Kobieta urodziła w domu bez niczyjej pomocy.
Kobieta urodziła w domu bez niczyjej pomocy. screen Facebook
REKLAMA
Poród domowy jest marzeniem wielu kobiet – tych, które będą rodzić po raz pierwszy oraz tych, które w związku z traumatycznymi doświadczeniami przy poprzednich porodach nie chcą rodzić w szpitalu. Marissa Heckel należy do tej drugiej grupy.
Marissa po raz pierwszy została mamą trzy lata temu. Poród w szpitalu był dla niej koszmarem – czuła się upokorzona, personel ją lekceważył i szydził z jej wymagań dotyczących przebiegu porodu. Jeszcze zanim zaszła w drugą ciążę, postanowiła, że kolejne dziecko urodzi w domu. Choć porody domowe są coraz popularniejsze, Marissa poszła o krok dalej: zdecydowała, że urodzi sama, bez niczyjej pomocy, nawet położnej. – Nie cierpię, kiedy ktoś wmawia mi, co jest najlepsze dla mnie albo dla mojego dziecka. To nie była kwestia pieniędzy. Samodzielny poród, bez pomocy, był dla mnie okazją do udowodnienia wszystkim, że Bóg stworzył nasze ciała do rodzenia i wcale nie potrzebujemy do tego lekarzy i szpitali – napisała Marissa w jednej z grup na Facebooku.
Poród trwał 36 godzin. Gdy pojawiły się ostatnie skurcze, Marissa usiadła na toalecie. Tak przyszedł na świat jej syn. Zdjęcie z porodu opublikowała na Facebooku.
Marissa jest szczęściarą – urodziła zdrowe dziecko w domu, tak jak chciała, bez niczyjej pomocy, z mężem i aparatem fotograficznym przy boku. Taki poród to jednak ogromne ryzyko. Marissa apeluje do kobiet, by zaczęły wierzyć w siebie i swoje możliwości, w końcu ich ciała są stworzone po to, by rodzić dzieci w najbardziej naturalny sposób. Jednak co zrobiłaby w sytuacji, gdyby doszło do komplikacji zagrażających jej życiu lub życiu jej dziecka?
Bezpieczeństwo matki i dziecka jest priorytetem, jednak pozostaje jeszcze jedna kwestia. Czy publikowanie w sieci tak intymnych zdjęć nie jest przekroczeniem pewnej granicy?