Nazywa się Anna Jastrzębska. Na co dzień jest pełnoetatową mamą i oddaną żoną, ale pracuje też zawodowo, realizując swoje pasje i marzenia. Jej życie od grudnia 1998 roku jest nieodłącznie związane z cukrzycą typu 1. Oto "słodka" historia Ani i jej rodziny. Monitoring choroby ułatwiły nowoczesne technologie, w tym urządzenie FreeStyle Libre 2.
Jak wyrok
Miała zaledwie 12 lat, gdy usłyszała diagnozę. Jej młodzieńcze marzenia i beztroskie dni ustąpiły miejsca codziennym "słodkim" zmaganiom i obowiązkom. Ta autoimmunologiczna, przewlekła choroba zmusiła ją do codziennego mierzenia poziomu glukozy we krwi i podawania sobie insuliny, ponieważ jej komórki beta trzustki przestały produkować ten życiodajny hormon.
– Musiałam nauczyć się żyć z nową rzeczywistością, zaprzyjaźnić się z igłami i codziennymi zastrzykami. Każde ukłucie przypominało mi o tym, że jestem inna, ale z czasem zaczęłam dostrzegać w tym siłę, a nie słabość – opowiada Ania.
Rodzinna historia
Mimo że diagnoza była trudnym doświadczeniem dla 12-letniej Ani i jej rodziny, cukrzyca nie była w ich domu obcym tematem. Jej ojciec zmagał się z tą chorobą od dzieciństwa, odkąd pojawiła się u niego w wieku 14 lat.
W tamtych czasach życie z cukrzycą było wyjątkowo trudne. – Tata nie miał możliwości samodzielnego mierzenia poziomu glukozy we krwi w domu – robił to jedynie podczas okresowych badań w laboratorium. Insulinę pochodzenia zwierzęcego podawał sobie szklanymi strzykawkami, które potem trzeba było dezynfekować w specjalnych urządzeniach – opowiada Ania.
– Tata bardzo wstydził się swojej choroby, więc gdy poznał moją mamę, nie powiedział jej, że ma cukrzycę. O tym, że choruje, mama dowiedziała się przypadkiem, będąc w ciąży z drugim dzieckiem, kiedy to wchodząc do łazienki, zobaczyła, jak tata podaje sobie insulinę.
Nie było jej łatwo pogodzić się z myślą, że własny mąż nie powiedział jej całej prawdy o swoim zdrowiu, ale wybaczyła mu i zaczęła edukować się w zakresie cukrzycy, kupowała książki, znajdowała dobrych lekarzy. Niestety lata zaniedbań doprowadziły do wielu powikłań: – Gdy miał 39 lat, przez nieleczoną retinopatię niemal totalnie stracił wzrok, cierpiał na wiele zaburzeń neurologicznych, a w wieku 43 lat na skutek nefropatii doszło do niewydolności nerek i w konsekwencji konieczności dializowania – wylicza Anna.
Z czasem cała rodzina nauczyła się żyć z chorobą ojca Ani i brakiem środków do życia. Jej mama zarabiała niewiele, a z jednej pensji trzeba było utrzymać czwórkę dzieci oraz zapewnić leczenie mężowi. A potem przyszedł grudzień 1998 roku.
Ta grudniowa niedziela
O dniu, który zmienił na zawsze życie Anny, opowiada tak: – Na początku grudnia, pewnego niedzielnego popołudnia, mama przygotowała tradycyjny polski obiad – schabowego z ziemniakami. Wszyscy zjedliśmy ze smakiem, ponieważ mama jest wybitną kucharką. Przez całe popołudnie i wieczór co chwilę przychodziłam się napić. Moim ulubionym napojem była kawa Inka, oczywiście słodzona, bo przecież w latach 90. wszyscy rodzice słodzili napoje swoich dzieci – wspomina.
Myślała, że pragnienie było spowodowane tym, że kotlet był smażony, jednak wzbudziło to czujność mamy Ani. Zaproponowała zmierzenie poziomu cukru. Wynik nie pozostawiał wątpliwości: 240 mg/dl. – Wiedzieliśmy dokładnie, z czym mamy do czynienia. Wartość ta była jednoznaczna – CUKRZYCA, która wtedy kojarzyła nam się tylko z jednym: bólem, cierpieniem, wyniszczaniem organizmu, powolnym konaniem.
