„Nie każda matka jest dobrą matką. Ja nigdy nie byłam”. Szczere wyznanie po latach
List czytelniczki
13 czerwca 2016, 15:51·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 czerwca 2016, 15:51
Jakiś czas temu przeczytałam na waszym portalu wzruszający list młodej mamy. Pisała w nim o tym, jak bardzo szanuje, kocha i docenia swoją mamę. Myślałam o nim jakiś czas i postanowiłam do was napisać. O czym? O tym, że w mojej ocenie moja córka nigdy nie napisałaby takiego listu. Wręcz przeciwnie.
Wiele osób myśli, ze każda matka jest najlepsza dla swojego dziecka. Nie zgadzam się z tym. Nikt mnie nie przekona, że matka, która pije, bije i pozwala katować własne dziecko jest dla niego dobrą matką. Ale matka zimna, bez uczuć, taka jak ja – też nie.
Zostałam mamą kiedy miałam 21 lat. Nie studiowałam, ale skończyłam studium ekonomiczne i nabywałam doświadczenia w zawodzie księgowej. Z moim ówczesnym jeszcze chłopakiem, teraz mężem nie planowaliśmy powiększania rodziny. Chcieliśmy jeszcze poczekać, mieć swój kąt, dobrą pracę. Na dziecko nie było nas stać. Ale stało się. Kasia urodziła się zdrowa, rosła pogodna, ale ja nigdy nie potrafiłam się z tego w pełni cieszyć. Zawsze coś było nie tak. Za mało pieniędzy, za mało czasu, kiepska praca, brak mieszkania. Po jakimś czasie trochę się odkuliśmy i postanowiliśmy powiększyć rodzinę. Choć jeśli mam być szczera, to postanowił bardziej mój mąż. Żeby Kasia nie była sama, żeby miała na świecie kogoś, gdy nas zabraknie. Miał rację. Piotruś urodził się 8 lat później.
To spora różnica wieku. Spora różnica w czasie również dla mamy. Byłam inną mamą. Bo pewnie inną jest się dla dziewczynki a inną dla chłopca. Ale zrobiłam się cieplejsza. Przestałam obwiniać dzieciaki o to, że tak, a nie inaczej potoczyło się moje życie. Zaczęłam doceniać, że mam dwójkę zdrowych i fajnych urwisów. Zaczęłam myśleć o nich w kategoriach „będę się cieszyć, bo za chwilę dorosną i odejdą, wtedy będę miała czas dla siebie”.
Nie wiem, czy skrzywdziłam Kasię tym chłodem, czy czuła że ją obwiniam o wiele rzeczy, czy wiedziała, że czasem celowo jej unikam. Może zabrakło rozmów? Nie wiem co zrobiłam źle, ale coś na pewno, skoro moja 16-to letnia córka wróciła do domu z brzuchem.
Widzę, że jest lepszą mamą ode mnie. Że kocha Lenkę nad życie, poświęca się dla niej i robi to z radością. Pomagam jej, choć nie tak wyobrażałam sobie życie po odchowaniu dzieci. Chciałam mieć czas dla siebie. Na prawdziwe wakacje z mężem, na beztroskie myślenie, na bycie wolną. Ale jestem babcią i mamą. Uziemioną w domu, zajętą praniem, sprzątaniem i gotowaniem.
Nie użalam się nad sobą, a jedynie dzielę przemyśleniami. Gdyby to Lenka pisała list, który Redakcja opublikowała wcześniej, jestem przekonana, że wzruszałby tak samo. Bo Kasia jest wspaniałą mamą. Ale gdyby to ona pisała o mnie, z pewnością byłoby inaczej. Nigdy nie dawałam jej siebie w pełni. Nigdy nie miałam wystarczająco dużo czasu. Nigdy nie byłam taka jak ona. Bo nigdy tego nie potrzebowałam. Nie potrzebowałam być blisko własnego dziecka. Zmieniło się to, gdy pojawił się Piotruś, ale było za późno.
Dlatego staram się być dobrą babcią. Chciałabym chociaż w ten sposób zrobić coś dobrego. Wbrew sobie, ale tak trzeba. Nie wiem, czy to karma, czy pokuta, ale może za parę lat, na emeryturze wreszcie znajdę chwilę czasu dla siebie. Tego się trzymam.