Dlaczego dzieci tak łatwo łapią kleszcze? Odpowiedź uchroni nie tylko przed płaczem
Monika Przybysz
12 maja 2020, 14:01·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 maja 2020, 14:01
Widok opitego krwią kleszcza, przytwierdzonego do łydki czy przedramienia może wywołać różne reakcje — niezależnie od wieku. W histerię na widok tego pajęczaka-wampira wpadają zarówno młodsi, jak i starsi. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że to właśnie dzieci są dla kleszczy łatwiejszym celem.
Reklama.
Pomijając fakt, że młodsi, chętniej niż starsi, turlają się w wysokiej trawie i czołgają pod krzakami — czyli tam, gdzie kleszcze spotkać najłatwiej, jest jeden konkretny czynnik, dzięki któremu te pajęczaki znacznie łatwiej identyfikują dzieci jako potencjalnych żywicieli.
Chodzi o temperaturę ciała. Dzieci z zasady mają ją nieco wyższą niż dorośli. Kleszcze wyczuwają te subtelne różnice. Z tego samego powodu chętniej “zaprzyjaźnią się” też ze spoconym i zziajanym biegaczem niż idącym spokojnie do pracy “garniturem”.
“Co za szczęście, że w tym roku raczej będziemy ograniczać wycieczki do lasów” - pomyśli pewnie wielu rodziców. Niestety, fakt, że wielu z nas spędzi lato w miastach nie będzie wystarczającym środkiem zapobiegawczym. Jeśli nadal uważacie, że kleszcze można spotkać tylko na wycieczce do Kampinosu, jesteście w błędzie.
Oto fakty, o które powinniście uzupełnić swoją wiedzę, aby jak najlepiej chronić dzieciaki przed histerią na widok kleszcza i, przede wszystkim, przed konsekwencjami wkłucia się tego pajęczaka w skórę.
Sezon na kleszcze nie zaczyna się, ani nie kończy, w lecie
Nieprzewidywalna w ostatnich latach, pogoda sprawiła, że trudno mówić dzisiaj o “porach roku”, a co dopiero “sezonach” na kleszcze.
— Kiedyś okres aktywności kleszczy rozpoczynał się w kwietniu, maju, a kończył we wrześniu, październiku. Obecnie pierwsze zachorowania są już w lutym, a ostatnie w listopadzie, a nawet grudniu — mówi prof. dr hab. Joanna Zajkowska, specjalistka chorób zakaźnych z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Dodatkowo, fakt, że mroźne dni ubiegłej zimy można było liczyć na palcach sprawił, że kleszcze, mogły spokojnie przetrwać najgorsze dla siebie miesiące. W efekcie możemy spodziewać się, że w tym roku ich populacja będzie znacznie większa.
Kleszcze w mieście — to już norma
Specjaliści zajmujący się leczeniem chorób przenoszonych przez kleszcze twierdzą, że zapadają na nie nawet dzieci, które na wycieczki do lasów jeżdżą rzadko, albo nawet wcale.
— Co roku mamy w klinice kilku pacjentów z kleszczowym zapaleniem mózgu. Nie trzeba jechać na Mazury, czy Suwalszczyznę, zakażone kleszcze są wszędzie. Mieliśmy na oddziale dzieci z Warszawy, które wcale nie wyjeżdżały, kontakt z kleszczem miały w parku, na placu zabaw. Tam, gdzie są kleszcze, tam jest też KZM – mówi dr hab. Ernest Kuchar, kierujący Kliniką Pediatrii z Odziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Skąd kleszcze biorą się w miastach? Mogą tu zostać “przetransportowane” przez ptaki czy drobne gryzonie. Do naszych domów kleszcze mogą natomiast wjechać na grzbiecie czworonożnego pupila.
Posiadanie psa jest w tym przypadku czynnikiem sporego ryzyka. Badania pokazują, że nawet 65 proc. kleszczy, które żerują na zwierzętach, może być nosicielami niebezpiecznych dla ludzi patogenów.
Kleszcze przenoszą nie tylko boreliozę
Borelioza została w ostatnich latach mocno “rozreklamowana” — i bardzo dobrze. Dzięki temu pamiętamy, że po przyjściu ze spaceru trzeba dokładnie obejrzeć ciało dziecka oraz wiemy, że jeśli prawidłowo usuniemy kleszcze do 12 godzin od wkłucia, choroba nie powinna się rozwinąć.
Warto jednak pamiętać, że nawet co szósty kleszcz w Polsce może być nosicielem innej poważnej choroby: wirusa kleszczowego zapalenia mózgu.
Kleszczowe Zapalenie Mózgu może przebiegać łagodnie, ale nie musi
Ukąszenie przez kleszcza zakażonego wirusem KZM uruchamia w organizmie alarm. Układ odpornościowy rozpoczyna walkę z nieznanym napastnikiem, która z reguły trwa do dwóch tygodni.
Brak objawów oznacza zwycięstwo. Jeśli jednak po tym czasie wystąpią symptomy grypowe: gorączka, bóle głowy, mięśni, bóle stawów, można podejrzewać zakażenie wirusem KZM. Z nimi również nasz organizm może walczyć samodzielnie. Jeśli jednak nie odniesie sukcesu, rozpocznie się druga, poważniejsza faza choroby.
— Najczęściej przebiega w postaci zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych z wysoką gorączką, bardzo silnym bólem głowy, czasem z nudnościami i wymiotami. Może również dojść do zapalenia mózgu, z zajęciem głębokich jego struktur. Często zdarzają się powikłania; do łagodnych można zaliczyć porażenia lub drżenie kończyn, niektórych nerwów. Najbardziej niebezpieczne jest uszkodzenie ośrodka oddechowego i utrata zdolności do samodzielnego oddychania. Choroba może skończyć się zgonem – ostrzega prof. Zajkowska.
Dzieci z reguły przechodzą KZM łagodniej niż dorośli. Wśród maluchów do 7. roku życia nie notuje się zgonów. – Jednak im starsze dziecko, tym przebieg choroby jest cięższy, gdyż mózg jest mniej plastyczny – tłumaczy dr hab. Ernest Kuchar.
Przeciwko KZM można się zaszczepić
Największym problemem w przypadku KZM jest fakt, że jeśli choroba dojdzie do fazy neurologicznej, nie można jej zatrzymać — stosowane jest jedynie leczenie objawowe. — Obniżamy gorączkę, zmniejszamy ciśnienie śródczaszkowe, reagujemy na drgawki, jeśli występują – wyjaśnia prof. Zajkowska.
Dlatego tak ważna jest tu profilaktyka. Na rynku dostępne są szczepionki, które niemal całkowicie chronią przed KZM.
Pełny schemat szczepienia wymaga przyjęcia trzech dawek. Aby utrzymać odporność przez kolejne lata należy przyjmować dawki przypominające — co trzy, a następnie co pięć, lat.
Artykuł powstał w ramach kampanii "Nie igraj z kleszczem - wygraj z kleszczowym zapaleniem mózgu"