– Płakaliśmy wszyscy do późnych godzin nocnych – wspomina. – Nie mogliśmy uwierzyć w to, że 12-letnia szczupła dziewczynka z szerokim uśmiechem, który nigdy nie schodził jej z twarzy, może mieć nieuleczalną chorobę, że będzie musiała codziennie kłuć palce i wbijać w swoje ciało igłę kilka razy dziennie.
Potem były 3 tygodnie w oddalonym o 70 km od domu szpitalu, szkolenie dla Ani i jej mamy z ważenia jedzenia, przeliczania wymienników, podawania insuliny penem i insulinówką, radzenia sobie w przypadku hipo- i hiperglikemii. – Dostałyśmy różne książki, robiłyśmy notatki, wiedzy było tak dużo, że bałam się wrócić do domu, ponieważ myślałam, że tam nie uda mi się "ogarnąć" cukrzycy – opowiada Ania.
Do domu wróciła na święta Bożego Narodzenia. Powiedziała do taty: "Nie martw się, teraz wspólnie będziemy dbać o siebie". – To były ostatnie takie święta, ostatnie nasze wspólne święta, ponieważ w drugi dzień świąt mojego tatę zabrało pogotowie, a 28 grudnia zmarł.
– Mama opowiadała mi, że do końca życia zadręczał się wyrzutami sumienia, że to przez niego jestem chora – wspomina. A ja nie mam mu tego za złe, wręcz przeciwnie, uważam, że zostawił mi cząstkę siebie, abym mogła na jego przykładzie edukować diabetologicznie innych.
Oswoić cukrzycę
Nie było łatwo nauczyć się funkcjonować w szkole, kontrolować poziom cukru, odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. – Cała odpowiedzialność spoczywała tylko i wyłącznie na mnie. W tamtych czasach mojej mamie na telefonie nie wyświetlał się mój poziom cukru, tak jak jest to teraz dzięki nowoczesnym systemom ciągłego monitorowania glikemi. W szkole to ja musiałam zarządzać swoją chorobą, mierzyć poziom cukru i decydować, kiedy muszę coś zjeść – opowiada Anna.
Zamiast myśleć o nauce i zabawie, musiała stale monitorować swoje zdrowie. Często bała się, że coś pójdzie nie tak, że poziom cukru nagle spadnie lub wzrośnie. Najtrudniejszy moment przyszedł, gdy zrezygnowano z zabierania Ani na międzyszkolne zawody sportowe z lekkiej atletyki. Nauczyciele bali się, że podczas rywalizacji stanie jej się coś złego. – Bardzo mnie to zabolało – wspomina. – Sport był dla mnie ucieczką od codziennych problemów, sposobem na zapomnienie o chorobie.
W tamtych trudnych chwilach największym wsparciem dla Ani była jej mama. – Niejednokrotnie widziałam, jak płacze, próbując związać koniec z końcem. Mimo to zawsze znajdowała czas i siłę, aby być przy mnie, dodawać mi otuchy i wspierać w każdej sytuacji. Mama była moją bohaterką, a jej niezłomna siła była dla mnie źródłem inspiracji – mówi Anna.
To mama wysłała Anię na pierwsze kolonie dla diabetyków. Tam po raz pierwszy poczuła, że nie jest sama. Spotkała innych, którzy przechodzili przez podobne trudności. – Te doświadczenia dały mi siłę i pewność siebie, które przeniosłam potem na szkolne podwórko – wspomina. Później było już łatwiej, choć zdarzały się nadal trudne momenty.
Nie poddawać się
Anna postanowiła związać swoją karierę zawodową z wychowaniem fizycznym i sportem. – Chciałam udowodnić sobie i wszystkim dookoła, że mogę być traktowana tak samo jak inni – mówi.
