MATERIAŁ REKLAMOWY
Lato, lato… i po lecie. Jedna pora roku odchodzi, druga przychodzi, jednak nie wszystkie "letnie" sprawy zostały zamknięte. Jedną z nich jest pielęgnacja skóry, która potrzebuje regeneracji po przygodach spędzonych w upale na słońcu. Rozpoczęłam więc jesienną odnowę, a na drodze do tego zdrowotnego celu sprawdziłam... na własnej skórze kosmetyki Ziaja z witaminami C.B3.
Nie będę ukrywać, że zawsze z utęsknieniem wypatruję lata, a gdy już wreszcie nadejdzie upragniona pora, to staram się na maksa czerpać z wszelkich nadarzających się możliwości wypoczynku. Tegoroczne lato również spędziłam intensywnie. Dużo spacerowałam z rodziną, regularnie wpadałam na basen, zdarzało mi się zaglądać na miejską plażę, a na urlop poleciałam do egzotycznego kraju z cieplejszym klimatem.

Regeneracja skóry po lecie
Jest wiedzą powszechną, że skóra potrzebuje nasłonecznienia do produkcji witaminy D, w czym niewątpliwie pomagają słoneczne dni lata. Jednak dłuższa ekspozycja na słońce w połączeniu z wodnymi przygodami o tej porze roku sprawia, że w okresie powakacyjnym nasza skóra nie wygląda tak, jak powinna. Bywa sucha i pełna mankamentów. Wymaga więc regeneracji, aby odzyskać zdrowy wygląd, blask i elastyczność. Do jej pielęgnacji producent kosmetyków Ziaja zaleca swoją nową linię "Ziaja witamina C.B3 niacynamid naturalnie nawilżamy". W ramach redakcyjnego testu sprawdzam, czy dzięki tej serii rzeczywiście zapewnię sobie jesienną odnowę.
Teraz po tych wszystkich letnich atrakcjach zostały mi miłe wspomnienia i... przesuszona skóra. Spokojnie, to nic strasznego, tylko naturalna kolej rzeczy, gdy przez dłuższy czas ma się za "towarzyszy" słońce, morską sól oraz basenowy chlor. Doświadczona takimi okolicznościami skóra zostaje osłabiona i tak też stało się z moją – ewidentnie straciła na miękkości i nawilżeniu. Rzecz jasna, nie mogłam tego tak zostawić.
Całe szczęście, jestem już na dobrej drodze – wdrożyłam jesienny plan pielęgnacyjny, by przywrócić skórze zdrowy wygląd. Nie oparłam go jedynie na pozytywnym nastawieniu i dobrych chęciach, które są oczywiście bardzo ważne, ale nie wystarczą do regeneracji. Potrzebne jest wsparcie z zewnątrz i ja dałam szansę na wykazanie się kosmetykom z rodziny "Ziaja witamina C.B3 niacynamid naturalnie nawilżamy".
Dlaczego właśnie im? To bowiem bestsellerowa linia kosmetyków, którą jej producent – swoją drogą, marka, o której nie tylko sama mogę powiedzieć ogólnie wiele dobrego, ale także wiem, że cieszy się uznaniem naprawdę mnóstwa osób – zachwala jako panaceum na kłopoty skórne po letnich wakacjach. W ramach testu na własnej skórze sprawdziłam, czy seria, która liczy już 14 produktów, jest taka dobra, jak mówią.
Nie sposób nie zacząć opowieści o rytuałach pielęgnacyjnych z "poletnią" Ziają w roli głównej bez powiedzenia paru słów o kolorystycznym motywie przewodnim tych kosmetyków. Żółte opakowania przywołują od razu skojarzenia z latem i słońcem, ale to, do czego tak naprawdę odwołuje się ten cytrusowy design, ma związek z obecnością dwóch kluczowych dla całej serii składników pielęgnacyjnych.
Zapisane dużymi literami litery i cyfry uświadamiają mi, jacy to bohaterowie pośpieszą na ratunek mojej skórze w powakacyjnym sezonie. Każdy z przetestowanych przeze mnie kosmetyków opiera się głównie na aktywności witamin C i B3, czyli niacynamidu. Ta pierwsza poprawia jędrność i elastyczność skóry, a ta druga wzmacnia jej hydrolipidową barierę ochronną, pomaga ją odbudować i działa na nią kojąco.
Jak przebiega zatem ta multiwitaminowa pielęgnacja i jakie zauważalne efekty przynosi? Odpowiedź na pierwszą część pytania brzmi: bardzo przyjemnie. Po nałożeniu dowolnego preparatu na skórę czułam chwilowe fale kojącego chłodu, a po nich miałam wrażenie czegoś, co mogłabym kwieciście opisać jako "energetyzująco-nawilżający zastrzyk skoncentrowanej dawki witamin o delikatnym zapachu cytrusów".
Aplikacja ma niemałe znaczenie, ale kosmetyków używa się przecież po to, żeby były widoczne rezultaty na skórze i to najlepiej jak najszybciej od rozpoczęcia pielęgnacji. Już w trakcie testowania multiwitaminowych kremów, pianek, żeli i toników Ziaja dostrzegałam i odczuwałam pozytywne zmiany. Skóra zyskała na gładkości i jędrności, rozjaśniała, a nawet mogę powiedzieć, że odzyskała witalność i młodzieńczy blask.
Udział w poprawie wyglądu skóry mogę śmiało przypisać wszystkim kosmetykom, które mają w sobie tytułowe witaminy. Każdy z nich ma jednak też swoją specyfikę i o działaniu każdego można coś osobno dobrego powiedzieć. Szczególnie do gustu przypadł mi krem na przebudzenie poranny shot. Jest nie tylko uzdrawiaczem skóry po lecie, ale także jej upiększaczem o poranku, zwłaszcza po kiepsko przespanej nocy.
Kolejne przykłady. Krem do rąk szybko się wchłania, jest lekki i fajnie nawilża skórę. Krem glow na dzień ochrona średnia SPF15 sprawia, że cera promienieje naturalnym pięknem. Krem pod oczy szybko odświeża skórę, a wyrażające zmęczenie zmarszczki zgrabnie wygładza. Pianka do mycia twarzy pozwala ekspresowo doprowadzić cerę do porządku oraz zadbać o jej przyjemny i świeży zapach. I można tak dalej wymieniać.
Résumé moich wrażeń? Kompleks witamin C i B3 w "ziajowym" wydaniu daję czadu, potocznie mówiąc. Z przyjemnością w codziennych rytuałach i wiarą w długofalowe efekty będę kontynuować kurację z tymi kosmetykami. I wam też polecam po nie sięgnąć, zresztą nie tylko w razie powakacyjnych problemów ze skórą. W końcu to Ziaja, po której można się spodziewać niczego innego, jak wyłącznie czegoś dobrego!
Artykuł powstał we współpracy z Ziaja


