Macie do czynienia z Gniazdownikami? A może sami jesteście dorośli, ale wciąż mieszkacie z rodzicami? Jak to wpływa na Wasz związek? Jakie są plusy i minusy takiego rozwiązania? Wygoda, warunki finansowe, model wychowania przyczyniają się do tego, że liczba Gniazdowników rośnie. Problemy zaczynają się wtedy gdy, całkiem dojrzały już Gniazdownik postanawia rozpocząć nowy etap w swoim związku i odejść "na swoje".
Życie z Gniazdownikiem łatwe nie jest. Związek z trzydziestolatkiem przyzwyczajonym do pełnej obsługi (łącznie z prasowaniem i składaniem bielizny do szuflady) to prawdziwe wyzwanie, któremu sprostać potrafią jedynie bardzo wyrozumiali i cierpliwi. Przekonała się o tym Kasia, która miłość swojego życia odnalazła rok temu. Wojtek ma 34 lata i po tylu właśnie, wyprowadził z domu rodzinnego. Wprost do mieszkania Kasi.
Miłe początki
Poznali się przez znajomych. Wojtek, w nienagannie wyprasowanych, pachnących płynem zmiękczającym ciuchach, zrelaksowany i swobodny zrobił na Kasi bardzo dobre, pierwsze wrażenie. Samochód, mieszkanie... Po miesiącu poinformował ją, że mieszkają u niego rodzice, po kolejnych dwóch, Kasia odkryła, że to Wojtek mieszka u nich. Troszkę się zdziwiła, ale szybko przedstawił logiczne argumenty: tak jest taniej i szybciej uda mu się odłożyć na własny kąt, na start bez zobowiązań finansowych.
Wojtek wydawał się wspaniałym kandydatem na życiowego partnera. Mieli tyle wspólnych tematów! No, a dodatkowo, dobrze zarabiał, był czuły i opiekuńczy. Często także zabierał ją do restauracji serwujących oryginalne dania i obdarowywał fajnymi prezentami.
Czego Wojtek nie umie
Po sześciu miesiącach Kasia zaproponowała by ukochany wprowadził się do niej. Przystał na to ochotą. Tylko jego mama była przerażona. Dobrze wiedziała, że jej syn w domu nie potrafi zrobić kompletnie nic. Kasia przekonała się o tym bardzo szybko. Przez pierwszy miesiąc mieszkania pod jednym dachem udało mu się to jeszcze jakoś ukryć, tłumaczył Kasi, że nie do końca swobodnie czuje się w nowym domu. Rozumiała. Ale kiedy po tygodniu nieobecności (wyjazd służbowy) Kasia weszła do swojego mieszkania, na idealnym obrazku pojawiła się pierwsza rysa.
Z kosza na brudną bieliznę wysypywały się zużyte ubrania Wojtka, w kuchni kosz na śmiecie zdublowały, kupione w osiedlowej Żabce czarne torby... A w środku? Pudła i pudełeczka po gotowych, zamawianych przez Wojtka obiadach i kolacjach. Szczera rozmowa pozwoliła zażegnać wiszącą w powietrzu awanturę. Wojtek nie potrafił skorzystać z pralki, bo nigdy nie musiał prać. Nie gotował, bo zawsze kiedy przychodził do domu, czekała na niego kolacja. Tak samo z większością domowych obowiązków.
Widoki na przyszłość
"Wojtek bardzo się stara" - mówi Kasia, tylko nie wie do końca, czy to z miłości czy z obawy przed powrotem do domu rodziców. Przez ostatnie miesiące przed wyprowadzką jego relacje z mamą nie układały się najlepiej. A wszystko przez to pranie! Kiedy Mama, wkładając do pralki spodnie Wojtka opróżniała ich kieszenie, znalazła rachunek z restauracji, opiewający na dość znaczną kwotę. A jak prosiła, żeby się więcej dołożył do domowego budżetu, to się nie "doprosiła". Skończyło się wyrzutami o niewdzięczność.
Kasia pracuje nad Wojtkiem. Pierwszy "aktywny" kontakt z pralką (samo wrzucanie do niej skarpetek się nie liczy) zakończył się niefortunnie, kilka rzeczy straciło pierwotny rozmiar i kolor. Z nauką gotowania idzie lepiej: Wojtek odnalazł w tej umiejętności prawdziwą pasję. Największym problemem są chyba jednak porządki. Nawyk odkładania przedmiotów na swoje miejsce trudno wchodzi w krew, gdy człowiek jest przyzwyczajony, że zawsze jest ktoś, kto posprząta. Trudno było również wyegzekwować od Wojtka by zapłacił połowę sumy widniejącej na comiesięcznych fakturach. U rodziców płacił stałą kwotę, nieco mniejszą.
Niezależnie od początkowych trudności, Kasia jest dobrej myśli. Wie, że kilka związków jej koleżanek z Gniazdownikami się zakończyło, ale uważa, że znajome pochopnie zerwały te znajomości. Do Gniazdownika trzeba mieć po prostu dużo cierpliwości. Efekty, prędzej czy później, przyjdą.
... prawie połowa osób między 25 a 34 rokiem życia wciąż mieszka z rodzicami – w większości są to mężczyźni. Dorośli chłopcy na prawach dziecka, opierani, obgotowywani i odprasowywani przez matki. Co więcej, od 2005 r. odsetek tych zadomowionych dwudziesto–trzydziestoparolatków nieustannie rośnie. Już prawie bijemy rekordy. Wyższy od nas odsetek dorosłych mieszkających u rodziców mają w Europie jedynie Portugalia, Grecja, Malta, Bułgaria i Słowacja. W krajach skandynawskich w ten sposób mieszka co najwyżej kilku na stu.Czytaj więcej