Ukończyła studia, ale wiele ją to kosztowało. – Każdy wzrost lub spadek poziomu cukru we krwi dawały znać o mojej chorobie, ale starałam się, by nikt tego nie zauważył. Było to nie tylko wyzwanie fizyczne, ale także ogromne obciążenie psychiczne – wspomina. Nie chciała też rezygnować z normalnego studenckiego życia. – Był to dla mnie pewnego rodzaju bunt przeciwko mojej chorobie. Chciałam udowodnić sobie, że mogę żyć pełnią życia, mimo trudności, które narzucała mi cukrzyca – tłumaczy.
Dziś wie, że takie zachowanie było ryzykowne, ale też wiele wyniosła z tych doświadczeń: – Nauczyłam się radzić sobie z presją, dbać o siebie w trudnych warunkach i walczyć o swoje marzenia, nawet gdy wydawały się nieosiągalne. Udowodniłam sobie, że jestem silna i zdolna do pokonywania wszelkich przeciwności, a moja cukrzyca, choć stanowiła wyzwanie, nie była przeszkodą nie do pokonania – podkreśla.
Anna pracuje jako nauczycielka wychowania fizycznego. Uwielbia patrzeć, jak młodzież rozwija się fizycznie i emocjonalnie, ucząc się zdrowych nawyków. Choroba na pewno nie ułatwia pracy. Każdy dzień zaczyna się od dokładnego planowania: monitorowania poziomu cukru we krwi, przygotowywania i przeliczania posiłków oraz podawania insuliny. Prowadzenie lekcji i organizowanie zajęć sportowych wymaga pełnego zaangażowania i energii. Bywa to wyczerpujące, a jednoczesne dbanie o cukrzycę jest prawdziwym wyzwaniem.
Uśmiech losu
Prawdziwym przełomem w monitorowaniu i zarządzaniu cukrzycą był moment, kiedy personel oddziału diabetologii w Centrum Zdrowia Dziecka zaproponował Ani wypróbowanie pompy insulinowej. – Był to prawdziwy strzał w dziesiątkę – wspomina. – Pamiętam do dziś, jak ogromną ulgę i radość poczułam, gdy po raz pierwszy od dawna nie musiałam codziennie wbijać w ciało igły. Moje życie stało się o wiele prostsze i mniej bolesne.
Niestety pompa była udostępniona Annie tylko na czas próbny i musiała ją zwrócić. Na własną nie było jej stać, musiała więc wrócić do terapii penowej, a jej życie znów stało się trudniejsze. Wtedy los uśmiechnął się do niej ponownie. Poznała panią Ewę, która pożyczyła jej na kilka lat swoją pompę insulinową. – Każdego dnia dziękowałam za tę niesamowitą pomoc, która nie tylko ułatwiła mi życie, ale także przywróciła wiarę w ludzką dobroć i bezinteresowność – opowiada Anna.
Kontakt z panią Ewą utrzymuje do dzisiaj, a jej gest przypomina Ani, że są na świecie ludzie o wielkich sercach, gotowi pomagać innym bez oczekiwania niczego w zamian. – Ta historia nie tylko odmieniła moje życie, ale także nauczyła mnie, jak ważne jest, by nigdy nie tracić nadziei i zawsze wierzyć w dobroć ludzkiego serca – mówi.
Upragniony cud
Kolejnym zdarzeniem, które zmieniło życie Anny, było poznanie Przemka. – Powiedział mi, że będzie kochał nas dwie: mnie i moją cukrzycę – opowiada. Jego słowa i postawa dały jej poczucie akceptacji i bezpieczeństwa, jakiego wcześniej nie zaznała. – Dzięki niemu poczułam, że mogę być kochana w pełni, bez względu na moją chorobę. Teraz Przemek jest moim mężem, a nasza miłość daje mi siłę i wsparcie w codziennym życiu.
Kiedy zostali parą, ich rozmowy często schodziły na temat przyszłości, marzeń i posiadania dziecka. Oboje tego pragnęli. – Moja doktor diabetolog, pracująca w specjalistycznym ośrodku współpracującym z fundacją Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, wypożyczyła mi pompę insulinową na okres przygotowania, ciąży i połogu, co było dla mnie ogromnym wsparciem. Wiedziałam, że dzięki niej mogę bezpiecznie myśleć o macierzyństwie, mimo mojej cukrzycy – opowiada Ania.
