - nie musi się wtedy rano golić. Brody są coraz bardziej modne! Dzięki temu mężczyzna szybciej opuszcza łazienkę, a przecież wiadomo, że im bardziej dostępna łazienka tym rodzina szczęśliwsza.
2. Szybkie śniadania - płatki z mlekiem robią się w minutę. Kanapki - w 10 minut.
3. Nie ścielić rano łóżek - można to zrobić po powrocie, w końcu i tak przez cały dzień nikt ich nie ogląda. Nie chodzi tutaj nawet o czas, który to zajmuje, ale o nerwy na linii Rodzic-Dziecko: “Pościeliłeś łóżko? Nie?! To proszę natychmiast!”.
4. Nigdy, pod żadnym pozorem nie dawać się dzieciom bawić kluczykami od samochodu - 15 minut szukania ich rano i odnalezienie w pudełku z klockami lego potrafi zrujnować najlepszą relację z dzieckiem.
5. Po to wymyślono buty na rzepy, żeby rano dzieci nie musiały ich wiązać.
6. Zimą kupić trzy TAKIE SAME komplety czapka+rękawiczki+szalik. Raz, że zawsze się coś znajdzie. Dwa - nikt ich nie będzie codziennie wszystkich liczył, więc nawet jak dziecko zgubi (a coś zgubi na pewno), to nikt nie zauważy. Mniej nerwów to pogodny poranek.
"Ja muszę jeszcze do ubikacji..."
Oczywiście rady i porady można mnożyć. Nie wszystkie działają w każdej rodzinie, nie wszystkie da się zastosować. Poza tym i tak cały misterny plan się zawali, gdy tuż po wyjściu z domu rodzice usłyszą: “ja jeszcze muszę do ubikacji”.