Niestety, los bywa okrutny. – Pierwszą ciążę straciliśmy. Był to dla nas niezwykle bolesny czas, pełen smutku i łez – wspomina. Kolejne starania podjęli po trzech miesiącach, pod opieką wspaniałej doktor ginekolog. W końcu zobaczyli na teście ciążowym dwie kreski.
– Nasze serca wypełniły się nieopisanym szczęściem i wzruszeniem. Był to moment, który na zawsze pozostanie w naszej pamięci – moment, kiedy nasza miłość przyniosła upragniony cud – wzrusza się Anna.
Słodka ciąża
– Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, wiedziałam, że jako osoba z cukrzycą typu 1 muszę podjąć wszelkie możliwe kroki, aby zapewnić zdrowie zarówno sobie, jak i mojemu dziecku – mówi Ania. Chcę, by kobiety wiedziały, że cukrzyca typu 1 nie musi oznaczać rezygnacji z marzeń o dziecku. Trzeba jednak liczyć się z tym, że wymaga dużo uważności w kontrolowaniu choroby: – Żadne zaniedbanie nie wchodzi w grę, ponieważ może skutkować wadami wrodzonymi u płodu – podkreśla.
Od samego początku ciąży Anna była pod stałą opieką diabetologa i ginekologa, korzystała również z pompy insulinowej oraz sensora z Programu Fundacji WOŚP. Dzięki tym technologiom mogłam dokładniej kontrolować poziom cukru we krwi. – Nie musiałam się kłuć, ponieważ mój poziom glikemii był monitorowany przez sensor, a insulinę podawałam pompą – wyjaśnia.
Każdego dnia skrupulatnie ważyła wszystko, co jadła, i przeliczała to na wymienniki węglowodanowe i białkowo-tłuszczowe. Regulowanie poziomu glikemii utrudniały hormony ciążowe, które momentami sprawiały, że cukier był nie do opanowania. – Było to niezwykle trudne psychicznie i fizycznie – przyznaje. – Czasami tak bardzo obsesyjnie pilnowałam moich poziomów cukru, że przestałam cieszyć się ciążą. Byłam tym po prostu zmęczona, wiedziałam jednak, że muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, bo cel jest spełnieniem moich marzeń.
Dodatkową trudnością była trwająca pandemia COVID-19. Oczekująca dziecka Anna bała się, że zachoruje, ponieważ z powodu cukrzycy była w gronie osób szczególnego ryzyka. Drżała, czy znajdzie się personel szpitalny, aby odebrać jej poród: – Planowaliśmy indukcję porodu, aby zminimalizować ryzyko związane z cukrzycą i szybciej starzejącym się łożyskiem. Jednak kilka dni przed planowanym przyjęciem do szpitala, o piątej rano, zaczęły sączyć się wody – wspomina. Była w 35. tygodniu ciąży.
Poród był pełen emocji, także dlatego, że z powodu pandemii rodziła bez obecności męża. – Byłam przerażona i samotna, ale wiedziałam, że muszę być silna dla naszego dziecka – wspomina. Dzięki prawidłowym poziomom glikemii synek Ani nie miał poporodowej hipoglikemii i od razu mógł być z nią. – Kiedy go pierwszy raz przytuliłam, moje serce wypełniło się tak wielką miłością i wdzięcznością, że trudno to opisać słowami – wzrusza się na wspomnienie Anna.
Chwili, kiedy po raz pierwszy przytuliła synka do siebie, nie zapomni nigdy.
– To był najpiękniejszy moment mojego życia, moment, który wypełnił mnie niewyobrażalnym szczęściem i miłością. Te chwile zostaną w mojej pamięci na zawsze, jako najcenniejszy skarb, który noszę w swoim sercu – mówi.
Narodziny diab MOM
Tuż przed porodem Anna założyła na Instagramie i Facebooku profile diab MOM. Jej misją było edukowanie na temat ciąży w cukrzycy. Chciała dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem, pomagając innym kobietom radzić sobie z wyzwaniami, jakie niesie cukrzyca podczas ciąży. Szybko zyskała zaangażowaną społeczność, która doceniała jej wsparcie i cenne porady.
– Niestety, w październiku 2022 roku moje media społecznościowe zostały zhakowane. Pomimo licznych prób odzyskania kontroli nad profilami, nie udało się tego dokonać – opowiada z żalem. – Było to dla mnie ogromne rozczarowanie, jednak postanowiłam się nie poddawać. Z determinacją zaczęłam prowadzić profile od nowa, kontynuując moją misję edukacyjną i budując społeczność od podstaw.
Potrzebowała jednak dodatkowego wsparcia. – Będąc pracującą zawodowo mamą, wiedziałam, że sama pompa insulinowa nie da mi pełnej kontroli nad cukrzycą i poczucia bezpieczeństwa. Obie te rzeczy dał mi system ciągłego monitorowania glikemii FreeStyle Libre, a teraz jego nowa wersja
FreeStyle Libre 2 – podkreśla.
System ten pozwala jej na bieżąco monitorować poziom cukru bez konieczności kłucia palców. Dzięki niemu mogła lepiej zarządzać swoją cukrzycą, zwłaszcza podczas karmienia piersią i opieki nad dzieckiem. – To, że mogłam sprawdzać poziom cukru w dowolnym momencie, było dla mnie niezwykle ważne, zwłaszcza podczas spędzania czasu z synkiem – mówi.
Systemu ciągłego monitorowania glikemii FreeStyle Libre 2 używa niezmiennie do dzisiaj. Dzięki niemu czuje się bezpiecznie, ponieważ wysyła on alarmy przy zbyt niskim i zbyt wysokim poziomie glikemii. Pozwala także śledzić raporty, co pomaga w lepszym dostosowaniu dawek insuliny i unikaniu nagłych spadków czy wzrostów cukru. – Dzięki temu czuję się bardziej pewna siebie i spokojniejsza, mogąc skupić się na moim dziecku bez obaw o swoje zdrowie – mówi Anna.
Może również w pełni rozwijać swoje pasje i realizować zawodowe wyzwania. Bo cukrzyca, w przypadku Anny Jastrzębskiej, to nie tylko choroba, której trzeba stawić czoła, ale i całe życie. Jej cukrzyca w czasie ciąży nieoczekiwanie stała się inspiracją do stworzenia własnej kolekcji ubrań dla diabetyczek. Ta linia odzieży ma z założenia nie tylko być stylowa i wygodna, ale też starannie przemyślana pod kątem funkcjonalności: odzież ma ukryte kieszonki, które są idealne do przechowywania pompy insulinowej i innych niezbędnych akcesoriów. Chodzi o to, by czuć się w niej komfortowo i pewnie.
Misja: wspierać inne diabetyczki
– Jestem dumna z tego, co osiągnęłam i cieszę się, że mogę pomagać innym kobietom, dzieląc się swoją wiedzą i oferując produkty, które realnie poprawiają jakość ich życia – mówi o swoim życiu i osiągnięciach Anna Jastrzębska. Mówienie o życiu z cukrzycą, edukowanie i wspieranie innych, to misja "diab MOM".
Z firmą Abbott w czerwcu 2022 zorganizowała wyjątkowe wydarzenie pod nazwą "DIAB MOM RADZI z Ekspertami – CUKRZYCA I CIĄŻA – warsztaty dla kobiet z cukrzycą typu 1 i 2 oraz cukrzycą ciążową". Event ten zgromadził na żywo 50 kobiet z całej Polski oraz prawie 200 za pośrednictwem streamingu. Wszystkie one miały okazję zdobyć cenną wiedzę oraz wsparcie.
Podczas warsztatów uczestniczki mogły wysłuchać prelekcji przygotowanych przez doświadczonych specjalistów: lekarza diabetologa, dietetyka oraz położną. Eksperci dzielili się swoją wiedzą na temat zarządzania cukrzycą w ciąży, odpowiedniego odżywiania i dbania o zdrowie zarówno matki, jak i dziecka. Warsztaty te były nie tylko źródłem informacji, ale także okazją do wymiany doświadczeń i wzajemnego wsparcia w gronie kobiet zmagających się z podobnymi wyzwaniami.
Pomimo początkowych trudności, cukrzyca stała się dla mnie motorem napędowym. Ukończyłam Akademię Wychowania Fizycznego, a moja praca nad doktoratem skupiała się właśnie na cukrzycy. Dziś pracuję jako nauczyciel wychowania fizycznego oraz instruktor fitness, gimnastyki i akrobatyki. Choroba, która kiedyś była dla mnie powodem do wstydu, teraz jest częścią mnie, z którą nauczyłam się żyć i otwarcie o niej mówić.
– Jestem szczęśliwą żoną, matką, kobietą pełną pasji, spełniającą marzenia. Korzystam z nowych technologii, takich jak pompa insulinowa i sensor do ciągłego monitorowania glikemii
FreeStyle Libre 2, co pozwala mi na pełne, aktywne życie. Podróżuję po świecie, uśmiecham się szeroko i staram się być przyjazna i empatyczna dla innych – mówi z przekonaniem Ania.
Wierzy, że w życiu nic nie dzieje się przypadkowo. – Moja cukrzyca, choć początkowo była ogromnym wyzwaniem, dała mi możliwość przekucia trudnych doświadczeń w coś pozytywnego. Dzięki niej mogę edukować w zakresie ciąży i cukrzycy, dając nadzieję innym diabetyczkom, że pomimo choroby można zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko. Każdego dnia staram się być wsparciem i inspiracją dla innych, pokazując, że życie z cukrzycą może być pełne radości, spełnienia i niezwykłych osiągnięć.
Jej słowa niosą nadzieję i dają siłę. Sama mówi, że to cukrzyca nauczyła ją pokory i wytrwałości. – Zrozumiałam, że życie, choć nie zawsze łatwe, może być piękne i pełne pasji. Każdy dzień z tą chorobą to nowe wyzwanie, ale i nowe zwycięstwo – wyjaśnia. I dodaje: – Dzięki cukrzycy stałam się silniejsza i bardziej świadoma. Nauczyłam się, że mimo trudności mogę spełniać swoje marzenia i iść naprzód.
– Życie z cukrzycą to sztuka akceptacji i miłości do siebie. Ta choroba, choć trudna, stała się dla mnie źródłem siły i inspiracji, ucząc mnie, jak cieszyć się każdym dniem, niezależnie od przeciwności – podsumowuje Anna "diab MOM" Jastrzębska. I trudno nie pomyśleć, że ona sama jest źródłem siły i inspiracji dla innych kobiet, którym przyszło żyć z cukrzycą. Jak widać, to życie może być pełne pasji.
Cukrzyca jest walką, jest siłą, jest matką.
Cukrzyca jest kobietą,
Cukrzyca – to Ja!
*FreeStyle Libre 2 – podręcznik użytkownika systemu. Testy z opuszki palca są konieczne w przypadku, gdy odczyty stężenia glukozy i alarmy nie są zgodne z występującymi objawami lub przeczuciami dotyczącymi poziomu glikemii. FreeStyle Libre 2 system monitorowania glikemii flash (czujnik), wyrób medyczny używany wraz ze zgodnym czytnikiem lub aplikacją do monitorowania poziomu glukozy w płynie śródtkankowym u osób z cukrzycą i zaprojektowany, aby zastąpić oznaczanie stężenia glukozy we krwi w samodzielnym kontrolowaniu cukrzycy, w tym w dawkowaniu insuliny. Producent: Abbott Diabetes Care Ltd., Upoważniony przedstawiciel: Abbott B.V., Reklamodawca: Abbott Laboratories Poland sp. z o.o. © Abbott 2024. Obudowa czujnika, FreeStyle, Libre oraz powiązane z nimi znaki są własnością firmy Abbott. ADC-97720 v.1.0
Materiał powstał we współpracy z FreeStyle Libre 2